dr Paszkiewicz Invicta - zdecydowanie odradzam
W skrócie, co by wywodów nie robic, dawno mnie ktoś do takiej furii nie doprowadział, jestem z zawodu nauczycielem, teraz jak wiecie na stacji beznynowej pracuje, jestem na głupote i chamstwo uodporniona (lata pracy w barze) ale nie spodziewałam się takiego zachowania po lekarzu-ginekologu a więc:
Pierwsza wizyta w miare ok chociaz uczucia mieszane, szybko szybko, do tego jak zapukalam to pani z nsem w kompie, nie odpowiedziala na "dzien dobry" tylko skiwtowała gapiąc sie w kompa "będę prosić" - ok, rozumiem, duzo natretnych pacjentów - pani doktor przeprwadzila badanie, pare pytan zadała chaotycznych, nei potrafiła nawiązać sensownej konwersacji i przeprwadzic wywiadu, a bylam u niej na pierwszej wizycie(problemy z zajsciem w ciaze) po czym powiedziała ze jest poniedzialek, mam brac dwa dni to co mi przepisala i zgłosic się w czwartek (po siwetach) na badanie droznosci jajowodów i tyle.
Co pomyślalam? a, usg jakieś zrobi - na luzie rano dzwonię, żeby wiedzieć ile mam wziąć kasy i słysze w słuchawce "ze znieczuleniem czy bez??" oniemialam, a to są opcje? pomyślałam...
Pojechalam tam powiedzieć ze skoro jest taka opcja to chce ze znieczuleniem, to pani powiedziala ze dziś nie bo nei ma anestezjologa, to odwołałam zabieg, poczytalam w necie i włos mi na glowie stanął.
Poszłam do niej na wizyte a ona że nie zapłacone to nie bedzie gadac ze mną, to jej mowie ze kolejka w recepcji i ze zaplace po wizycie bo skad mam wiedziec jak u nich jest skoro drugi raz jestem, to mnie praktycznie chamsko wyrzucila z gabientu zamiast podejsc ze mną do recepcji i poza kolejka uregulować...
najlepsze było to ze w takim razie spytałam ją dlaczego nie poinformowała mnie ze mozna zabieg ze znieczuleniem a ona "bo to prawie nie boli" a ja na to ze ona mnie nie zna nie wie co przeszłam i ze jak są opcje to ona jako lekarz po pierwsze powinna opisac badanie i wytłumaczyć co to i poinformować o opcjach a ona na to "trzebabylo spytac, ja to moge badanie ginekologiczne wykonać ze znieczuleniem i co? tez mam się pani pytać?"
wybaczcie, ale nerwy mi puściły, ze ktoś 30letnią normalną babę jak 12latkę traktuje (gdzie 12latce też należy się wyjaśnienie i szacunek) skąd ja mam wiedziec jakie badanie jak wyglada? kto tu jest lekarzem? jeszcze pare ironicznych uwag pod moim adresem wystosowała i wyrzucila z gabinetu bo w końcu bez myta z nią rozmawiam....
Poszłam do recepcji aż mi lzy napłynęły do oczu z nerwów i zarządalam zmiany lekarza i o dziwo, nagle pani z recepcji szybko mnie przeniosła do innego pomieszczenia niepublicznego i nawet nie pytała który lekarz i dlaczego, bo od razu widziała "a od doktor paszkiewicz"??
przepisaly mnie do Stnecla, to juz osobna bajka, koles mega fajny, pierwsza wizyta super, ustalony plan leczenia, w gabinecie byłam ponad 30minut, okazało się ze musze przejsc operację, potem hormony a najlepsze jest to ze on nigdy nie zleca badania droznosci jajników bez znieczulenia bo to "bardzo bolesny i nieprzyjemny zabieg"
Az boję się pomyśleć w jakie maliny by mnie ta pseudo specjalistka wpędziła...
Ja odradzam - jak ktoś ma inne doświadczenia to super, ja opisuje swoje - jeżeli ktoś ma szacunek do swojego czasu (pod gabinetem stąłam 1,40 minut, bo pani klikała na kompie i nie zajrzala czy ktoś czeka na korytarzu bo w koncu "ona bedzie prosic") do siebie i swoich pieniędzy to nie bedzie na panią doktor Paszkiewicz teog wszystkiego marnował....
Pierwsza wizyta w miare ok chociaz uczucia mieszane, szybko szybko, do tego jak zapukalam to pani z nsem w kompie, nie odpowiedziala na "dzien dobry" tylko skiwtowała gapiąc sie w kompa "będę prosić" - ok, rozumiem, duzo natretnych pacjentów - pani doktor przeprwadzila badanie, pare pytan zadała chaotycznych, nei potrafiła nawiązać sensownej konwersacji i przeprwadzic wywiadu, a bylam u niej na pierwszej wizycie(problemy z zajsciem w ciaze) po czym powiedziała ze jest poniedzialek, mam brac dwa dni to co mi przepisala i zgłosic się w czwartek (po siwetach) na badanie droznosci jajowodów i tyle.
Co pomyślalam? a, usg jakieś zrobi - na luzie rano dzwonię, żeby wiedzieć ile mam wziąć kasy i słysze w słuchawce "ze znieczuleniem czy bez??" oniemialam, a to są opcje? pomyślałam...
Pojechalam tam powiedzieć ze skoro jest taka opcja to chce ze znieczuleniem, to pani powiedziala ze dziś nie bo nei ma anestezjologa, to odwołałam zabieg, poczytalam w necie i włos mi na glowie stanął.
Poszłam do niej na wizyte a ona że nie zapłacone to nie bedzie gadac ze mną, to jej mowie ze kolejka w recepcji i ze zaplace po wizycie bo skad mam wiedziec jak u nich jest skoro drugi raz jestem, to mnie praktycznie chamsko wyrzucila z gabientu zamiast podejsc ze mną do recepcji i poza kolejka uregulować...
najlepsze było to ze w takim razie spytałam ją dlaczego nie poinformowała mnie ze mozna zabieg ze znieczuleniem a ona "bo to prawie nie boli" a ja na to ze ona mnie nie zna nie wie co przeszłam i ze jak są opcje to ona jako lekarz po pierwsze powinna opisac badanie i wytłumaczyć co to i poinformować o opcjach a ona na to "trzebabylo spytac, ja to moge badanie ginekologiczne wykonać ze znieczuleniem i co? tez mam się pani pytać?"
wybaczcie, ale nerwy mi puściły, ze ktoś 30letnią normalną babę jak 12latkę traktuje (gdzie 12latce też należy się wyjaśnienie i szacunek) skąd ja mam wiedziec jakie badanie jak wyglada? kto tu jest lekarzem? jeszcze pare ironicznych uwag pod moim adresem wystosowała i wyrzucila z gabinetu bo w końcu bez myta z nią rozmawiam....
Poszłam do recepcji aż mi lzy napłynęły do oczu z nerwów i zarządalam zmiany lekarza i o dziwo, nagle pani z recepcji szybko mnie przeniosła do innego pomieszczenia niepublicznego i nawet nie pytała który lekarz i dlaczego, bo od razu widziała "a od doktor paszkiewicz"??
przepisaly mnie do Stnecla, to juz osobna bajka, koles mega fajny, pierwsza wizyta super, ustalony plan leczenia, w gabinecie byłam ponad 30minut, okazało się ze musze przejsc operację, potem hormony a najlepsze jest to ze on nigdy nie zleca badania droznosci jajników bez znieczulenia bo to "bardzo bolesny i nieprzyjemny zabieg"
Az boję się pomyśleć w jakie maliny by mnie ta pseudo specjalistka wpędziła...
Ja odradzam - jak ktoś ma inne doświadczenia to super, ja opisuje swoje - jeżeli ktoś ma szacunek do swojego czasu (pod gabinetem stąłam 1,40 minut, bo pani klikała na kompie i nie zajrzala czy ktoś czeka na korytarzu bo w koncu "ona bedzie prosic") do siebie i swoich pieniędzy to nie bedzie na panią doktor Paszkiewicz teog wszystkiego marnował....