Re: coraz więcej samotnych ale jak tu się dziwić?
Nikt w skrajność nie popada. Ja tylko chciałam zaznaczyć, że oprócz takich "księżniczek" (nie neguję ich istnienia) jest sporo takich, o których niektórzy z zewnątrz myślą jak o takiej księżniczce, która tylko wybrzydza a im się zwyczajnie w życiu nie poszczęściło w miłości. Tak po prostu. A osoba na zewnątrz widzi, że ktoś na randki chodzi, partnerów zmienia i jest sam. I bardzo prostu wyciągnąć wniosek: szuka księcia z bajki, wybrzydza. Przecież taka kobieta nie musi na prawo i lewo opowiadać, że zakochała się bez wzajemności albo nie umiała odwzajemnić uczucia. To jej życie ale osobom postronnym łatwo szybko ocenić, zwłaszcza takim w szczęśliwych związkach.
A poza tym, jeśli z założenia szuka się partnera na całe życie (bo są też inne opcje), to tak, ma być to książe z bajki. Dla mnie. Partner na życie ma być kimś wyjątkowym, kochanym i kochającym jednocześnie. Mąż jest dla mnie takim księciem z bajki, ze wszystkimi wadami. Z kimś innym nie umiałabym planować całego życia. Tu nie ma miejsca na kompromisy :jakoś to będzie, w końcu miłość nie jest najważniejsza, to taki dobry człowiek. W g mnie tak się nie da. Oprócz szacunku, zainteresowań wspólnych lub akceptacji tych indywidualnych, przyjaźni, podziwu dla drugiej strony (i mnóstwo innych fajnych rzeczy) musi być jeszcze to coś, ten ognik, którego nie każdy ma szczęście znaleźć. Chodziłam na randki i wszystko było, wszystko oprócz miłości; byłam traktowana jak księżniczka i ... to nie miało sensu, nie umiałabym tak na dłużej. Gdybym nie spotkała mojego męża i nie pokochałabym z wzajemnością kogoś innego, byłabym sama. A jesteśmy już tyle lat szczęśliwym związkiem, mimo że mieliśmy zupełnie inne oczekiwania, wyobrażenia odnośnie partnera na życie. Może dlatego trochę trwało, zanim zdecydowaliśmy się na ślub :)
Acha, nie wiem kto dokładnie, bo nie będę czytać wszystkich watków po raz drugi, ale ktoś napisał, że trzeba coś zacząć robić, by czymś faceta przy sobie zatrzymać. Coś w tym stylu było napisane. To nie jest fajne. Jak się dwoje ludzi kocha tak naprawdę (nie mówię tu o zakochaniu), to z jednej strony nikt nie będzie wymagał od drugiego robienia czegoś żeby mu było dobrze, z drugiej zaś nikt nie będzie się zmuszał do robienia czegoś ale będzie CHCIAŁ mnósto rzeczy zrobić, by obojgu było dobrze.
Posunę się nawet dalej. Część takich "księżniczek" (takich naprawdę marudzących i wybrednych) jest w stanie dobrowolnie zmienić swoje postępowanie, dać dużo z siebie (z samej chęci a nie bo trzeba) jak się naprawdę zakocha z wzajemnością.
Tylko żeby każda z nas miała tyle szczęścia.
2
1