Impreza sylwestrowa.
Stoły i ławki jak w barze przy plaży - a na nich jedyne co stało to smutne kieliszki i szklanki. Nie dało sie nawet przejść wszytsko poupychane.
Ciepłe dania?? Mówimy o tym wodnistym barszczu który nie umywal sie nawet do gorącego kubka ? Jedzenie skończyło sie chyba o 22. Wszytsko zimne, a przy tak licznej grupie ludzi jak wyliczyliście Państwo ilości? Żenada.
Gdyby chociaż muzyka była Ok to wszystko byłoby do przyjęcia, ale nawet to zawiodło. Totalna porażka. Czy Dj orientował sie w ogóle w tym klimacie ? Mogła poleciec składanka ze Spotify wszyscy by na tym lepiej wyszli