standardowe pytanie - jak żyć?

Wiem, że nie raz był taki wątek ale jakoś tak potrzebuję się uzewnętrznić...
Dziewczyny, jak dajecie radę gdzie wszystko takie drogie?? Niby mamy z mężem dobre pensje, ale z własnej winy mamy dużo zobowiązań, które skończą się dopiero w 2014 roku. Nie mamy możliwości odłożenia kasy, żyjemy praktycznie od 1 do 1. Teraz zepsuło nam się auto, które jest potrzebne. Koszt naprawy ok. 5000 :/ Nie wiem skąd wziąć na to, nie wiem jak żyć żeby móc odłożyć...
Dziewczyny jak dajecie radę? Oszczędzamy jak możemy ale może macie jakiś sposób jeszcze?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: standardowe pytanie - jak żyć?

ania, jasne, ze pod warunkiem ze tą kase masz. Ale jak masz i stoisz przed wyborem - pojsc do gina na nfz gdzie czasem są kolejki, gdzie nie zawsze jest dobry sprzet usg albo wydać kase i pojsc prywatnie wiedząć ze sprzęt dobry, lekarz ze swietnymi opiniami to naprawde sie nad tym nie zastanawiam. Zgodze sie tez z Michałową - to wina lekarzy ze są tacy a nie inni - to oni traktują pacjentkę gorzej, nie inne pacjentki...Juz wyobrazam sobie kolejki jakby teraz wszyscy poszli do lekarzy na nfz..:) Fakt, ze to tez płacimy i czasem nawet mnie to boli, ale cóż. Zeby nie było - kilka razy próbowałam pojsc do gina na nfz(na przestrzeni kilku lat..) ale zawsze był jakis problem, to z terminem, to lekarz nagle przestawał pracować itp. Pewnie mam pecha.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: standardowe pytanie - jak żyć?

za kazdym razem hehe dopiero drugi raz:)
jak za kazdym razem bedziemy wybierac inny rzad w dodatku zawsze miejszosciowy to nigdy nie bedzie lepiej bo nic nie zdzialaja przyjda nowi znowu nic nie zdzialaja wezma kase i znowu przyjda nowi beda zwalac na starych i nic nie zrobia i tak bedzie zawsze jak nie damy szans tylko wiecznie bedziemy zmieniac...eh
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: standardowe pytanie - jak żyć?

as - jasne, za każdym razem ;-). Dopiero drugi raz. Problem pojawił się już dłłłłłłługo wcześniej...szkoda, że inne rządy sobie z nim nie poradziły...a niby mają receptę na wszystko.
Jeśli naprawdę myślisz, że byłoby lepiej jakby wygrał PiS czy Ruch Palikota, to musisz być marzycielką. Ja jestem przekonana, że byłoby gorzej. Zauważ, że na część polskich problemów nie mamy wpływu - sytuacja światowa na rynkach, stale rosnąca cena ropy itd. itd. I tak super się trzymamy.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: standardowe pytanie - jak żyć?

Tak, to jest problem. Ale czy to ma zanczyc, zeby glosowac "tak jak zawsze". Wg mnie trzeba to po prostu zmienic. Jezeli za kazym razem wygrywa ten sam, to jest przekonany ze wszyscy go uwielbiaja...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: standardowe pytanie - jak żyć?

A poza tym dzięki temu, że ogromna ilość kobiet chodzi do prywatnego lekarza, łatwiej (teoretycznie) jest się dostać do niego tym, którzy chodza na NFZ. A przecież kolejki są i tak ogromne - co by było, gdyby nagle wszystkie zaczęły chodzić na NFZ - paraliż! ;-)
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: standardowe pytanie - jak żyć?

Ania - to nie wina dziewczyn chodzących prywatnie, tylko lekarzy - że są pazerni, a zarabiają teraz naprawdę dużo (państwowo). Ale to już inna historia. ALE - nie można uogólniać. Ja akurat trafiałam na porządnych lekarzy również na NFZ.
Ciążę jednak prowadziłam prywatnie - z wygody, a także tak jak dziewczyny wyżej bałam się o dziecko i chciałam częściej mieć badania usg itd. Być w stałym kontakcie z lekarzem. Akurat na to nie było mi szkoda kasy... Nikt nie zmusi nikogo do prowadzenia lub nie ciąży prywatnie. Do dentysty też chodzę prywatnie np. Mój wybór i niekomu nic do tego.
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: standardowe pytanie - jak żyć?

Pod warunkeim że się ją ma na prywatne wizyty,a co z NFZ,nie można chodzić normalnie,przecież za to też płacisz?Niestety bardzo często tak jest że lekarz w przychodni odbębnia robotę,a do prawdziwej zabiera sie po południu bo 100 zl za wizytę to nie mało,kilka takich wizyt i buty jak marzenie:)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: standardowe pytanie - jak żyć?

dorzuce coś jeszcze do dyskusji (choć i tak wystarczająco dużo tu emocji) Zaczełam pracować na 3 roku dziennych studiów (praca była zmianowa wiec udawało mi się łaczyć), dzieki temu od razu po skończeniu studiów w tej samej firmie awans+podwyżka, zanim wzielismy kredyt przeliczyliśmy nasz budzet wzdłuż i wszerz i 15 razy zastanowilismy się czy w razie gorszego scenariusza bedzie nas stać na takie mieszkanie. No i ok.Żeby nie było ze tylko kariera mi w głowie mając 27 lat zaczelismy starac sie o dziecko, stało się jednak tak ze dwa razy straciłam ciąże, drugą po ponad 3 miesiącach leżenia. Mimo takiej nieobecności nie miałam obaw że pracodawca mnie zwolni. Losy toczą się róznie, ale warto samemu tez o siebie zadbać - a nie potem narzekać, ze nie ma pracy, albo pracodawca nie czeka na nas po macierzyńskim, a przez to my nie mamy na kredyt.
Natomiast zirytowało mnie powiedzenie ze przez dziewczyny ktore chodzą prywatnie do gina - inne dziewczyny chodzące na nfz są gorzej traktowane.No proszę, to ze mnie stać bądz z takich lub innych przyczyn zdecydowałam się na prywatnego lekarza powoduje że ktoś kogoś traktuje gorzej?? W sytuacji gdy dzieje sie cokolwiek złego naszemu dziecku przestają się liczyć pieniądze, z resztą pewnie wiekszość dziewczyn ktore straciły dziecko lub miało zagrożoną ciąże rozumie o co mi chodzi - w takich momentach ostatnią rzeczą o ktorej sie mysli to kasa.
popieram tę opinię 6 nie zgadzam się z tą opinią 2

Re: standardowe pytanie - jak żyć?

to było do ~ who (z 8:44)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: standardowe pytanie - jak żyć?

rozumiem, że nie masz kredytu z hipoteką, skoro piszesz takie bzdury. rozumiem, że inaczej wiedziałabyś co podpisujesz. szkoda tylko, że piszesz to dość pewnie...

mieszkanie jest Twoje, przeniesienie własności aktem notarialnym jest konstytutywne i nabywca staje się właścicielem nieruchomości. koniec kropka.
Bank nie jest wpisany jako właściciel z Księdze wieczystej, nie ma do niego praw właścicielskich.

Bank może "jedynie" zaspokoić z mieszkania swoją wierzytelność. Co oznacza, że gdy np. w połowie spłacania kredytu bank wypowie umowę i cała kwota kredytu stanie się wymagalna, to tylko do tej kwoty bank może się zaspokoić z nieruchomości. może okazać się konieczna sprzedaż mieszkania, ale to właściciel może je sprzedać, oddać brakującą kasę. (jak nie on to komornik) ale do tego to dłuuga droga.

dług a własność mieszkania to dwie różne sprawy.
popieram tę opinię 8 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: standardowe pytanie - jak żyć?

who - nie można całe życie mieszkać kątem u kogoś. Trzeba mieć swoje miejsce. A noga może się każdemu powinąć z dnia na dzień, z kredytem czy bez. W obecnych czasach mało kogo stać na kupienie mieszkania za gotówkę.
Pomijam fakt, że niektórzy bezsensownie zadłużają się bo nie mają na zakup telewizora, nowszego modelu aparatu fotograficznego, czy kasy na wczasy. A już zupełnie nie rozumiem ludzi, którzy biorą pożyczkę na wyprawienie świąt (tak na marginesie)
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: standardowe pytanie - jak żyć?

who ale to co napisala kolezanka to duzo racji, po co pakowac 1000zl za wynajem jak mozna ten 1000 we wlasne wkladac, jak sie powinie to jest dokladnie tak samo bo wynajmujacy tez jak nie zaplacisz to z dnia nadzien moze cie wywalic z bankiem jest to troche dluzsza droga, jest obciazenie ale sie nbie nabija kasy innym.

no wlasnie temat jest o oszczedzaniu, nie o tym ze wyciagamy reke do kogos tylko wlasnie sami staramy sie z wszystkim uporac, bardzo latwo jest awansowac i wydawac wiecej, ale wydawania mniej trzeba sie czesto nauczyc, da sie zyc za mniejsze kwoty, ale wiem ze niejedneggo moje 1200 na "dom" nie starczy na przyslowiowe waciki i papier toaletowy.

a sytuacja jest rozna raz na wozie raz pod wozem, nie dziwie sie ludziom ze chca kontynuowac prace w swoim fachu bo przebranzowienie to jest zaczynanie od zera czyli najnizszej pensji, pozatym trzeba liznac, miec doswiadczenie zeby np zaczynac cos na wlasna reke - podobno male drugkarnie to jest dobry interes - ale ja sie na tym kompletnie nie znam, a czytajac opinie o sprzecie i farbach na poczatku i tak wiele sie utopi,(na start trzeba miec a jak miec jak od roku zyje sie od 1 do 1 ?), dzieci zlobek/przedszkole - to tez nie oplaca sie zaczynac pracowac za najnizsza krajowa.wiele z nas dorabia to tu to tam, ja dorzucam do budzetu kase tak jakbym poszla do pracy a oboje dzieci miala w panstwowym przedszkolu(z tym ze jedno jest jeszcze w wieku zlobkowym- wiec z pracy raczej nie przynosilabym nic) i nie uwazam ze siedze na tylku i czekam z wyciagnieta reka.
troche "pomagaja rodzice" bo jak przyjezdzaja to owoce dadza, na obiad zaprosza, ale my do nich tez nie jezdzimy z pustymi rekami, zawsze upieke ciasto - taniej niz kupic paczke ciastek do kawy, i takie tam wiec to i tak w dwie strony dziala.

owszem mozna pozbyc sie samochodu- ale moj maz nim prtacuje, dobrze ze chociaz sie nie psuje - a zawieszenie rozwalane na gdanskich drogach wiec tera maz bedzie sie staral o naprawe w miescie z ubezpieczenia ulic (bo wymiana co roku to przeginka, przynajmniej na 3 lata powinien remont starczac) byla kasa to nie chcialo mu sie tego zalatwiac nie ma kasy na zbytki to poswieca swoj czas zeby to zalatwic.- a nie jest to naciagactwo.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: standardowe pytanie - jak żyć?

Wiesz to też nie jest tak że spłacasz swoje, dopóki nie spłacisz, mieszkanie jest banku. Nie życzę nikomu, żeby noga się nie podwinęła bo wtedy zostaje się z niczym :/
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1

Re: standardowe pytanie - jak żyć?

Nie zgadzam się z opinią, że kredyty zaciągamy pochopnie, bez zastanowienia się, że można z tym poczekać... Otóż nie można, przynajmniej nie każdy może. Mając do wyboru mieszkanie z mężem, dziećmii oraz rodzicami w dwupokojowym mieszkaniu, albo wynajem, to wolałam zaciągnąć kredyt i kupić SWOJE. Ciasne ale własne. Zamiast płacić komuś, spłacam własne mieszkanie. Nie żałuję. A osobom, które nie zostały przez życie przyciśnięte do ściany, radziłabym powściągliwość w wyrażaniu opini na temat postępowania innych.
Nie jest mi łatwo. Wiadomo, jakie są zarobki większości z nas, ile kosztuje życie, leczenie, dzieci, przedszkola, szkoły its - ale nie narzekam. Mamy pracę, zdrowie w miarę nam dopisuje. Nie mogę sobie pozwolić na luksusy, wycieczki, nowe ciuchy. Ubieramy się w lumpku, kalkuluję każdą wydaną złotówkę. Często żyjemy od pierwszego do pierwszego, ale bywa też, że uda nam się trochę dorobić. Jakoś się kręci. Staram się myśleć pozytywnie, po co mam się dołować.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: standardowe pytanie - jak żyć?

Myślę że bezdzietna kobieta może sobie pozwolić na to aby się kształcić i pracować ,ja mając ledwo skończone 18 lat pracowałam na nocki w szpitalu wojewódzkim na IP a co tam robiłam sprzątałam i nie raz miałam dosyć ,widząc tych okropnych pijaków zaświnionych potem szłam do laboratorium układać próbówki a robiłam to po to aby móc się uczyć i teraz nie marudzić i nie wyciągać łapy do państwa ,nie stać w mopsie i urodziłam pierwsze dziecko mając 27 lat ale wiem że stać mnie na to.
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: standardowe pytanie - jak żyć?

a ja tam bym mogla jesc ziemniaki na okraglo pod kazda postacia i wcale nie z oszczednosci a dlatego ze uwielbiam je:)
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: standardowe pytanie - jak żyć?

ok nie dodalam ze dzieci dostaja to co najlepsze, ale my nie musimy jesc tych frykasow co dzieci,
ale wierz mi ze od makaronu ze smietana,czy plackow ziemniaczanych nawet raz na tydzien nie staną sie otyle, nie popadajmy w paranoje,
bo jak oszczedzamy to raczej nie ma mowy o klasycznych slodkosciach - batony, cukierki, czekolady itp.a dzieci rosna biegaja, nie maja czasu na sikanie a co dopiero zeby za dlugo siedziec przy stole, ale ja wiem ten cukier to im sie skrystalizuje chyba w jelitach... no prosze..., moje dzieci nie pija slodkiego mm,tylko swierze mleko (bez cukru) pija glownie wode, a nie slodkie herbatki dla niemowlat, soki tez ale nie dosladzane ech i po co ja sie tlumacze?!?
moim zdaniem wiecej zlego z restrykcyjnych diet w dziecinstwie niz ze zwyklego POLSKIEGO tradycyjnego jedzenia (nawet polskie fast foody sa o niebo lepsze od oryginalnych - taki hamburger bula plus kotlet i duuzo sorowek- oryginalny to bula kotlet plasterek ogora i kawalątek salatki,)wszystkiego po trochu 4-5 posilkow dziennie,

moi dziadkowie mieso mieli na stole raz na tydzien, glownie kluchy makarony, ziemniaki ,placki ,nalesniki - to nie jest nie zdrowe jedzenie!!!!!
uzupelniane owocami i warzywami jest to pozywne (ziemniak to trez warzywo i wcale nie taki niezdrowy, tylko jest typowym rozpychaczem)
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1

Re: standardowe pytanie - jak żyć?

Ania jakbys czytala co napisalam to bys widziala, ze wszystkich do jednego wora nie wpakowalam...i nie martw sie teraz zyje dobrze ale zaczynalam prace od 3,5 na godzine potem wiecej ale nigdy jakis kokosow nie zarabialam i tez dalam rade.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: standardowe pytanie - jak żyć?

A ja lipunia myślę że nie jesteś osobą wyrozumiałą i tak naprawdę nie znasz życia i różnych historii których pisze nie dla każdego dobrych.
Piszesz z perpektywy siebie i widzisz chyba tylko swój czubek nosa.

Ja nie poszłam na studia bo po pierwsze średnio się uczyłam(nie każdy jest geniuszem) mojego tatę nie było stać,w wieku 22 lat wyprowadziłam się z domu i żyłam na własny rachunek,pracy szukałam jakiejkolwiek,musieliśmy z nażeczonym wyjechać do innego miasta za pracą,ja na początku miałam tylko dorywcze,o stałą było ciężko,a jak już była to pensja nędzna i nie w głowie mi były studia tylko utrzymać się musiałam na stancji.
Dziecka nie urodziłam zaraz po podstawówce czy liceum a w wieku uważam w sam raz 26 i nie pisz mi dziewczyno takich rzeczy ze nie myśłi się o studiach tylko o dzieciach a póżniej nazeka,po pierwsze nikt tu nie nażeka,tylko temat jest o oszczędzaniu,po drugie nie uogólniaj wszystkich,nie mądrz się na temat tych swoich studiów bo i tak nie masz racji w tym co piszesz,owszem są ludzie żyjący z zasiłku bo pracować im się nie chce,ale poruszyłaś temat studiów więc Ci odpisałam że nie każdy może sobie na nie pozwolić ale to nie znaczy ze mam nędznie żyć bo zarobki to max 1200 zł,kraj zadłużony i ma chore myślenie niemal na każdy temat i ja oraz moja rodzina ma sie męczyć.

A kredyt na mieszkanie biorą ludzie bo gdzieś trzeba mieszkać,prawda?
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: standardowe pytanie - jak żyć?

Problem w tym, ze nie ma na kogo głosować :)
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 0

Inne tematy z forum

Czy naprawdę? (19 odpowiedzi)

od lutego wchodzą te zmiany w prawie jazdy?? kurdee kto coś wie konkretnego, bo dzowniłam do...

Wybór auta :) (83 odpowiedzi)

Jeśli macie któreś z niżej wymienionych aut - proszę o opinię :) wszystkie auta diesel,...

ksiadz nie chce doposcic mnie jako chrezstnej!!! (101 odpowiedzi)

witam wszystkich! i prosze o rade,bo juz sama nie wiem co mam robic:(moja siostra poprosila...