Re: on 32
Antyspołeczny
(11 lat temu)
Co do cytatów, to takie które ja sobie w necie wyszukałem i zapisałem jakiś czas temu:
"Wygłaszam modlitwy (...), ale już się nie modlę"
"Jezus Cię kocha. Jeśli chodzi o mnie, odczuwam pustkę - tak głęboką, że gdy patrzę, nie widzę nic, a gdy słucham, nic nie mogę usłyszeć"
"Mówię tak, jak gdybym bardzo kochała Boga - miłością osobistą i czułą. Gdybyś był w moim sercu, mógłbyś powiedzieć: Cóż za hipokryzja"
"Jeśli kiedykolwiek będę świętą
- na pewno będę świętą od «ciemności».
Będę ciągle nieobecna w Niebie
- aby zapalać światło tym,
którzy są w ciemności na ziemi".
"Niebo nic nie znaczy, dla mnie wygląda jakby było puste. Chciałabym być nikim, nawet dla Boga".
...a mimo to trwa we mnie głębokie uczucie oddzielenia od Niego - ta straszna pustka, to poczucie nieobecności Boga.
W mojej duszy tak wiele jest sprzeczności. - Tak dominująca tęsknota za Bogiem - tak dojmująca, że bolesna - nieustanne cierpienie - a mimo to jestem przez Boga niechciana - odrzucona - pusta - bez wiary - bez miłości bez zapału. - Dusze mnie nie pociągają. - Niebo nic nie znaczy - dla mnie wygląda jak puste miejsce - myśl o nim nic dla mnie nie znaczy, a mimo to ta dręcząca tęsknota za Bogiem.
tęsknota za Bogiem jest strasznie bolesna, a mimo to ciemność staje się coraz większa. Cóż za sprzeczność mam w duszy. - Ból, jaki mam w sobie, jest tak wielki - że naprawdę cały ten rozgłos i ludzkie gadanie nie wywołują we mnie żadnych odczuć.
U mnie w duszy - nie potrafię Ojcu powiedzieć - jak tam ciemno, jak pełno bólu, jak strasznie. - Moje uczucia są takie zdradliwe. - Czuję, jakbym «odmawiała Bogu», a jednak największa i najtrudniejsza do zniesienia - jest ta straszliwa tęsknota za Bogiem. - Proszę o modlitwę, żebym nie okazała się Judaszem dla Jezusa w tej pełnej bólu ciemności.
Jeżeli piekło istnieje - to musi to być to. Jak strasznie jest być bez Boga - nie ma modlitwy - nie ma wiary - nie ma miłości.
I dużo tego w necie, tylko trzeba dobrze Giglać:P
Ogólnie te cytaty pochodzą z listów Matki Teresy do jej "duchowych przewodników". Czyli w praktyce do religijnych psychoterapeutów, jakim swojego czasu był De Mello. Kościół ma ich sporo, bo zwłaszcza wśród zakonników jest duży problem z depresją spowodowany brakiem kontaktu z Bogiem
Te listy zgodnie z wolą piszącej miały być zniszczone po jej śmierci, ale Watykan się nie zgodził:p Opublikowano nawet książkę na ich podstawie.
Nie sądzę by te listy mówiły o niej źle, raczej pokazują rzeczywistość, dość popularną w kościele. Zresztą taką pesymistyczną wiarę miało wielu, np Teresa z Avila, Teresa z Lisieux (ta druga jest chyba patronką Francji), Jan od Krzyża, czy Biblijny Kohelet.
Gdyby kościół był mądrzejszy mógłby to wykorzystać uświadamiając ludziom że wiara łączy się z wątpliwościami, czy poczuciem odrzucenia przez Boga. Nawet Jezus na krzyżu wątpił. Kościół woli iść w zaparte, czcząc heroizm męczenników, który jest nieosiągalny, bo w rzeczywistości był rezygnacją, formą samobójstwa. No ale to już inna historia...
Osoba Matki Teresy z Kalkuty ma dobry PR, ale jak się człowiek jej przyjrzy to nie jest już taka święta.
Jak trochę się o niej poczyta, to można uznać że była dość obłudna. Z jednej strony uznawała teologię KrK (czyli miłość, łaskę, miłosierdzie, etc), z drugiej była wielką fanką cierpienia jako drogi do Boga. W efekcie, wielu twierdzi, że jej ośrodki opieki były umieralniami, bo jej wcale nie zależało na leczeniu czy uśmierzaniu bólu, lecz na tym by ludzie trwali w cierpieniu (do tego myliła cierpienie ze zwykłym fizycznym bólem).
Nawet odradzała swoim podwładnym kształcenie się w medycynie (jedna z nich napisała o tym książkę).
Zbierała pieniądze, ale nie po to by zwiększać standard opieki, ale by otwierać kolejne kiepsko działające ośrodki i by promować swoją filozofię cierpienia. Dlatego kościół ją tak lubił, bo widział w niej wielką ewangelizatorkę - nie dlatego że pomagała ludziom.
Tyle że nawet jej filozofia życia nie była szczera, bo kiedy sama chorowała wolała renomowane amerykańskie kliniki niż swoje domy opieki;)
0
0