Moja Mama leżała na oddziale radioterapii w Gdyni przez 5 tygodni. To, co tam przeżyła bardzo ją przybiło. Warunki panujące w tym szpitalu we wrześniu 2015r. były przerażające - sprzątanie sal odbywało się dość ogólnikowo, wszędzie był kurz, ściany brudne, umywalki i kafelki w salach również. Łazienki pozostawiły wiele do życzenia.. Najgorzej jednak było z jedzeniem. Zdarzyło się, że w sałacie chodził robak. Jak można tak traktować pacjentów, którzy spędzają w tym szpitalu tak dużo czasu? Tym bardziej pacjentów chorych na poważną chorobę nowotworową. Pewnego dnia okazało się nawet, że nie wszystkie windy były sprawne, przez co jedną windą wożono jedzenie, pacjentów a nawet ciała zmarłych.. Mam nadzieję, że stan szpitala poprawił się przez te półtora roku, aby inni pacjenci nie wyjeżdżali stamtąd bardziej chorzy niż przyjechali. Żaden pobyt w szpitalu nie jest przyjemny, ale w momencie gdy człowiek jedzie tam z obawą, że niedługo może umrzeć, nie powinien przejmować się takimi rzeczami jak to, czy dostanie do jedzenia coś, co można zjeść z apetytem, czy może swobodnie wejść pod prysznic lub skorzystać z codziennje toalety. Pozdrawiam