Może więc drodzy „narzekacze” zamiast jęczeć i zrzędzić, zobaczycie w nich ludzi, którzy czasem mogą mieć cięższy dzień, a dla polepszenia ogólnie pojętych stosunków międzyludzkich proponuję odrobinę uśmiechu (zapewniam, że potrafi czynić cuda). Wszystkich niezadowolonych odsyłam do innych Pubów, których z nazwy nie wymienię, gdzie można „wygodnie” rozsiąść się na drewnianych ławeczkach, w barze zamówić piwo marki „piwo”, zatańczyć wirowego na parkiecie wielkości toy – toya, a korzystając z toalety trzeba dać następnego dnia na mszę, żeby nie załapać żadnego choróbska.
Pozdrawiam