~tX za oknem zadymka
(7 lat temu)
No i było nas około 170 rowerzystów. Nie wymarliśmy.
Wielu zostało do zmroku na różnych imprezach, a potem wracało pojedynczo i małymi grupkami. Jak zwykle magicznie, w zapadającym mroku przemykali tu i ówdzie ludzie w czerwonych kubraczkach i czapkach z pomponikiem, mrugając światełkami. Dla samego tego powrotu warto było być. Dla mnie to magiczniejsze niż równie sympatyczne Światełko do Nieba.
Z kolegą zauważyliśmy, że kierowcy lepiej traktują, omijają szerszym łukiem, nie trąbią, gdy jechać w TYM przebraniu. Może powinniśmy tak zawsze?
6
0