żony/narzeczone marynarzy jak sobie radzicie?

Właśnie od tygodnia jestem sama w domku bo mój marynarz wypłynął w rejs. Poza tym rozchorowałam się i od sylwestra siedzę w domu wędrując jedynie do spożywczego :) jakoś tak mi smutno samej :( dobrze, że w pon do pracy to będę miała do kogo buzę otworzyć :) a jak Wy dziewczyny radzicie sobie z samotnością?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: żony/narzeczone marynarzy jak sobie radzicie?

sonia, a mąż nie mógl pokombinowac zeby zostac z toba do porodu?
Ja mialam rodzic na koniec grudnia a moj wyjezdzal 3 stycznia. gdy nic sie nie ruszylo to zadzwonil do firmy powiedzial jaka sytuacja i zeby zalatwili kogos na zastepstwo na 2 tygodnie. dzieki temu został ze mna:-)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: żony/narzeczone marynarzy jak sobie radzicie?

No niestety....dlatego teraz jest mi bardziej smutno niż zawsze...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: żony/narzeczone marynarzy jak sobie radzicie?

Wg Twojego suwaczka mąż zobaczy dzieciaczka jak ten będzie miał już 2 m-ce?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: żony/narzeczone marynarzy jak sobie radzicie?

Hej! Mój mąż też marynarz....wyjechał dzisiaj na 3 miesiące. Najgorsze te pierwsze tygodnie samotności....jakoś nie mogę się przyzwyczaić i szczerze nie nawidze tej jego pracy i pieniądze nie są w stanie mi wynagrodzić czasu rozłąki...chciałabym bardzo żeby pływał na krótsze kontrakty....buuu ja chcę już czerwiec :(
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: żony/narzeczone marynarzy jak sobie radzicie?

Dzisiaj pożegnałam swojego :( znowu zaczynam odliczanie. Kurdę najgorsze są te pierwsze dni, potem jakoś leci.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: żony/narzeczone marynarzy jak sobie radzicie?

nooooo asior nie zazdroszcze

jak moj wyplywal na 6mcy to juz na mc przed ryczałam jak głupia, a ostatni tydzien to juz wogole nie robilam nic innego tylko rozpaczałam :(
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: żony/narzeczone marynarzy jak sobie radzicie?

MOJ MAZ WRACA JUTRO, NIE MOGE SIE DOCZEKAC :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: żony/narzeczone marynarzy jak sobie radzicie?

magda wiem o czym mowisz...moj nie plywa ale pracuje za granica a mimo to jest ciezko ( dziecko, kredyt ja nie pracuje ) ale co niektorym starcza fakt ze " za granica" wiec musimy oplywac we wszystko....a co do nieobecnosci meza - jakos nauczylam sobie z tym radzic zeby nie zwariowac, ale za kazdym jak wylatuje rycze jak bobr :(
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: żony/narzeczone marynarzy jak sobie radzicie?

W sumie to nie ma znaczenia na ile wyjeżdza, tęsknota jest taka sama ale tę krótszą jest łatwiej znieść niż dłuższą. Ja Tęsknię za Mężem nawet jak jest w domu i poszedł do toalety. Jak mam iść do pracy (pracuję tylko po 7 godzin od poniedziałku do czwartku) to mam łzy w oczach, że go nie będę widzieć przez ten czas.
Mąż pływa na statkach pasażerskich, teraz wokół Australii, biorąc pod uwagę cenę biletu jaką musiała zapłacić firma za jego przylot to raczej nie ma szans, żeby pływał krócej niż 4 miesiące. Kiedyś pływał po 6 i były obsuwy miesięczne więc pocieszam się, że jest teraz lepiej.
Wiecie co mnie najbardziej wkurza to, że otoczenie wywiera straszną presję na Żonach marynarzy. Oczekuje się po Nas więcej, nawet pod względem materialnym. U mnie w rodzinie to ja muszę dawać najdroższe prezenty, nawet jak jestem dla kogoś daleką kuzynką. Koleżanki się dziwią jak mówię, że nie kupiłam czegoś by było za drogie a jak kupuję to mówią, że mi się w głowie poprzewracało i zazdroszczą. Jak czegoś się dorabiamy to mówią, że my mamy lekko bo mąż pływa. Zawsze wtedy czuję niesmak.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: żony/narzeczone marynarzy jak sobie radzicie?

smith2002 Twój wraca jutro a mój za ok 1,5 tyg wyjeżdża..., na 4 miechy!!! Już jestem przerażona i zasmucona!!!
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: żony/narzeczone marynarzy jak sobie radzicie?

dziewczyny trzeba być twardym a nie mietkim:-)))zartuje oczywiście dobrze Was rozumiem tez mam plywajacego nie powiem lekko nie jest ale jak ma sie prace, znajomych to te 4 tygodnie idzie przezyć.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: żony/narzeczone marynarzy jak sobie radzicie?

A ja myślałam że to ja tylko taka beksa:) Sama myśl o tym że mąż będzie w domu to humor wraca:)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: żony/narzeczone marynarzy jak sobie radzicie?

czarnaaga dla mnie to nie jest smieszne, bo mam dokładnie tak samo jak Ty, a mąż wyjezdza na "tylko" 4 tygodnie
nie ma mozliwosci zebym sie do tego przyzwyczaila, za kazdym razem jest morze wylanych łez, wczesniej to jeszcze moglam sobie zrobic wesoły wieczór z % ale teraz musze sie zając dzieckiem wiec trzeba sie jakos na nogach trzymac...

ale ze jutro mąż powinien byc w domu to juz mam lepszy humor :D
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: żony/narzeczone marynarzy jak sobie radzicie?

czarnaaga w jakiej dzielnicy mieszaksz? jestem w podobnej sytuacji co ty
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: żony/narzeczone marynarzy jak sobie radzicie?

magda1985 moj mezulek plywa na offshorach to sa statki konstrukcyjne. Ja tez plywalam przez prawie 7 lat wiec mam pewnie ciut inne podejscie niz niektore z was. Nie jest latwo bo siedze sama z Niunia ale nie ma tragedii:) Jakos musimy sobie radzic. Ale tez mnie denerwuja docinki typu " Co ty marudzisz przeciez macie tyyyyyleeee kasy" Jaaaaasne ale rozlaki taty z corka nie mozna przeliczyc na pieniadze..dziewczyny jakby co to kiedys mozemy zrobic male spotkanko zon marynarzy:)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: żony/narzeczone marynarzy jak sobie radzicie?

Trzeba pamiętać by uniezależniać się od męża, w naszej sytuacji nie wolno. Trzeba utrzymywać dobre kontakty ze znajomymi, tak aby jak nie ma naszej II połówki w domu to mieć kogoś z kim można pogadać, wyskoczyć do kina itp.

Sama z dzieciaczkiem- sama się tego obawiam, ehhhh, na razie zostaję sama z kotką Bunią, która bywa moim lekarstwem na całe zło :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: żony/narzeczone marynarzy jak sobie radzicie?

Hej.I ja jestem żoną marynarza.Co prawda nie wypływa w długie rejsy ale nawet jeśli płynie na miesiąc czy tydzień lub dwa to dla mnie jest to tragedia.Wiem że to śmieszne co piszę ja a co przeżywacie Wy,ale jestem tak wrazliwa i tak nie znoszę samotności że masakra.Za każdym razem gdy wypływał zalewałam się łzami.Dodam że jestem tu sama z dzieckiem bo rodzina daleko,znajomi porozrzucani po większych miastach więc brak słów..Narazie niby jest w domu ale chodzi do pracy na okręt,ma sluzby,dorabia w innej pracy(też służby:( ) Więcej go w domu nie ma jak jest,a ja biedna szaleję z braku towarzystwa aaaaa...Jednak musimy się trzymać mocno.Nikt nie mówił że będzie lekko..
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: żony/narzeczone marynarzy jak sobie radzicie?

Z jednej strony fajnie 4 tyg. ale z drugiej to już całkiem nie można sobie zaplanować np. urlopu zagranicą, bo tu się przesunie tam... Mój pływa 6/6 i też lipa z tym jest, choć w obecnej firmie jest dużo lepiej niż w poprzedniej, gdzie 2 obsuwy było normalne :/
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: żony/narzeczone marynarzy jak sobie radzicie?

Sanszajn ale Ci zazdroszczę tych 4 tygodni, to migiem zleci. Ja jestem z Gdyni ale niestety w tych godzinach pracuję. A na jakich statkach Twój Mąż pływa, jeśli to nie tajemnica?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: żony/narzeczone marynarzy jak sobie radzicie?

Ja mojego pozegnalam tydzien temu ale tylko na 4 tyg. Byl w domu 5.5 miesiaca teraz nie moge sobie miejsca znalesc. Dobrze ze mam coreczke :) to mam co robic i czas umyka. calego watku nie czytalam ale jak ktoras z was jest z gdyni to zapraszam na bulwar na spacer ja jestem tam codziennie kolo 12.00-14.00.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0