*
~ćma barowa
(16 lat temu)
bajkę czyli legendę ;) chciał prof Sh.A+ (a może Rh-) wkleić na n-k, ale skoro tak pochopnie obiecałam (jak zwykle)...no niech ma! a tam niech się dzieje, co chce.
- Dziadku, dziadku!!!
- Opowiedz nam legendę o ćmie barowej! Tak Cię prosimyyyyy!
- Dziadku Shaiganie, no obudź się!
…
- Hic! Wcale nie spałem, oglądałem wiadomości ;) Zuzka! nie ciągnij mnie za brodę
- Wcale nie ciągnę, tylko wybieram liście.
- Ech, było się w partyzantce – westchnął dziadek Shaigan – ale o tym kiedy indziej…
No dobrze, opowiem wam o ćmie barowej. Tylko podajcie dziadkowi tę butelczynę, którą wasza mama chowa za obrusami w kredensie…o, tę! Dawno, dawno temu żyła w lesie legendarna ćma barowa. Okropna była z wyglądu. Miała wiecznie potargane włosy, krzywe okulary i nieprzytomne albo szalone spojrzenie. Ubierała się w bojówki lub wojskowe spodnie, do tego zmechacone wełniane golfy, bluzy z kapturami i zawsze miała na głowie czapkę z daszkiem. Ubranie nosiła porozciągane i obklejone kocią i psią sierścią…
- Tak jak Ty, dziadku masz brodę obklejoną obiadem?
- Podobnie… symbol antykobiecości skuteczny do bólu. Pewno była feministką… -wymamrotał do siebie dziadek.
- Nie rozstawała się z papierosem i ciągle czuć od niej było piwem.- kontynuował - Miała złośliwego kota o imieniu Drań i trzy dzikie bestie, ni to psy, ni to wilki, o czarodziejskich niebieskich oczach…
- Dziadku, to ona była czarownicą?
- To wielce prawdopodobne, Zygmusiu. Spędzała ze swoimi zwierzętami większość czasu, a stroniła od ludzi. We dnie ukrywała się w swoim domu, gdzieś w rejonach jaśkowej d…
- Co to jest „jaśkowa d.”?- zapytała Zuza.
- …Jaśkowa dupa.
- ZYGMUNT!!! - krzyknął dziadek Shaigan i aż złapał się za serce (epizod wieńcowy ;)
- …a nocami, gdy porządni obywatele (ci, co w dzień pościągali haracze i naciągnęli naiwnych na wysoko oprocentowane „kredyty 0%”) spali snem sprawiedliwych, ćma czując przemożny Zew Specjala, wychodziła z lasu i zapuszczając się w niebezpieczne uliczki portowego miasta szła szukać nieżenionego piwa w którejś z licznych, obskurnych knajp. Siadała zazwyczaj przy barze i wypijając kilka kufli, wodziła coraz to mętniejszym spojrzeniem w gęstym tytoniowym dymie. Bardzo nie lubiła, gdy jakiś obcy zawracał jej gitarę. Wiedzieli o tym nawet znajomi i z czasem nauczyli się, że jeżeli ona pierwsza nie rozkręci bajery, to lepiej nie wcinać się pomiędzy usta , a brzeg pucharu… ;)
- …
- …
- …
- Dziadku!
- Dziadku, obudź się!
- Daj spokój, Zuzka. Dzisiaj już się niczego więcej nie dowiemy. Nie słyszysz, że dziadek znów coś przez sen gada o jędrnych cycuszkach? Zawsze zasypia, gdy historia zaczyna się rozwijać.
- Chyba jabłuszkach! I o zupie mlecznej, posłuchaj…
- Ponoć ci, którzy znali ćmę barową i zdradzili jej tajemnicę, marnie skończyli. - zagaił na temat Zygmuś - wiesz, wisielcy o sinych twarzach w lesie na konarze, wnętrzności rozwłóczone przez krwiożercze wiewiórki, gałki oczne wydziobane przez drapieżne bieliki…
- Boję się – pisnęła Zuzia – a ja tak chciałam usłyszeć tę historię o ćmie z zapałkami – dodała szeptem.
- Z zapałkami?! – prychnął Zygmuś - To jakiś kant. To była ćma z zapalniczkami zippo i marychą spod pazuchy…idziemy Zuza na kolację. Kto ostatni przy stole, ten frajer! – krzyknął na koniec cwaniaczek Zygmuś i już go nie było…
0
0