Re: harpagan 37
Oj nie było tak, źle.
Za Wejherowskiego Harpagana, przypomina się sytuacja gdy organizatora pytanie na punkcie 1 brzmiało:
Jaki napis widnieje na słupku TP sa.
No i wchodzimy na skrzyżowanie i widzę skrzynkę telefoniczną z napisem, "żaba"
Cała czołówka pędząc nawet się nie zatrzymuje na tym skrzyżowaniu tylko gna dalej, nie widząc słupka. W wiosce obok rozpoczyna się jego poszukiwanie. 200 ludu w wojskowych za tamtych czasów ciuchach rozłazi się po wiosce.
A na wiosce jak to na wiosce w piątkowy ciemny już, wieczór. Trwa impreza w remizie. Wpisując do swojej karty napis żaba. Domyślając się że organizator słupek ze skrzynką pomylił słyszę rozmowę podchmielonych autochtonów obserwujących co się dzieje u nich we wsi.
- Ty Józek co jest. Wojna jakaś czy co??
- Nie, oni słupka szukają.
No cóż, wesoło bywało :D
0
0