...
                 
    
    
    
        
                    
                
        
                    ~Bilbo (za kierownicą)
                
        (21 lat temu)
     
    Cytaty pochodzą z korespondencji kierowanej do firm 
ubezpieczeniowych. 
Nie pamiętam dokładnie okoliczności wypadku,  ponieważ 
byłem pijany. 
W celu uzyskania dalszych szczegółów proszę zwracać się do 
policji. 
Jechałem do lekarza z chorym kręgosłupem,  kiedy wypadł mi 
dysk,  powodując wypadek. 
Prowadziłam od 40 lat,  kiedy nagle zasnęłam przy kierownicy 
i miałam wypadek. 
Nie wiedziałem,  że po północy też obowiązuje ograniczenie 
prędkości. 
Dałem sygnał klaksonem,  ale nie działał,  ponieważ został 
skradziony. 
Nagle znikąd pojawił się niewidoczny samochód,  uderzył w 
mój samochód,  po czym zniknął. 
Zderzyłem się ze stojącą ciężarówką nadjeżdżającą z drugiej 
strony. 
Inny samochód zderzył się z moim,  nie ostrzegając o swoich 
zamiarach. 
Ciężarówka cofnęła się przez szybę prosto w moją żonę. 
Mój samochód był legalnie zaparkowany,  kiedy wjechał w 
inny pojazd. 
Pośrednią przyczyną wypadku był mały człowieczek w małym 
samochodzie z dużą buzią. 
Zdałem sobie sprawę,  że może być nieciekawie. Golf jedzie 
nam w maskę. Spojrzałem na zegarek - była godzina 7.05. 
Nie jestem pewna,  czyja to wina,  ale podejrzanych jest wielu. 
Budka telefoniczna zbliżała się. Kiedy próbowałem zjechać jej 
z drogi,  to uderzyła w mój przód. 
W pewnym momencie drzewo dostało się pomiędzy kabinę 
ciężarówki i przyczepę. 
Wracając do domu,  podjechałem do złego domu i wpadłem na 
drzewo,  którego nie mam. 
Jechałem sobie spokojnie,  a tu nagle zaatakowała mnie 
wysepka tramwajowa. 
Cały dzień byłem na zakupach - kupowałem rośliny. Gdy 
wracałem do domu,  to żywopłot wyrósł jak grzyb po deszczu,  
przysłaniając mi pole widzenia w taki sposób,  że nie 
zobaczyłem nadjeżdżającego samochodu. 
Kiedy dojeżdżałam do skrzyżowania,  nagle pojawił się znak 
drogowy w miejscu,  gdzie nigdy przedtem się nie pojawiał i 
nie zdążyłam zahamować. 
Ubezpieczony nie zauważył końca mola i wjechał do morza. 
Jechałem powoli,  usiłując dosięgnąć szmatki,  aby wytrzeć 
okno,  która zaczepiła się o fotel. Kiedy ją pociągnąłem,  
uderzyłem się w twarz,  straciłem kontrolę nad kierownicą i 
wjechałem do rowu. Gdy przyjechałem z powrotem z pomocą 
drogową,  moje radio zniknęło. 
Ostrożnie przyhamowałem,  żeby ta kobieta upadła jak 
najdelikatniej! 
Broniąc się przed uderzeniem zderzaka samochodu przede 
mną,  uderzyłem przechodnia. 
Zatrąbiłam na pieszego,  ale on tylko się na mnie gapił,  więc 
go przejechałam! 
Ten pieszy strasznie latał po szosie,  musiałem kilka razy 
wykręcać,  zanim na niego wpadłem. 
Źle osądziłem kobietę przechodzącą przez jezdnię. 
Przechodzień uderzył mnie i wszedł pod mój wóz. 
Przechodzień nie miał żadnego pomysłu,  którędy uciekać,  
więc go przejechałem.! 
Kierowca,  który przejechał człowieka: Podszedłem do 
leżącego pieszego i stwierdziłem,  że jest bardziej pijany ode 
mnie. 
Poszkodowany przeze mnie obywatel jest teraz w szpitalu i 
nie chowa urazy. Powiedział,  że mogę korzystać z jego 
samochodu i wziąć jego żonę aż do czasu,  kiedy wyjdzie ze 
szpitala. 
Zobaczyłem wolno poruszającego się starszego pana o 
smutnej twarzy,  jak odbił się od dachu mojego samochodu. 
Świadek potrącenia pieszego: Zobaczyłem,  że w powietrzu na 
wysokości 2 do 3 metrów leci,  znany mi osobiście,  
mieszkaniec Orzechowa. 
Piesza potrącona przez samochód: Stwierdziłam,  że nie mam 
butów na nogach. Okazało się,  że jeden but jest za kioskiem 
Ruchu,  a drugi na dachu kiosku. 
Potrąciłam tego mężczyznę,  który przyznał,  że to jego wina,  
ponieważ już poprzednio był poszkodowany. 
Samochód przede mną potrącił przechodnia,  który jednak 
wstał,  więc też na niego wjechałem. 
Byłem pewien,  że ten stary człowiek nie dotrze na drugą 
stronę ulicy,  kiedy go stuknąłem. 
W moim samochodzie zaczęły się bić dwie osy i zostałem 
ukąszony,  przez co wjechałem w auto przede mną. 
Usiłując zabić muchę,  wjechałem na słup 
telefoniczny. 
Na samochód wpadła krowa. Później dowiedziałam się,  że 
była trochę przygłupia. 
Wiedziałam,  że pies jest zazdrosny o samochód,  ale gdybym 
myślała,  że coś się stanie,  nie prosiłabym go,  żeby prowadził. 
Ten pan jest bezstronnym świadkiem na moją 
korzyść. 
Dziewczyna w samochodzie obok wystawiła na 
widok swoje piersi i wtedy wjechałem w auto przede mną. 
Powiedziałem policjantce,  że nic mi nie jest,  ale kiedy zdjąłem 
kapelusz,  stwierdziłem,  że mam pękniętą czaszkę. 
Co mogłem zrobić,  aby zapobiec wypadkowi? Jechać 
autobusem?
    
    
         
        
                
                
        
             0
            0
             0
            0