JA brałam normalne .
Zaraz po porodzie miałam jeden pajac -tez ladny ale przeznaczony do wywalenia jakby co i Maja nadal go nosiła po powrocie do domku .
Koszula z porodu też się wyprała bez problemu .
a tez mialam swoje normalne ladne ciuszki. Dziecko wyglada w nich tak ladnie i czysciutko. Odrazu mozna rozpoznac czy dziecko ma ciuszki szpitalne czy przyniesione z domu. Zreszta po porodzie ubieraja dziecko w ciuszki szpitalne a mama dopiero jak juz wypocznie i nabierze sily zazwyczaj ubiera je po swojemu.
też miałam normalne, ale liczyłam się z tym, że nie dopiorę krwi. na klinicznej nie myją dzieci po porodzie, dopiero w następnej dobie. Tylko wycierają. Potem połozna owinęła córcię w pieluchę i chyba ręcznik. Po 2 godz leżenia po porodzie (przed przewiezieniem na polozniczy) ubrała w moje ciuszki.
ja brałam normalne, mała myta dopiero w 2 dobie(w-wo) ale nie miala krwi i td więc ubranka bez skazy a koszule porodową wywaliłam od razu w szpitalu gdzie ciągac tyle krwi i bakteri do domu tfuj
Mila, uwierz mi, że są. Ja dostałam kaftanik taki wiązany ( mam lepsze szmatki w domu), a śpiochy z iluś tam napek zapinały się na dwie, reszty nie było. Ja tu absolutnie nie mam pretensji, po prostu szpital nie ma pieniędzy, na takie rzeczy.
rodziłam w wojewódzikim i zarówno ja jak i współlokatorka nie narzekałyśmy na ich stan.Tylko czapeczki musiałyśmy mieć swoje.
Ale mozna wziąć swoje nówki.Szkoda trzymać nowe w szafie.Niech nosi,jak nie teraz to kiedy :)
Ba! w wojewódzikim pytają czy masz ręcznik dla malucha i jak nie to dają swój
Ja też miałam swoje. Rodziłam na Klinicznej i tam dziecko po porodzie tylko wycierają. Ubranka troszeczkę się wybrudziły, ale bez przesady. Wszystko doprałam.