Re: podwójna miłość?
USER12345 napisał(a):
> tak naprawde nie ma zony bo
> jest z dwoma kobietami i niechce zadnej wyrozniac .On chce z
> nimi zyc , a one z nim . Jak to teraz widzisz kiedy zniknely
> pewne slowa i zniknely podznaczenia
Razem z nimi zniknęły też założenia, na których opierało się pierwsza, postawiona w wątku kwestia. Ale muszę przyznać, że to o co dalej pytasz, wcale nie jest teoretyczną sytuacją, więc powyższej uwagi nie potraktuj czasem jako zaproszenia do pyskówki :-)
A jeśli piszesz o przypadku życia z dwiema lub więcej kobietami, które się nawzajem akceptują , to nic Ci nie odpowiem, po prostu nie mam zadania, nie wiem. Nawet po obejrzeniu "Och, Karol" ;-)
> Czy nie stajesz czasem wobec dylematu "slabosci"sentymentu
> dla sympati z ktora juz nie jestes ?Czy nie widzisz ze jest
> ona przez ciebie w uprzywilejowanej pozycji wzgledem innych
> babek pomimo lub wlasnie dlatego ze jestes z inna ?
Tak. Pukusa, czasem zostawienia sobie furtki na przyszłość, jest mi to znane. Ale naprawdę kochając kogoś, chciałem, starałem się i konsekwentnie radziłem sobie w odróżnianiu chwilowych impulsów i sentymentalnych wspomnień od tego, czego naprawdę w życiu chcę. I nie zamierzam tego zmieniać, chociaż kiedy coś się kończyło, cholernie ciężko było mi się pozbierać.
To o czym piszesz to normalne ludzkie odruchy, ale m.in. po tym jak na nie reagowałem, wiedziałem czy jestem z osobą którą rzeczywiście kocham, czy tylko egzystuję w chwilowo wygodnej fikcji własnego autorstwa, i potrafię tylko iść po najmniejszej linii oporu, czy potrafię kierować swoim życiem ?
Ilu ludzi paprze sobie i innym życie, bo nie wiedzą czego chcą ? Ci z nich, których znam, chyba nawet nie chcieli tego wiedzieć, byle coś się działo. Najłatwiej stwierdzić że się nie wie, nie potrafi, nie umie zrezygnować, bo to są uczucia, serce nie sługa, siedzieć na d. i czekać co z tego wyjdzie, a nuż się ułoży...
0
0