moje leczenie

Byłam na terapii w Animusie, chodziłam też do pani psycholog prywatnie.
Co mogę napisać, po pół roku leczenia, to to, że mało mi dał.
Przyszłam na hydroksyzynie, wyszłam na depakinie. Pani doktor miała cudowne metody- leki!Przez cały pobyt chodziłam jak we śnie. Rozmowy z psycholożkami dały mi mało, panie były miłe, niczego mnie nie nauczyły, rozmawiałyśmy, rozmawiałyśmy, ja opowiadałam, rozmawiałam o uczuciach o lękach, pani potakiwała, rozgrzebałam swoją przeszłość i co teraz? I jak się boję tak się boję, jak chodzę smutna tak chodzę smutna, jak brałam leki, tak biorę tylko, ze inne. Jestem zdruzgotana, tak ma wyglądać pomoc w tym kraju?! Jest mało skuteczna! Tyle dobrze, że poznałam tam wartościowych ludzi i z niektórymi trzymam kontakt, wspieramy się, bo specjaliści dali nam leki i kilka bezwartościowych porad, typu jak myślę o sobie w negatywny sposób, to mam to zamienić na pozytywne myślenie. Albo, ze mam być asertywna i stawiać na swoim, to postawiłam i o mało bym z pracy nie wyleciała, a musiałam z czegoś płacić za te prywatne wizyty po oddziale.
Porażka, wszędzie byle nie tam!
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 5

Re: moje leczenie

popieram w 100%, chodzilam regularnie przez kilka miesiecy i zadnych efektow, tylko rozmowy jak z kolezanka bez zadnego przygotowania zawodowego w tym kierunku, zadnego programu leczenia itp. Jestem bardzo zawiedziona i nikomu nie polecam!!! Przez ta nieudana "terapie" stracilam czas, pieniadze, a co najwazniejsze, wiare w dalsze leczenie. Mimo wszystko zamierzam jeszcze sprobowac u innego lekarza.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 2

Re: moje leczenie

U mnie było podobnie. Wyszłam słąbsza, bez wiary, że sobie sama, bez grupy poradzę, na zmienionych, nie trafionych lekach. Ze skierowaniem do szpitala. Mogę śmiao powiedzieć, że odtąd zaczał się zjazd w dół, zniweczenie roku leczenia przed Animusem.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 5