Re: maz kat :(
~pani samochodzik
(11 lat temu)
ja byłam z takim człowiekiem 6 lat. Miałam 25 gdy się poznaliśmy,on był młodszy rok, przystojny, wygadany, wesoły, znajomi za nim przepadali. Nasz związek był na odległość, bo pracował za granicą, sotykaliśmy się dość rzadko, wiekszość tych krótkich urlopów charakteryzowała się tym, że kłócilismy się na potege o wszystko. Zaczęło się od tego, że podejrzewałam go o zdrade i potem poszło....tzn było mi łatwiej podnieść na niego głos, bo niejako byłam usprawiedliwiona tym podejrzeniem...całkiem zreszta uzasadnionym.
Te kłotnie były okropne, potem wyglądało to tak, że wypominał mi wszystko - byłam od niego dużo lepiej wykształcona, pochodziłam z dużego miasta, więc docinał mi że mogłabym lepsza prace znaleźc, że miasto w którym mieszkam jest beznadziejne, ze jestem nieatrakcyjna (choć wg obiektywnej opinii, nie mojej - jest odwrotnie). Zerwałam z nim, ale przez sentyment - nieskutecznie. Doszło do tego, że wyjechałam do niego do pracy. To były 4 miesiace, które wywróciły moje zycie do góry nogami, bił mnie, wyzywał, szydził itd....patologia. Przedstawiał mnie w najgorszym swietle przed swoją rodziną i znajoymi. Z otwartej, wesołej dziewczyny która kiedys była dusą towarzystwa stałam się zastraszona myszą. Bałam sie go, potrafił wyzywac mnie w kłotni przez kilka godzin...żeby potem przeprosić, wmówić mi, że go sprowokowałam (wiec to moja wina) .... nie wiedziałam co mam zrobić sama za granicą...pomogła mi znajoma z innego miasta. Odeszłam od niego, ale było strasznie ciężko...poczytajcie o ofiarach przemocy psychicznej...kiedyś pukałam się w głowę, jak to mozliwe, że zdrowa, normalnie mysląca kobieta może wkopać się w taki związek. Może. Taka przemoc to powolny proces. To jak głaskanie psa jedną ręką i bicie go druga...pies zgłupieje.
Poczatek w Polsce był ciężki, myslałam o tym zeby do niego wrócić, na szczęście im dłuzej byłam w otoczeniu przyjaciól, rrodziców i chodziłam do psychologa tym bardziej ta mysl oddalała się ode mnie.
Poradziłam sobie. Blizny z przeszłości dają o sobie znac. On wydzwania czasami i próbuje wmowić mi że mnie kochai że się zmienił...nawet tego nie komentuję:) śmieję się z niego w duchu.
ciężko, bardzo ciężko było mi się wyrwac z tego, niemal nadludzkim wysiłkiem udało mi się. Ale się udało.
Nie trać nadziei! Odejdź. Mężczyzna, ktory poniża Cię nie zmieni sie. Nie ma cudów. Podejmij taki krok. To jest cięzkie, bardzo ciężkie ale myśl o sobie i o dziecku które głupie nie jest i będzie widziało coraz wyraźniej syt w domu. Bedzie Ci bardzo ciężko ale dasz radę.
8
0