kochankowanie a....zakochanie
Powiedzcie jeśli macie doświadczenia-swoje lub wśród znajomych-jak to jest między kochankami. Konkretnie chodzi mi o czas trwania fascynacji, zauroczenia, "motylków" w brzuchu. Jak myślicie ile razy wystarczy się "bzyknąć", by wreszcie uznać, że w zasadzie to już exciting minął i można wrócić do męża/żony lub poszukać kogoś nowego?
Pytam, bo układ który miał być "układem" wymknął się spod kontroli i od chyba 8 miesięcy widujemy się codziennie, czasem kilka razy dziennie (zdarza się co jakiś czas przerwa w weekend-ale alternatywą jest telefon), przez 2 tygodnie przegadujemy 1200 minut, smsy, chaty, s****y, pierdaty...sex 2-3 razy w tygodniu. Wcześniej wszystko było rzadziej:)
No i się teraz głowię z moim Panem czy to jeszcze zauroczenie, czy się naprawdę kochamy?
Pytam, bo układ który miał być "układem" wymknął się spod kontroli i od chyba 8 miesięcy widujemy się codziennie, czasem kilka razy dziennie (zdarza się co jakiś czas przerwa w weekend-ale alternatywą jest telefon), przez 2 tygodnie przegadujemy 1200 minut, smsy, chaty, s****y, pierdaty...sex 2-3 razy w tygodniu. Wcześniej wszystko było rzadziej:)
No i się teraz głowię z moim Panem czy to jeszcze zauroczenie, czy się naprawdę kochamy?