nie wszystko jest tam dobre jak się okazuje
codziennie odprowadzam dziecko do tej szkoły i niepokoi mnie jeden fakt: dlaczego tam płaczą małe dzieci uwięzione w szatni, bo pani szatniarka nie może ich wypuścić przed pewną godziną. Pani ta sama nie jest w stanie zapanować nad grupą rozdartych i rozrabiających uczniów klas starszych, którzy robią sztuczny ścisk, wciskają dzieci w ściany i nie wspomnę już o języku jakiego tam używają. Sądziłam, ze szkoła ma zadbać o to, by zapewnić dziecku (szczególnie temu najmłodszemu) poczucie bezpieczeństwa- jeśli Pani dyrektor ma problem z organizacją to chyba już czas najwyższy przekazać to stanowisko innej osobie, która bedzie umiała temu zaradzić. To chyba lepsze niż mówienie na rozpoczęciu roku do rodziców, że lepiej z nią rozmawiać niż iść z kłopotem do kuratorium. Sęk w tym, że z tą panią nie da sie rozmawiać, bo albo stosuje atak albo tak zmienia temat, że człowiek już sam nawet nie wie jak się nazywa.