Zima w tym roku bardzo łagodna. Jechałem wolno na rowerze i myślałem. Zaczęło się od taksówki rowerowej, czyli tzw. vel-taxi. Rok 1943, w Paryżu, w centrum Europy, człowiek ciągnie do człowieka, a potem inne myśli. Postęp. Rozglądałem się po ulicy. Szereg kamienic, ulice nawet ładne ale gdy pomyśli się, że dziesiątki kilometrów kwadratowych, setki i tysiące pokryte są tymi kamienicami, robi się niedobrze. Wielkie miasto, miasto olbrzym, to też postęp. Postęp absurdalny. Ile godzin dziennie traci każdy mieszkaniec miasta na pójście do pracy i powrót z pracy? Pod ziemią dudni metro, w którym ludzie cisną się i pchają i potrącają, jadąc długie kwadranse w smrodzie i zaduchu. Potem na dworcach to samo, w pociągach podmiejskich to samo. Wracają do domów, w których z wyjątkiem mebli, a najczęściej tylko kilku drobiazgów osobistych nic nie jest ich. Wstają rano do pracy, z którą najczęściej nic ich nie wiąże, w którą nie wkładają ani cząstki z siebie. A nad wszystkim rozpościera się popielaty welon anonimowości. Nie wiesz, dla kogo pracujesz, nie znasz tych, od których zależysz, wypełniasz polecenia automatycznie, jesteś termitem, niczym. Szukało się w postępie wolności, znalazło się jedynie kajdany, niżby je mógł nałożyć jakiś feudalny władca. Pędzimy naprzód ślepi, z głupią wiarą w postęp, z cielęcym zachwytem dla nowych zdobyczy techniki i dla pomysłu. Tam, gdzieś na dnie, kołacze się jeszcze cicho, jak skryte w lesie źródełko, myśl, ta prawdziwa i spokojna, ale coraz częściej przygłuszana grzmotem i ulewą pomysłów. Ilu ludzi żyje dziś myślą? Żyje się landrynkami gotowych odpowiedzi na wszystko, rozrzuconych wśród ogłupiałego tłumu. Paryż jest taki piękny obecnie, bo jest Paryżem bez samochodu. Może już niedługo pokażą się znowu na ulicach sznury samochodów, liście drzew zaczną żółknieć już w czerwcu uwędzone w spalinach, ludzie rozkrzyczą się i rozpędzą, pijani Co otrzymaliśmy za tyle cierpień? Rozwój maszyny, której niewolnikiem stał się każdy z nas i oddalił się od wszystkiego. Zabił ducha, obiecując wyzwolenie ciała, obiecał wszystko, nie dając nic. Cały postęp wżarł się w krew jednym wielkim i prawdziwym uczuciem strachem. Wyścig do nieznanej śmierci. Oszustwo i kłamstwo, oszustwo w czasie i w przestrzeni.
Andrzej Bobkowski: "Szkice piórkiem"
https://youtu.be/8UKLX-deEVs