chamstwo kierowców i... pomysł
Witam,
Jechałem dziś ścieżką rowerową wzdłuż ul. Hallera w Gdańsku w stronę morza. Przejeżdżałem pasem dla rowerów przez skrzyżowanie - oczywiście na zielonym świetle. Kątem oka zauważyłem nadjeżdżającego małego fiata, który nie zamierzał zatrzymać się przed przejściem. Zahamowałem w ostatniej chwili, on na szczęście też. To był stary ciemnoczerwony fiat 126 p. Kierowca - mały wąsaty s*******, oczywiście pierwsze słowo, jakie wykrzyknął, gdy się zatrzymał, to "k..." Ten facet to potencjalny morderca. Żałuję, że nie zapamiętałem jego numerów rejestracyjnych. I właśnie numerów dotyczy mój pomysł. Co myślicie o tym, aby notować numery kierowców, którzy jeżdżą tak, jakby cały świat należał do nich i jakby nie było nikogo innego na drodze? Może powinniśmy wpisywać tu na forum numery takich kierowców, albo założyć jakąś bazę danych. Gdyby dany numer powtórzył się kilkukrotnie, to może możnaby spróbować podjąć jakieś kroki formalne (policja ?). Nie wiem zresztą, jak by to wyglądało z prawnego punktu widzenia. To, co napisałem, to tylko pomysł. Napiszcie, co o tym myślicie.
Pozdrawiam wszystkich bikerów :-)
Jechałem dziś ścieżką rowerową wzdłuż ul. Hallera w Gdańsku w stronę morza. Przejeżdżałem pasem dla rowerów przez skrzyżowanie - oczywiście na zielonym świetle. Kątem oka zauważyłem nadjeżdżającego małego fiata, który nie zamierzał zatrzymać się przed przejściem. Zahamowałem w ostatniej chwili, on na szczęście też. To był stary ciemnoczerwony fiat 126 p. Kierowca - mały wąsaty s*******, oczywiście pierwsze słowo, jakie wykrzyknął, gdy się zatrzymał, to "k..." Ten facet to potencjalny morderca. Żałuję, że nie zapamiętałem jego numerów rejestracyjnych. I właśnie numerów dotyczy mój pomysł. Co myślicie o tym, aby notować numery kierowców, którzy jeżdżą tak, jakby cały świat należał do nich i jakby nie było nikogo innego na drodze? Może powinniśmy wpisywać tu na forum numery takich kierowców, albo założyć jakąś bazę danych. Gdyby dany numer powtórzył się kilkukrotnie, to może możnaby spróbować podjąć jakieś kroki formalne (policja ?). Nie wiem zresztą, jak by to wyglądało z prawnego punktu widzenia. To, co napisałem, to tylko pomysł. Napiszcie, co o tym myślicie.
Pozdrawiam wszystkich bikerów :-)