czy mozna prosto z mostu ?
Witam wszystkich. Mam taki temat/pytanie.
Czy myslicie, ze wyznanie komus 'prosto z mostu' milosci/zakochania/zainteresowania - w sposob prosty, szczery, bezceremonialny, jasny..- w sytuacji, gdy ta osoba sie wogole/lub raczej tego nie spodziewa, moze wogole przyniesc dobry skutek ?
Bo - jakby nie bylo - jest to zlamanie podstawowych reguł 'podrywu', odwiecznych praw natury (?) dotyczacych 'zalotow', drobnych kroczkow, narastającego zainteresowania po obu stronach, pojawiajacej się niepewnosci, ktora wzmaga pożadanie itp itd
Nie powiem, ze pytam tak zupelnie bezinteresownie - bo jestem wlasnie w sytuacji, w ktorej zakochalam się (spokojnie mogę uzyć tego słowa, bo moje emocje są baardzo silne, choć znajomość pobieżna, acz dosc długa) w facecie, z którym nie łączą mnie żadne 'pola' (znajomi, miejsca itd), na których moglibysmy sie lepiej poznac. Widuję go tylko często i tyle + wymiana spojrzen i przywitanie. Nawet nie wiem czy on się czegokolwiek domysla.
Jestem 'instynktownie' przeciwna podrywaniu facetow przez babki.. i nigdy generalnie tego nie robie. Ale w sytacji, gdy naprawde mi zalezy.. i wiem, ze nic moze sie nie zdarzyc jesli jakos nie zadzialam.. powstaje dylemat.
Więc - powracając do pytania głównego- czy sądzicie, że taka 'droga na skróty' - powiedzenie 'TEGO' od tak, z zaskoczenia - moze w jakims sensie faceta oczarowac i sprawic, ze go trafi ? (cos jak ta studentka w 'historiach milosnych' stuhra, no - moze nie az w takiej maniakalanej formie :P)
Czy moze to raczej oczywista żenada, z góry skazana na porazke i najlepiej wybic sobie z glowy ?
Jak facet moze się poczuc w takim momencie ?
Happy? czy moze zazenowany z myslą 'jak tu spier..c ?' Czy tez moze mile polechtany po swym ego, ale bez ządzy zdobycia (bo juz samo sie nawinelo, wiec nie ma co zdobywac) i tym samym pozytywnie neutralny?
PS. (wiem, ze istnieje jeszcze opcja posrednia pomiedzy 'nicnierobieniem' a otwarciem kart w 100proc.,jakies mozolne 'docieranie' do niego, ale tej na razie nie rozwazam)
PS.2. Dzieki z góry za opinie ;)
Czy myslicie, ze wyznanie komus 'prosto z mostu' milosci/zakochania/zainteresowania - w sposob prosty, szczery, bezceremonialny, jasny..- w sytuacji, gdy ta osoba sie wogole/lub raczej tego nie spodziewa, moze wogole przyniesc dobry skutek ?
Bo - jakby nie bylo - jest to zlamanie podstawowych reguł 'podrywu', odwiecznych praw natury (?) dotyczacych 'zalotow', drobnych kroczkow, narastającego zainteresowania po obu stronach, pojawiajacej się niepewnosci, ktora wzmaga pożadanie itp itd
Nie powiem, ze pytam tak zupelnie bezinteresownie - bo jestem wlasnie w sytuacji, w ktorej zakochalam się (spokojnie mogę uzyć tego słowa, bo moje emocje są baardzo silne, choć znajomość pobieżna, acz dosc długa) w facecie, z którym nie łączą mnie żadne 'pola' (znajomi, miejsca itd), na których moglibysmy sie lepiej poznac. Widuję go tylko często i tyle + wymiana spojrzen i przywitanie. Nawet nie wiem czy on się czegokolwiek domysla.
Jestem 'instynktownie' przeciwna podrywaniu facetow przez babki.. i nigdy generalnie tego nie robie. Ale w sytacji, gdy naprawde mi zalezy.. i wiem, ze nic moze sie nie zdarzyc jesli jakos nie zadzialam.. powstaje dylemat.
Więc - powracając do pytania głównego- czy sądzicie, że taka 'droga na skróty' - powiedzenie 'TEGO' od tak, z zaskoczenia - moze w jakims sensie faceta oczarowac i sprawic, ze go trafi ? (cos jak ta studentka w 'historiach milosnych' stuhra, no - moze nie az w takiej maniakalanej formie :P)
Czy moze to raczej oczywista żenada, z góry skazana na porazke i najlepiej wybic sobie z glowy ?
Jak facet moze się poczuc w takim momencie ?
Happy? czy moze zazenowany z myslą 'jak tu spier..c ?' Czy tez moze mile polechtany po swym ego, ale bez ządzy zdobycia (bo juz samo sie nawinelo, wiec nie ma co zdobywac) i tym samym pozytywnie neutralny?
PS. (wiem, ze istnieje jeszcze opcja posrednia pomiedzy 'nicnierobieniem' a otwarciem kart w 100proc.,jakies mozolne 'docieranie' do niego, ale tej na razie nie rozwazam)
PS.2. Dzieki z góry za opinie ;)