Re: i kolejna zaginęła.. teraz sie odnalazła..
Nie wierzę w to, co czytam! Żadnych wyjść na miasto z przyjaciółmi? Współczuję Wam, naprawdę. Zero życia. A później- jak już kiedyś wspominałam w którymś z wątków- rozwody, bo "nie wyszalałam/-em się". Albo flirty na forach...
Powiem Wam coś, z klubami to jest tak, że trzeba wiedzieć, z kim się tam chodzi i po co. Jeśli idziesz bawić się z przyjaciółmi, normalnymi ludźmi, nic Ci się nie stanie. Bawisz się z nimi, na koniec wychodzisz z nimi, wsiadasz do taksówki, która odwozi Cię pod same drzwi. Co się może stać? Oczywiście, są różne, skrajne przypadki, gdzie naprawdę coś się dzieje, ale nie dramatyzujmy! Miasto nie gryzie, kluby też nie. Czytając Was mam wrażenie, że nigdy nigdzie nie byliście, a przytaczając swoje doświadczenia bazujecie na programach typu "detektywi" albo swojej wybujałej fantazji. Ja przez jakieś 10 lat chodziłam bawić się z przyjaciółmi w każdy weekend. Później bawiłam się też z mężem. Jakoś nigdy nic mi się nie stało. Z tą laską z artykułu zapewne było tak jak z tysiącami panien, które przychodzą na podryw: spijają się, wychodzą same "przewietrzyć się", nagle ktoś je zagaduje i same lezą za tymi chłopakami! Mało takich akcji widziałam na mieście? To laski, których rodzice nie nauczyli życia z ludźmi, bo sami są zaszufladkowani. Rodzicami, później zazdrosnymi małżonkami, nudnym życiem.
4
3