pierwsza wizyta, ale nie ostatnia
Byłam z rodziną na obiedzie. Była to nasza pierwsza wizyta i chyba nie ostatnia. Wystrój ładny, miła obsługa, ceny przystępne. Zamówiliśmy, a właściwie zaproponowano nam pieczeń po ułańsku (czy coś w tym stylu) z kopytkami. Smaczne, aczkolwiek jak dla mnie za zimne. Trzeba było trochę czekać, ale myślałam, że skoro jedzenie jest przygotowywane na bieżąco, a nieodgrzewane to nic dziwnego, tymczasem kopytka były odgrzewane lub podsmażane (ale smaczne), natomiast mięso ledwie letnie. Zachwalany przez panią Tatianę sos borowikowy gdzieś się ulotnił, ani ja, ani mama nie dostałyśmy sosu, a jedynie po kilka rodzynek. Niemniej poza tym, że jedzenie było letnie nie mogę narzekać na jego smak; mięso było miękkie i smaczne a kopytka bardzo dobre. Pyszny był też kwas chlebowy. Wizytę umilał występ wokalny, pani ma piękny głos, aczkolwiek troszkę szkoda jej "do kotleta". Myślę, że dam jeszcze szansę kresowej. Może letnia potrawa to jednorazowa wpadka. Dlatego polecam tym, którzy nie muszą jeść ciepłego obiadu