Byłem w życiu na 2-óch stażach. Pierwszy dobrze wspominam, był w 2008 r. (IT/usługi) Był to ten sam pracodawca u którego odbywałem praktyki ze szkoły policealnej. Dość duża odpowiedzialność i samodzielność jak na staż, no i zaufanie ze strony pracodawcy (było co spieprzyć po prostu) i dodatkowo wpadła czasem jakaś kaska pod stołem ;) Staż był w wakacje i przerwałem go ze względu na rozpoczęcie studiów.
Drugi staż miałem w 2015r. (Firma produkcyjna i oficjalnie dział logistyki ale tak naprawdę to była praca na magazynie i potem przerzucenie do utrzymania ruchu). Ogólnie to miałem wrażenie, że firma miała podejście takie, że mogą mieć darmowego robola to czemu by nie skorzystać? Żeby ta praca jeszcze cały czas była ale większość czasu do było albo ściemnianie, że coś się robi albo przerzucanie/liczenie komponentów, pakowanie towarów na wysyłkę (firma z branży metalowej/obróbka cnc). Po kilku miesiącach mnie przerzucili do utrzymania ruchu i tu już prawie cały dzień to było siedzenie na necie... A najlepsze jest to że jak byłem na rozmowie w firmie przed przyjęciem na staż to firma oferowała staż do działu jakości. Ale że tu by za dużo musieli czasu tłumaczyć stażyście (rysunek techniczny, przeróżne badania wytrzymałościowe/pomiarowe wyrobów metalowych) a widzieli, że się chłop garnie do roboty to wzięli go do przewalania "hantli" na magazyn... Po stażu dali umowę o pracę na trzy miesiące (obowiązkowe minimum ze strony pracodawcy po stażu), pensja minimalna. Aha, "a pieprzę to siedzenie na tyłku" i po miesiącu złożyłem wypowiedzenie i byłem już na zleceniu u innego pracodawcy ale przynajmniej czegoś się nauczyłem u niego.
Nie miałem się godzić na jakieś zmiany działów, miałem być od początku w jakości i tyle - tu był mój błąd. Cóż, firma miała dobre opinie i naprawdę chciałem się czegoś nowego nauczyć a nie siedzieć całe życie na produkcji. W jakości pewnie bym się czegoś nauczył...
Więc na staż warto iść gdy:
- wiecie, że się czegoś nauczycie (oferty na stanowiska typu pokojowa pozostawię bez komentarza)
- będzie na pewno ktoś, komu się będzie chciało was szkolić (bo wam się uczyć jak najbardziej chce, ale to musi działać w dwie strony)
- nie będziecie popychadłem od wszystkiego (albo od niczego)
- jest duża szansa na zatrudnienie po stażu, a nie że pseudopracowca se szuka kolejnego jelenia
- szanowalibyście człowieka, który pracuje dla was za darmo? No właśnie... (aczkolwiek przyuczanie i poświęcony czas stażyście można na siłę podciągnąć pod formę zapłaty)
- a w ogóle to ja bym szedł na staż tylko do znajomego w celu zalegalizowania współpracy.
2
0