Trasa do kitu, pogoda do kitu, jedyna pewna nagroda to kiełbasa (nie wyborcza), za którą i tak trzeba było zapłacić.
Błoto na wysokości supportu, w pewnym momencie brak oznakowania trasy co sprawiało, że ci najlepsi mogli dojechać ostatni.
Totalny brak organizacji, zimno, a nagrody typu podstawka pod klawiature do komputera i podwójny bilet promem StenaLine po który trzeba się zgłosić do pośrednictwa w wejecherowiez jednym z sędziów.
Brak sędziów na trasie, kto wiedział jak ten ścinał zakręty albo je omijał.
Kto nie miał butów z kolcami na 2 cm ten nie podbiegł pod górke ( nie mówiąc o podjeździe) każdy kto na mete dojechał choć troche czysty, wiadomo, że musiał oszukiwać :)