Wyobraź sobie...
że mnie tutaj nie ma,
i że w ogóle mnie nie było,
kobieta, która trzyma w ręku szklankę,
stojąc przed tobą nieruchomo,
za chwilę zniknie jak optyczny kaprys,
wystarczy, żebyś przetarł oczy.
Nie wiem, jak się przeprasza w takiej chwili
i co się mówi, żeby nie bolało.
Ułożę w kostkę wszystkie swoje winy,
żebyś nie musiał sam ich zbierać.
Obietnic nie wyrzucaj, niech schną na parapecie,
może przydadzą się na bukiet,
kiedy już zmartwychwstanę z twego gniewu.
0
0