lampion= pożar
W ubiegłym tygodniu byłam świadkiem kompletnej bezmyślności. Ktoś, delikatnie mówiąc, bez wyobraźni, wypuścił lampion na gorące powietrze, lampion podgrzewany płomieniem. Było to w godzinach przedpołudniowych, różowy lampion klejony żółtą, szeroką taśmą nadleciał od strony szkoły w Koleczkowie. Gdyby nie fakt, że akurat w tym czasie byłam w pobliżu i natychmiast zainterweniowałam (sucha trawa natychmiast zaczęła się tlić), mógłby wybuchnąć pożar w lasku bardzo blisko zabudowań. Lampiony "należy traktować jako otwarte źródła ognia, które w zależności od warunków atmosferycznych mogą przemieszczać się na wysokość kilkuset metrów oraz na odległość kilku kilometrów" - przestrzega w swoim oficjalnym stanowisku komenda główna Państwowej Straży Pożarnej. Człowieku, kimkolwiek jesteś najpierw pomyśl, zanim coś zrobisz.