miłość bez seksu
mam pytanie do facetów. czy jeśli poznalibyście dziewczynę, miłość swego życia i ona też by was kochała, ale ... no właśnie...uprzedziłaby was, że nigdy ale to nigdy nie będzie uprawiac seksu z wami - to co? odeszlibyście od niej, pomyślelibyscie że was nie kocha, albo jest nienormalna? tak sie zastanawiam...czy milosc dla facetow to jest milosc i seks razem wziete...bo np dla mnie milosc to jest milosc...a seks to osobna sprawa...nie wiem czemu ale nigdy nie wiazalam seksu z miloscia...raczej myslalam o nim jako o zaspokojeniu popedu...ale nigdy o tym ze seks ma cos wspolnego z miloscia...ja bym nawet powiedziala ze predzej kochalabym sie z osoba ktorej nie kocham niz z ta ktora kocham...bo seks to dla mnie brudna sprawa...taka plytka, pusta i bez wartosci...a milosc jest szlachetna i dlatego jesli pokochalabym kogos nad zycie nigdy nie chcialabym kochac sie z nim bo pomyslalabym ze sprowadze go i siebie do brudu, świntuszenia...jak glupie zwierzaki...dla mnie milosc to jest bycie ze soba patrzenie sobie w oczy, rozmowa, przytulanie sie do siebie...nie rozumiem czemu ludzie sadza ze seks jest dopelnieniem milosci, mowia "chcemy byc bardzo blisko siebie bo sie kochamy" ale do jasnej ciasnej kiedy przytulacie sie tylko to tez jestescie blisko...