byłam w lipcu na przedstawieniu ( po dwudziestoletniej nieobecności w tym teatrze), sztuka wakacyjna zabawna, gra aktorów świetna, scenografia (scena była na środku widowni) dobra. Zszokowana byłam obsługą. Zamiast Pań bileterek w czarnych kostiumach i białej bluzeczce byli młodzi panowie w bluzeczkach piłkarskich (!!!!!)(czerwona, ze sztucznego włókna, z krótkim rękawkiem), dzinsach, trampkach (naprawdę trampkach!), włosy podniesine do góry (na cukier ?, o przepraszam może na markowy żel...!). Duchota w teatrze była taka, że słabo robiło mi się z braku tlenu. Zadna wentylacja nie działała! w czasie przerwy otworzyli panowie (o których było j/w) okna i 10 minut wsączało się ciepłe powietrze z zewnątrz! Dramat po przerwie był jeszcze większy... tlenu było jak na lekarstwo. Współczuję Panu Gordonowi, Pani Neumann- oczywiście rozpoznałam tych aktorów z dawnych lat - oczywiście programu nie było u obsługi.O przepraszam u bramkarzy teatralnych!
Na korytarzu leży ta sama wykładzina co w latach siedemdzisiątych...Teatr to czy po prostu zaniedbana buda...? Klimatyzacja i nowy chodnik to chyba niezbyt drogie inwestycje... no i kostiumiki dla Pań.Teatr powinien być nie tylko z nazwy!