1. menu ubogie. dosłownie kilka potraw.
2.przy zamówieniu okazało się, iż nie wszystko z karty jest.
3.po 5 min okazało się, że nie ma marchwi na surówkę.
4.a i tak po 10 min zamiast sałatki kolesław dostaliśmy sałatkę z pora.
5.dwie min po podaniu dań głównych sale wypełnił gęsty gryzący dym i smród jak z wędzarni, nie widać było drugiego końca i zaczęliśmy się dusic!
Pani Kelnerka na uwagę - otworzyła tylko drzwi!
6. więc po minucie przy temp 2st C na zewnątrz potrawy zrobiły się zimne!
7. pierogi (zdanie 4 osób) ohydne nie do przełknięcia, w środku zamiast mięsa coś różowego.
8. po 10 min smród zelżał, widać już całą salę. ale ubrania przesiąkły!
9. ogólnie dania okropnie tłuste!! do tego stopnia, że nawet małej porcji nie da rady zjeść całej, bo sytość tłuszczu zabija! i pewnie o to tam chodzi.
10. za żurek, potrawkę, pierogi i kawę zapłaciłem 60zł, do tego dojdzie rachunek za czyszczenie płaszcza, garnituru, pranie ubrań.
11. wychodzimy. czuję ze cały śmierdzę.
11. Tabun spaprał mi cały wieczór, bo jak miałem teraz pojechać do miasta gdy cuchnąłem syfiastą wędzonką.
12. jak tak wygląda reaktywacja reaktywacja pani gesler to widać, jaki wygląd - taka reaktywacja.
13. tragedia!

Masz rację, byłem tam z żoną całkiem niedawno. Wszystko rozgotowane, tłuste i rozciapane, chyba smaczniejesze jedzenie bywało w stołówkach zakładowych za PRL... Jak smakuje tak tez wygląda:( Nie wiem, czy nie zmienili kucharza, bo jeszcze pod koniec roku było znosnie (ale nie zachwycająco)