Odpowiedź obiektu:
Witam Panie on (przepraszam, piszę z małej litery ponieważ Pan tak się podpisał).
Byłem świadkiem tego zdarzenia - przebywałem obok stanowiska kasjerki i selekcjonerki.
Przyszliście Państwo do Klubu w trzyosobowej grupie: Pan i dwie Panie, zapłaciliście za wstęp i tu zaczynają się rozbieżności. Pan twierdzi, że nie weszliście do lokalu, skąd więc w Pana opinii ocena klimatu i wystroju oraz przystępności cen? W późniejszym dialogu twierdziliście, że nigdy przedtem nie byliście w Mieście Aniołów. Ale zostawmy te niekonsekwencje jako nie stanowiące meritum sprawy. Faktem jest, że następnie opuściliście teren lokalu (co mogą zawsze zrobić nasi Goście, a następnie powrócić jeżeli będą mieli opaski na ręku i nadal spełniają wymogi naszego regulaminu). W tym czasie do Klubu próbował wejść Pan będący pod znacznym wpływem alkoholi, któremu odmówiono tego prawa (zgodnie z naszym regulaminem). Później okazał się Państwa znajomym, Panem Markiem. Po około godzinie powróciliście już we czwórkę (razem z Panem Markiem), który nadal nie nadawał się do wpuszczenia do Klubu. I tu "zaczęły się schody", zażądaliście zwrotu pieniędzy za wstęp argumentując to tym, że Pan Marek nie może wejść. Selekcjonerka i kasjerka zgodnie z obowiązującymi zasadami odmówiły wykonania tej czynności. Państwo wykupiliście wejściówki przed około godziną, opuściliście teren Klubu, a następnie przyszliście z osobą, której wcześniej odmówiona prawa wejścia na imprezę. Nadal trzy osoby, które miały opaski mogły wejść do Klubu. Zawsze może zdarzyć się taka sytuacja, że po godzinie czy dwóch przebywania na imprezie komuś z naszych Gości się znudzi i będzie chciał opuścić lokal, czy wówczas też musimy (w/g Pana) zwracać pieniądze za wstęp. W konsekwencji tego zdarzenia zaczął Pan opisywać ile to Pan nie ma pieniędzy i czego by Pan nie mógł kupić za swoja dniówkę - gratuluję majątku, kultury nie. Następnie stwierdził Pan, że wezwie "psiarnię", a później mówił Pan o trzech adwokatach w rodzinie, którzy załatwią tą sprawę. Hmmm, poważna sprawa, że do jej załatwienia trzeba zaangażować całą palestrę adwokacką. W dalszej kolejności Pana znajomy, Pan Marek chodzący po tarasie jak o pokładzie statku podczas sztormu, twierdził, że jest pracownikiem "skarbówki" i również wszystko załatwi, a to już jest... . Podczas całej tej sytuacji wszyscy pracownicy Miasta Aniołów zachowywali się w stosunku do Państwa w sposób kulturalny i bardzo wyważony. Czy uważa Pan, że mogłoby być inaczej skora za plecami stoi manager i ocenia ich pracę? Z uwagi na zaistniałą sytuację nie zapraszam Pana ponownie do Miasta Aniołów, w którym to lokalu Regulamin Klub jak i dobre maniery obowiązują tak pracowników jak i naszych Gości. Pozdrawiam.
6
4