Artur - ocena
Zamówienie kuchni w IZI Kuchnie to była największa pomyłka. Nerwy, opóźnienia (...). Od umowy do zakończenia - pół roku.
Pierwszy montaż? Odwołany dzień przed, bo źle wykonali fronty.
Drugi? Bez blatu. Serio. Przyjechali z kuchnią i nie mieli blatu. Nikt tego nie zauważył, nikt nie sprawdził, a oni nawet go nie wyprodukowali. Jakby blat w kuchni to był jakiś opcjonalny dodatek.
Potem już tylko gorzej źle wykonany pomiar, szafki-poskracane niedoróbki inne niż w projekcie, niechlujne łączenie blatu, non stop brakujące elementy, opóźnienia liczone w miesiącach. Monterzy przyjeżdżali i nie wiedzieli co mają robić.
Obsługa klienta spychologia na każdym kroku. Pracownicy zrzucają winę raz na fabrykę, raz na okres urlopowy (choć umowa była podpisana w kwietniu i termin ustalony na poczatek czerwca) lub na inne działy wszystko, byle nie wziąć odpowiedzialności.
Na pismo o uchybieniach, których nie widać na pierwszy rzut oka odpisali, że skoro nie widać, to znaczy, że jest dobrze.
A jak już się skończyło, to nawet nie zaproponowali rabatu za to policzyli kary umowne od połowy kwoty, choć w umowie nie ma o tym słowa, a jej zapisy interpretują po swojemu.
Chronią s
Pierwszy montaż? Odwołany dzień przed, bo źle wykonali fronty.
Drugi? Bez blatu. Serio. Przyjechali z kuchnią i nie mieli blatu. Nikt tego nie zauważył, nikt nie sprawdził, a oni nawet go nie wyprodukowali. Jakby blat w kuchni to był jakiś opcjonalny dodatek.
Potem już tylko gorzej źle wykonany pomiar, szafki-poskracane niedoróbki inne niż w projekcie, niechlujne łączenie blatu, non stop brakujące elementy, opóźnienia liczone w miesiącach. Monterzy przyjeżdżali i nie wiedzieli co mają robić.
Obsługa klienta spychologia na każdym kroku. Pracownicy zrzucają winę raz na fabrykę, raz na okres urlopowy (choć umowa była podpisana w kwietniu i termin ustalony na poczatek czerwca) lub na inne działy wszystko, byle nie wziąć odpowiedzialności.
Na pismo o uchybieniach, których nie widać na pierwszy rzut oka odpisali, że skoro nie widać, to znaczy, że jest dobrze.
A jak już się skończyło, to nawet nie zaproponowali rabatu za to policzyli kary umowne od połowy kwoty, choć w umowie nie ma o tym słowa, a jej zapisy interpretują po swojemu.
Chronią s

