szkoła ZEMPO daje do myslenia
Moj pierwszy kontakt ze szkoła był telefoniczny. Pan który odebrał i opowiadał o szkole, formułował zdania tak, że sugerowały duża szkołe z conajmniej kilkoma instruktorami. Na przykład "instruktor po lekcji zadecyduje czy pani dzieci sie nadają..." lub " "nie wolno przebywac na lekcji poniewaz instruktor jest odpowiedzialny za dzieci" lub " ostatnio instruktor wykrył u dziecka wadę serca"... gdy zapytałam kto jest instruktorem odpowiedział: Ja.
Generalnie wydał mi się jakis dziwny i dosc nieprzyjemny. Pojechałam jednak z dziećmi. Krążyłam i krązyłam, ale nikt nie wiedzial gdzie jest szkola, nikt nie slyszal o niej w okolicy. Gdy w końcu znalazłam, nie było nawet szyldu a lekcje odbywaja sie w jaki dosc nieprzyjemnych barakach.
Do sali wchodzi sie bezposrednio, bez żadnego przedsionka. Zastałam tam grupkę, niezbyt (sądząc po minach) zadowolonych dzieci, a pan przywitał mnie i dzieci oschło słowami "proszę zdjąć buty a pania zapraszam za godzinę. Na nic zdały się proby o możliwoć pozostania 5 minut na pierwszej naszej lekcji. Podziekowałam więc i wyszłam z dziećmi.
Nie zostawilabym swoich dzieci w jakis barakach, u pana o ktorym nikt w okolicy nie slyszal, moze jestem
Generalnie wydał mi się jakis dziwny i dosc nieprzyjemny. Pojechałam jednak z dziećmi. Krążyłam i krązyłam, ale nikt nie wiedzial gdzie jest szkola, nikt nie slyszal o niej w okolicy. Gdy w końcu znalazłam, nie było nawet szyldu a lekcje odbywaja sie w jaki dosc nieprzyjemnych barakach.
Do sali wchodzi sie bezposrednio, bez żadnego przedsionka. Zastałam tam grupkę, niezbyt (sądząc po minach) zadowolonych dzieci, a pan przywitał mnie i dzieci oschło słowami "proszę zdjąć buty a pania zapraszam za godzinę. Na nic zdały się proby o możliwoć pozostania 5 minut na pierwszej naszej lekcji. Podziekowałam więc i wyszłam z dziećmi.
Nie zostawilabym swoich dzieci w jakis barakach, u pana o ktorym nikt w okolicy nie slyszal, moze jestem