Re: czy wierzycie w przyjaźń między kobietą a mężczyzną?
~nimfa wodna
(14 lat temu)
Jeśli chodzi o duchowość, to wiem co to jest, tylko jeśli pomyśleć o czynieniu tego „co dobre” zawsze i wszędzie, to też już popadam czasem w wątpliwość, czy to tak ma być zawsze i powinno się zawsze robić wszystko tak jak to w tej „dziedzinie nauki” pokazano. Nie mówię tu już zupełnie na temat, który był na początku, więc sorki, ale nasze rozmowy jakoś do tego doprowadziły, że zmieniliśmy „troche” wątek. Zastanawiam się czasem nad tym i dochodzę do wniosku, że nie każdy „dobry” (biorę w cudzysłów, ponieważ jest to słowo względne) czyn czyni dobro, na przykład, nie każdy powoduje, że to dobro odbija się powiedzmy dobrze na drugiej osobie, w którą zostało skierowane. Zauważyłam, że czasem robiąc coś „dobrego” zbyt często, zbyt długo dla drugiej osoby, powoduje, że ta druga osoba przestaje widzieć pewne rzeczy i zaczyna zachowywać się „zle”, tak jakby gorzej, przestaje rozumieć, lub udaje, że nie rozumie…, lub jeśli jest na przykład dzieckiem, to może przez takie zachowanie matki, która zawsze i wszędzie będzie chciała być dla niego z przesadą dobra i milutka, może nie nauczyć się pewnych dobrych rzeczy, bo będzie myśleć, że nie musi, a potem, to już tylko taki człowieczek przyzwyczajony (kiedy mu wszyściutko pujdzie już głęboko w podświadomość), to często takie „zlę” nawyki myślowe zostają na dużo dłużej niż na chwile, czasem na całe życie, różnie to bywa. Więc czasem mam chwilowe wątpliwości, czy się kierować głównie duchowością w życiu by należało. No przyznaj się, czy Ty nie masz żadnych wątpliwości jeśli chodzi o tą swere, dziedzine ? Więc czasem dobro czyni dobro, ale nie zawsze.
„człowiek nie wykonujący czynności które mogą być "złe", lub nie wykonujący żadnej czynności bo może ona być zła, w efekcie czyni dobro, mimo że jego działanie jest ograniczone. I mimo że jest to sprzeczne z tym jak myśli społeczeństwo, w naszych czasach można to nazwać wrogim, to on i tak zyskuje i to powinno mu dawać siłę aby się nie załamać;)”
To trzebaby było zostac średniowiecznym ascetą, a od nie robienia nic, to szybko możnaby wyzionąć ducha, no na przykład przez to, że taki człowiek nie robiący nic, szybko dostanie problemów z krążeniem i może równie szybko dostać jakiegoś zawału, albo udaru ! a potem, to już tylko koniec jego krótkiego żywota na ziemi. No ale może taki chce szybko na te drugą strone, no to wtedy ok.:)
To może spróbuję przeanalizować jakąś przypadkową czynność i stwierdzić, czy ona jest dobra czy zła…hmm, niech pomyślę:
Siedzę sobie teraz (ostatnie kilka dni troche zbyt dużo czasu mi to zajmuje) na komputerze, troche zbyt mało ruchu dla organizmu (-), powinno być troche więcej sportu dla ciała i ducha (co daje kolejny względny +, coby być zdrowszym człowiekiem i żyć sobie jeszcze chwile (jeśli jest się ascetą to nie potrzeba tyle czasu, więc napisałam dlatego względny +, …może dłuższą, któż to wie…Ale jak i Ciebie interesują mnie podobne tematy, czasem jeden temat pociąga za sobą kolejne, człowiek zastanawia się po co tak właściwie tu jest na tej ziemi, jaki jego cel, co powinien zrozumiec przez to…i teraz znów: jeśli sobie częściej człowiek porozmawia z drugim człowiekiem, to może to zrozumie (względny + biorąc pod uwagę ten jeden aspekt), może nawet dojdzie do tego owego oświecenia umysłu ( recepty takiej niestety mama na „talerzu” podczas wychowywania w dzieciństwie ani też i później nie podała, więc expresowo się do tego nie dojdzie, kurcze tu pojawia się kolejny mały minus!, czyli dobrzeby było mieć dużo czasu na to, więc może i nie jest to dobre, żeby tak siedzieć tutaj, bo czas leci, a jak się krócej pożyje, to…więc trzeba ocenić, czy warto), tak więc możliwe, że rozmawiając z ludźmi nauczymy się 1000ca rzeczy, które są nam niezbędne do funkcjonowania w społeczeństwie, czy w ogóle na ziemi, jak i również możliwe, że dają nam też zdrowie (drugi człowiek drugiemu człowiekowi, myślę, że bez tego to i zdrowie psychiczne nie byłoby doskonałe, więc jeśli z tej strony spojrzeć, to człowiek dla człowieka to +, a jak z innej to kolejny -, w zależności na jakiego człowieka się trafi…) tak więc tu kolejne 1000ce plusów, minusów…ale siedząc tak zbyt długo powiedzmy, spędzając przed komputerem na przykład zbyt wiele, pozbawiamy się też czasu, który mógłby być spędzony na zewnątrz, a tam słonko, które daje witaminę D, kolejne minusy dziedzenia, ++ wyjścia na powietrze!…i co jest dobre a co złe????? To, że ja jestem mężatką i rozmawiam z ludźmi, hmm…nie musze mieć przecież postawy ascety, który rezygnuje, z różnych życiowych międzyludzkich zachowań (wolałabym , żeby były to wybory moralne i dobre!, coby nie pomylić pojęć, lecz i moralne to pojęcie względne) Może dla mnie to nie ma sensu (całkowite odizolowywanie się z powodu tego, że jest się w małżeństwie, bo co mam z nikim nie rozmawiać…? To i możnaby było przyjąć taka hipotezę, że nie rozmawiaj również zbyt wiele z kobietami, nie spotykaj się z nimi sam na sam, bo zaistnieje prawdopodobieństwo, że zostaniesz kiedyś lesbijką! ), bo jak brać pod uwagę prawdopodobieństwo zaistnienia sytuacji, to jest ich multum! Bo widzę, że cokolwiek się analizuje, to są tego i dobre strony i złe. A może nie doszłam przed małżeństwem do takiej tezy, żeby szukać jakiś wyjaśnień wcześniej (odnośnie tej duchowości, czy sensu tych poszukiwań, celu …) , to że ktoś uważa, że jeśli ktoś się ma dokształcać w tej dziedzinie, to musi być sam, to nie oznacza, że ja muszę też tak myśleć. Poza tym mam wątpliwości co do tego, bo jak już mówiłam, te wątpliwości się wiążą z tym, że widzę, że nie zawsze coś co jest dobre z jakiegoś jednego powodu, musi być złe z drugiego i tysiąca innych plusów i minusów…
Zatem popadam też w wątpliwość czy trzeba dalej „czegoś szukać”. Nie do końca jestem też pewna, czy chcę uzewnętrzniać ta moją psyche tutaj dalej…ze względu na to, że to jest forum…
Może jeszcze jeden troche jakby większy argument, bardziej przemawiający za tym, ze zawsze się znajdzie jakiś + i – i nie do końca można nawet stwierdzić, że coś jest złe czy dobre: Powiedzmy, że ktoś dotarł do takiego momentu, ze umie z łatwością przewidzieć sytuacje, powiedzmy jest jakiś jasnowidz. Spotyka po drodze idąc na wzgórze niebezpiecznego szukanego przez policję listem gończym przestępce. Rozpoznaje go, widzi, że owy przestępca chce zrobić krzywdę dziecku, tzn, jest tego pewnien, że on to zrobi powiedzmy następnego dnia, ale nie jest pewnien gdzie, no nie ważne. Widzi też, że ów przestępca chce popełnić samobójstwo i skoczyć za chwilę z przepaści. Są sami, nikogo wokół i teraz jasnowidz sobie zdaje sprawę, z tego, że jeśli go uratuje (a ma taką możliwość teraz, nie ma możliwości w danej chwili zawiadomić nikogo), zginie dziecko, a jeśli nie uratuje go, nie podejmie takiej decyzji, próby, bo przestępca zsunął się ze zbocza i ledwo się trzyma skały, wyciąga do niego rękę i mówi: pomóż mi proszę! Jasnowidz pomoże, zginie dziewczynka, nie pomoże, zginie człowiek, a może przeżyć dzięki niemu…Co jest dobre, a co złe, czy można generalizować, które życie jest ważniejsze, czy taki oświecony by wiedział, że na sto procent zrobił dobrze, jeśli już złapał go za rękę, ale wyrwie mu ją i tamten spadnie? Czy będzie wiedział czy to było dobre, czy złe…extremalna sytuacja pewnie się na co dzień nie zdarza, ale być może pełno jest podobnych. Ludzie nie wiedzą jak bardzo każde działanie ma wpływ na miliony rzeczy we „wszechświecie”, więc jak, nic nie robić, czy robić…bo każde najdrobniejsze działanie może spowodować i coś dobrego i niedobrego…to taka kolej rzeczy, ciągłość tysiąca zdarzeń, pewnie na podstawie której właśnie widzi taki jasnowidz…
” …Dlatego moim zdaniem obie płcie myślą dokładnie tyle samo o seksie i uczuciach, jednak ich sposób doboru słów sprawia że postrzeganie ich myślenia jest skrzywione”
Nie zanegowałam wcale tego stwierdzenia. Ja też tak uważam. Nie wiem tylko czy tyle samo, ale Ty też nie jesteś tego pewnien ;)
PS. Idę pobiegać :P
Pozdrawiam…
0
0