dresiarze w Trójmiejskim Parku
W święta zrobiłem sobie samotny wypad do Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. Wracając do domu jechałem leśnym asfaltem z Doliny Radości do Słowackiego (wyjazd koło małej murowanej budki). Na końcowej prostej tuż przed dojazdem do Słowackiego zobaczyłem krótko obciętego młodzieńca w dresach stojącego na środku drogi i trzymającego oponę samochodową. Nieopodal niego, wśród drzew, stało 3 kolejnych niezachęcająco wyglądających dresiarzy.
Pytanie: co w środku lasu, na raczej uczęszczanej ścieżce rowerowej, bez puszek piwa w ręku robi 4 dresów? Dla mnie odpowiedz jest jedna: chłopaki czaili się na krojenie rowerów. Opona samochodowa, którą trzymał jeden z dresów może posłużyć do rzucenia w przejeżdającego pod górkę (czyli raczej wolno) rowerzystę. A trafienie z odległości pół metra w rower jest dziecinnie proste. Jak już leżysz to dopada do Ciebie 4 dresów, zabiera rower, a jak masz pecha, to gratis dla sport, spuszcza Ci solidny łomot.
Ja mialem szczęście - nie zaczepili mnie. Może woleli zaatakować kogoś mniejszego? Mając 190 cm, 90 kg i jeżdżąc na ramie XL wyglądam raczej konkretnie, ale co mają powiedzieć inni? Zresztą gdyby dresy zdecydowały się mnie zaczepić, to nie miałbym najmniejszych szans z nimi. Czterech na jednego to banda łysego.
Gdy ich minąłem, to chwilę potem zadzwoniłem z komórki ma policję i poprosiłem by wysłali tam patrol. Nie wiem czy przyjechali, bo musiałem jechać c dalej. Powiem szczerze, że to byłą moja pierwsza taka sytuacja w TPK i teraz nie będę już jeździł z takim spokojem jak kiedyś. Czy mieliście podobne przygody?
Pytanie: co w środku lasu, na raczej uczęszczanej ścieżce rowerowej, bez puszek piwa w ręku robi 4 dresów? Dla mnie odpowiedz jest jedna: chłopaki czaili się na krojenie rowerów. Opona samochodowa, którą trzymał jeden z dresów może posłużyć do rzucenia w przejeżdającego pod górkę (czyli raczej wolno) rowerzystę. A trafienie z odległości pół metra w rower jest dziecinnie proste. Jak już leżysz to dopada do Ciebie 4 dresów, zabiera rower, a jak masz pecha, to gratis dla sport, spuszcza Ci solidny łomot.
Ja mialem szczęście - nie zaczepili mnie. Może woleli zaatakować kogoś mniejszego? Mając 190 cm, 90 kg i jeżdżąc na ramie XL wyglądam raczej konkretnie, ale co mają powiedzieć inni? Zresztą gdyby dresy zdecydowały się mnie zaczepić, to nie miałbym najmniejszych szans z nimi. Czterech na jednego to banda łysego.
Gdy ich minąłem, to chwilę potem zadzwoniłem z komórki ma policję i poprosiłem by wysłali tam patrol. Nie wiem czy przyjechali, bo musiałem jechać c dalej. Powiem szczerze, że to byłą moja pierwsza taka sytuacja w TPK i teraz nie będę już jeździł z takim spokojem jak kiedyś. Czy mieliście podobne przygody?