Re: sówki
coś nie mam szczęścia, co tam zajrzę, to pierzasty potwór siedzi kuprem do góry i chyba pedicure sobie dziobem robi, a ja czekam na to wielkookie, magnetyczne spojrzenie....
Za to dziś (tak, wiem że bez większego związku) byłam na rekonstrukcji bitwy pod Raszynem:
-napatrzyłam się na konie i Ułanów (jak również nieprawdopodobne zróżnicowanie aparatów fotograficznych)
-nasłuchałam się huku armat (oraz ględzenia burmistrza, facet miał niestety mikrofon, nie miał za to - litości, na szczęście kiedy już rozpoczęła się bitwa przestało to mieć znaczenie)
-nawąchałam się prochu (oraz przesiąkłam wonią szczurów na patyk... znaczy, kiełbasek serwowanych przez bufet "na świeżym powietrzu"
-widziałam nawet księcia Poniatowskiego! (Było niemal jak w jednym ze słynnych cytetów z zeszytów szkolnych: "Książę Poniatowski wjechał na pole bitwy na swym koniu. Piana toczyla mu się z pyska").
I mimo wszytko rekonstrukcja była całkiem udana, ciekawa sprawnie poprowadzona i co najważniejsze - widowiskowa.
0
0