Sobie tu będę wrzucał co mi aktualnie w duszy gra.
Jeśli ktoś ma wenę i swą nutkę, to chętnie jej posłucham.
Mile widziane rozbudowane teksty emocjonalno-psychodeliczne
nawiązujące i zachęcające do słuchania prezentowanego kawałka.
http://w809.wrzuta.pl/audio/2u1kV8wKt7r/

Kontynuacja wątku, zobacz: <a href="http://forum.trojmiasto.pl/moj-muzyczny-kacik-t130207,1,30.html">poprzednią część</a>

Kontynuacja wątku, zobacz: <a href="http://forum.trojmiasto.pl/moj-muzyczny-kacik-cz-2-t560183,1,30.html">poprzednią część</a>

Kontynuacja wątku, zobacz: <a href="http://forum.trojmiasto.pl/moj-muzyczny-kacik-cz-3-t560184,1,30.html">poprzednią część</a>

A to dziękuję panie C...jeszcze nie powiedziałam ostatniego słowa;)
Vilette...spoko...trzeba jeszcze uważniej czytać;)

Pani Aniu, niech Pani jedzie.

O rany, Inka, chyba przeze mnie zostałaś wykluczona z wyjazdu. Mea culpa.

On kłamie.

W takim razie jedziemy bez Inki.
Anka się zgadza.
Ja też.
Jej pies także.

Co Ty na to Manson?
Najbliższa sobota pozne popołudnie.
Do popołudnia niedzieli.
Spie ze sforą na ziemi.

Y/N ?

Ja nie mam najmniejszego zamiaru konkurować z Mansonem:)wystarczy mi to jak opisuje swoje kulinarne dzieła,czuć mistrza...ja to mała płotka jestem;)
A ten kawałek ...faaajna gitara,uwielbiam:)

Spokojnie, Panie C, Inka nie odwiedzi Mansona ( chyba mogę za nią odpowiedzieć, bo się znamy ) albowiem jedynie Ty znasz drogę :)

P.S. W Neapolu też jadłam pizzę i mówiąc szczerze, nie zachwyciła mnie.Ale może źle trafiłam ;)

Inka przestań.
Manson upiekł mnie, sobie i Szurce swego czasu takie Pstrągi, że zwariowałem.
Na otwartym powietrzu to zrobił.
Faszerował je świeżą miętą, obsypał płatkami migdałów.
W dodatku miał zły nastrój.
Głowa go bolała.
Pamiętam jak dziś.

Radze nie jechać do niego.
Pizze robi najlepszą na świecie jaką jadłem.
A jadłem w wielu miejscach na świecie.
Włączanie z Italią.
I Neapolem też.

ON zawija ranty pizzy.
Na moje pytanie po co je zawija odpowiada: "aby Ci się synu nie wysypało".

I właśnie dlatego Manson jest moim Przyjacielem.
Wielki wyraz.
Wystarczy, że ja to wiem.
http://www.youtube.com/watch?v=hs8y3kneqrs

Manson...lodówki nie wyrzucę ale niewiele w niej mam bo uwielbiam robić zakupy na ryneczku,teraz jest istne szaleństwo,warzyw i owoców taka mnogość ,że cała głupieję:)no nie wiem co wybrać;)...niestety własnymi plonami nie dysponuję więc Tobie zazdraszczam...a pod wpływem Twoich opisów znów mam ślinotok ;)...ps.mam jeszcze trochę lecza,wege!!!

Panie C, przekonaj, Pani Ania pisała, że chętnie gdzieś wyjedzie i się oderwie od codzienności, wspomniała kiedyś Bieszczady, ale Bory to dobry początek.

Powodzenia :)

Manson.
Mam fajny słoik warzyw w delikatnej zaprawie octowej.
Moge przyjechać w najbliższym sobote poznym popołudniem.
Vel wieczorem..

Warunek jest jeden.
Muszę przekonać Panią Annę, aby jechała ze mną.

Mogę mięso po drodze zebrać.
Z tym, że startuję z Gdyni.

Psa biorę?
Mogę?

Muszę Anke przekonać.
to nie łatwe.

Ech, Mansonie, w obliczu Twoich popisów kulinarnych moja sałatka niczym Cię nie zaskoczy, niestety, ale obiecuję, że przygotuję ją wyjątkowo starannie :)

Bo ja Inka w ogóle mało co chcę. Taki minimalista jestem. Większą radość sprawia mi dawanie, aniżeli otrzymywanie. Chociaż, gdy spostrzegam, że relacja zaczyna przybierać postać wyzysku to zaciągam ręczny. Oburącz.

Sałatki V spróbuję na pewno, prędzej czy później. Lubię sałatki. Codziennie z racji obecnych plonów sporządzam sobie grecką: sałata, rukola, pomidory koktajlowe, ogórek małosolny, oliwki i feta z czosnkowym winegretem, z czego jedynie oliwki i fetę muszę kupować, no i te cytryno-oliwy do winegretu.

A na obiad niemal codziennie zapiekam sobie cukinię z mozzarellą w sosie pomidorowo-cebulowo-paprykowym (mozzarellę też muszę kupować), albo ciacham wszystkie warzywa w słupki i smażę w sosie słodko-kwaśnym w wersji dla zółtków, czyli niezjadliwe dla białasów. Leczo wege też więc jawi mi się wielce sympatycznym.

Dzisiaj usłyszałem wielce mądrą rzecz, którą Ramsey wygłosił po swoich wojażach azjatyckich - aby docenić smak jedzenia trzeba wyrzucić lodówkę i robić zakupy dwa razy dziennie.

Manson....drożdżówka musiała być smakowita skoro tyle dobra dostałeś w zamian:)....a mojego lecza ani sałatki Vilette nie chciałeś:(;)

Karpia, czy to już święta blisko? :)

Ja też dziś byłam potrzebująca i dostałam od mamy kawałek ciasta ze śliwkami ;)

Drożdżówka super, wyrosła pięknie i smakowała znakomicie. Wciągnąłem jeden kawałek a resztę oddałem potrzebującym. Znowu na kwartał mam spokój ze słodyczami. W zamian dostałem dyszkę wsich jajec i porcję karpia pod warzywami. Dostałbym dwie, ale nie chciałem. Uwielbiam te nasze wiejskie bartery.

Bez zbędnych komentarzy z mojej strony.
Zwyczajnie wszystko może być lepsze.
http://www.youtube.com/watch?v=wMIGQp4YhuU

No patrz, a ja dziś nie pomalowałam. Jaki kolorek, może kiedyś wykorzystam. :)

A jak drożdżówka?

Heh, jak byłem królem życia to skomponowałem parę piosenek do wierszy Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej :)
Pomalowałam lakierem paznokcie i moje palce błyszczą. Panie mój, bądź miłościw moim myślom. :)

Wiesz, Ktosiu, wolałabym, żeby to był wieczorek poetycki poświęcony Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, ale dobra, nie nie będę wybrzydzać ;)