Problem, jak się okazuje nie jest jednostkowy i dotarł do naszych osiedli. Prosty sposób: wprowadzasz się podpisując umowę (nie ważne jaką) i po ok. 2 miesiącach zgłaszasz jako najemca problem z samochodem, pracą, kobietą, dzieckiem (wszystko jedno). Obiecujesz, że kiedyś zapłacić, bo to nie jest problem, a gdy miną 3 miesiące bez wpłat, z pełnym wykorzystaniem oferowanych mediów, spokojnie oświadczasz wynajmującemu, że nie będziesz już płacił bo nie masz pieniędzy i tyle. Kontakt telefoniczny oczywiście zachowujesz, a przy dyskusji z właścicielem, uprzedzasz, że nie możesz na ten temat dłużej rozmawiać bo się denerwujesz. Co może wynajmujący? No cóż, najemca doskonale wie, czytając gotowy w internecie przepis (prawny bubel) jak skutecznie utrudnić właścicielowi odzyskanie mieszkania. Walka z tego typu oszustem jest długa i kosztowna, a czas tu zależy głównie od kultury najemcy i opieszałości prawników. Policja jest tu bezsilna. Smutna prawda.