W tydzień przed ślubem spłonęła nam sala weselna. Trauma tego dnia była tak wielka, że z bezsilności usiadłam i płakałam. Wtedy szef dał mi namiary do Pani Agnieszki, która bez zastanowienia powiedziała, że mi pomoże. Tak rzeczywiście się stało, w ciągu kilku godzin na e-mailu miałam listę kilku miejsc, gdzie są wolne terminy - pozostała kwestia wyboru menu i dogadania się z właścicielami, bo rezerwacje zostały wstępnie ustalone.
Dzięki Pani Agnieszce nie umarłam na zawał - zapaliło się światełko w tunelu i rozświetliło drogę do zamążpójścia. Dziękuję bardzo za okazane serce i troskę, kiedy tego najbardziej potrzebowaliśmy :)