Re: prawo jazdy-ile mozna ? :-(
Ja osobiście polecam szkołę ABC. Ale w sumie mnóstwo jednak zalezy jakiego przydzielą Ci egzaminatora. JA prawo jazdy zdałam za drugim razem. I mimo. iz po pierwszej porażce przyszło mi stac w tej kolejce upokorzonych po kolejny termin, to jakos az mi uszy puchły od tego narzekania. Ja wszystko rozumiem,że to trzeba miec przy umiejętnościach i troche szczęścia, ale choc kropla samokrytyki tez by nie zawadziła. A tam nikt sie nie czuł winny oblaniu egzaminu-na wszystkich ci "wstrętni" egzaminatorzy się po prostu uwzięli(po raz 15 i to 15 innych naraz się zmówiło).
Ja trafiłam przy drugiej próbie na fantastycznego egzaminatora-Pan Paweł Rogowski-był miły, uprzejmy, z dowcipem i widac było iz zalezy mu na tym bym zdała, a nie tylko patrzy jakby tu zamienic sie ze mna miejscami i mnie oblać.Zadnych krzyków, fachowo tłumaczył i egzamin z nim był po prostu przyjemny.
Poza tym uważam,że powinna byc jakas górna granica tych prób.Mysle,że może przykładowo po 10. nalezałoby przejść jakies psychologiczne testy czy poziom stresu przy kierowaniu autem nie przekracza możliwości delikwenta.
Naczytałam sie tu również, jak to porażka jest nie wyjechanie na miasto, bo poległo sie na placu-z tym to nie bylabym taka szybka w ocenie-np. nie ruszenie z ręcznego pod górke to uważam jest porażka instruktora a nie zdającego- bo to oznacza,że nikt mu tego dobrze nie wytłumaczył ani nie pokazał. Ale dużo ludzi nie zalicza placu przez egzaminatorów nie w humorze, którzy czepiaja sie drobiazgów bo maja zły dzien-jak np. nie poruszenie zagłówkiem przy przygotowaniu sie do jazdy.
No i żeby sprawa była jasna-nie zaliczenie teorii uważam za żenujące.Tego w żaden sposób nie mozna juz zwalić na egzaminatorów-czyste lenistwo.
2
0