Re: samotna matka skazana jest na samotność?
Antyspołeczny
(12 lat temu)
Odbijając piłeczkę:)
To że nie jestem kobietą, nie oznacza że nie wiem czego chcą. W końcu same to tutaj mówią:P
Gdyby przyjąć taką zasadę, by mówić że gwałt jest zły, musiałbym się dać zgwałcić?:D
Może zaraz mi powiesz coś w stylu "jak będziesz mieć moje lata, to zrozumiesz" lub "pogadamy jak przeżyjesz to co ja"?
Tak mówią ludzie, którym brak już argumentu;)
Zresztą zauważ, że oba tematy w których się wypowiedziałem zacząłem od słów "moim zdaniem";)
Każdy może mieć własne zdanie, a to że się z nim nie zgadzasz nie powinno być powodem abyś mi zabraniała się wypowiedzieć czy określała mi co mogę powiedzieć;)
Jesteś samotną matką, prawda? Masz w sobie to coś, ten ton, instynkt tresera, który mówi "mi wolno wszystko, ale Tobie tylko to, na co ja pozwolę".
To też cecha która odstrasza facetów od samotnych matek;) Facetów traktują jak dzieci i zawsze chcą ich ustawiać:D
***
Masz racje że wiele zależy od środowiska w którym przebywamy, ale istnieją różne formy tego "środowiska". Środowiskiem są nasi przyjaciele, ale jest też kultura amerykańsko-europejska z którą mamy styczność na co dzień od urodzenia. Nasza narodowa kultura przesiąka tą obcą. Germanizacja czy rusyfikacja nigdy nie zaszły tak daleko jak amerykanizacja;)
Coraz więcej osób postrzega związki przez pryzmat tego co pokazują media. Jest to taka mieszanka feminizmu, artystycznego stylu życia, komedii romantycznych, filmów akcji (uczucia powstałego z silnych emocji, często seksu za ratunek życia), filmów porno i seriali "brazylijskich". Tam istotą jest jakaś akcja, coś się musi dziać, by ktoś to chciał oglądać. Ludzie tym nasiąkają, a przez to mają nierealne oczekiwania względem innych. I nie dają sobie rady z szarą codziennością. Zdaje im się że związek powinien wyglądać inaczej, że życie powinno wyglądać inaczej.... efektem tego są samotne matki;)
***
Dawniej, samotna matka była postrzegana jak puszczalska, była na dole drabiny społecznej. Jak prostytutka. Faceci też nie mięli lepiej, bo widziano w nich tych, którzy porzucili swoje rodziny. Takie osoby miały nikłe szanse na znalezienie nowego partnera. Poza dużymi aglomeracjami samotna matka była traktowana jak obecnie traktuje się pedofila. Normą było to że ktoś ją opluł, że kazał się wynosić, przywalił, że nie chciano jej obsłużyć w sklepie czy nie pozwolono jej wejść do kościoła. Społeczeństwo broniło się przed popularyzacją czegoś takiego. Jednocześnie chroniąc nierozerwalność małżeństwa.
Teraz właściwie się do tego zachęca, podobnie jak do zdrady. Prawo bardziej sprzyja samotnej matce niż mężatce.
Tyle że prędkość obecnych przemian jest zbyt szybka. Już teraz samotna matka (jako idea) działa na szkodę społeczną i przeciwko szczęściu kobiet, a problem wciąż się pogłębia.
***
Wdowy wśród samotnych matek to rzadkość. Wdowy są bardzo specyficzną grupą samotnych matek i przez społeczeństwo postrzegane są całkiem inaczej. Bo nie są współwinne rozpadowi poprzedniego związku, więc postrzega je się jako zdolne do tworzenia stałych związków (czyt: odpowiedzialne, stałe w uczuciach).
Lecz jednocześnie są to często te samotne matki, które wcale nie szukają sobie partnera.
***
"I nie obrażaj kobiet stwierdzeniem, że posiadamy "cechy wrodzone". "
Mimo że kobiety ogólnie posiadają cechy wrodzone, i nie jest to powód do obrażania się, bo tak stworzyła je natura, to przy tych które wymieniłem było "nie" z przodu. Napisałem że te cechy nie są wrodzone;)
***
Nie znam matek nie "tresujących" swoich dzieci - nigdy się z tym nie spotkałem, nawet o tym nie słyszałem. Możliwe że nasz gatunek jest jeszcze zbyt zacofany by wychowywać dzieci bez przemocy (tej fizycznej jak i emocjonalnej).
Popatrz sobie na dowolne metody wychowawcze i pomyśl sobie że stosuje się je nie w stosunku do dziecka, ale do dorosłego. Nie ma szans by którekolwiek zostały dobrowolnie zaakceptowane na przykład w przypadku związku (zwłaszcza że spora ich część to poważne przestępstwa).
Niektóre akceptujemy w stosunkach państwo-obywatel, ale to też dlatego że jesteśmy właściwie wychowanymi niewolnikami. Chociaż często "akceptacja" sprowadza do zwykłego zastraszenia;)
***
Co do tych matek, to istotnie, wyrachowane i egoistyczne - co widać po tym temacie, czy wielu innych. Prosty przykład który stąd się wysuwa, chcą faceta który będzie kochał je całym sercem...no i jeszcze ich dzieci, a same chcą kochać swoje dzieci i ewentualnie rzucić mu jakiś uczuciowy ochłap z pańskiego stołu.
Czy sfrustrowane? Hmm... nie wiem, to chyba zależy od jednostki;)
***
Miłość jest tylko jedna.
Odcienie? Nie, po prostu większość ludzi przez cały życie nie ma okazji doświadczyć miłości, widzą tylko złudzenie, światło księżyca odbite od jeziora.
Egoiści którzy kupczą miłością dla własnych korzyści i wygody. "Kocham, bo mi się to opłaca, bo dobrze się z tobą bawię, lubię jak mi pochlebiasz i robisz to co chce - rzucę cię, gdy przestaniesz, gdy coś się zmieni lub gdy trafi się ktoś ciekawszy". Miłość to nie czarny na przejściu dla pieszych, tu nie ma "pojawiam się i znikam". W niej nie ma miejsca na odcienie, ona jest (i nie może się skończyć) lub jej nie ma - zazwyczaj jej nie ma.
3
0