żony/narzeczone marynarzy jak sobie radzicie?

Właśnie od tygodnia jestem sama w domku bo mój marynarz wypłynął w rejs. Poza tym rozchorowałam się i od sylwestra siedzę w domu wędrując jedynie do spożywczego :) jakoś tak mi smutno samej :( dobrze, że w pon do pracy to będę miała do kogo buzę otworzyć :) a jak Wy dziewczyny radzicie sobie z samotnością?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: żony/narzeczone marynarzy jak sobie radzicie?

Oleńka jeśli to Cię pocieszy to Mój Mąż wyleciał 9 lutego ale na 4 miesiące.Teraz i tak jest super bo kiedyś pływał dłużej. Jestem tak tym jego pływaniem przybita, że wolałabym klepać biedę a mieć go blisko.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: żony/narzeczone marynarzy jak sobie radzicie?

Mój właśnie znów jutro wylatuje :( będzie w rejsie 8 tygodni :( czy ktoraś z was też się jutro żegna?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: żony/narzeczone marynarzy jak sobie radzicie?

Monia odezwij się do mnie, bo ja jestem w takiej samej sytuacji, jeśli nie gorszej, bo u mnie nawet moja własna rodzinka się nie popisała. Też siedzę sama z synkiem.

A innym powiem tyle: wyżej jest mój post o tym jak mąż mnie wspiera i rozumie. Obecnie jest niestety inaczej. Przez lata wyjeżdżania i użerania się z pracodawcami (co drugi to oszust), dorobił się tylko depresji i jest już na takim etapie, że bardzo ciężko jest porozmawiać z nim o problemach, a ze wsparciem też zależy od humoru. Bywają dobre normalne dni, ale są też takie, że mam ochotę pomachać mu na pożegnanie. Jest mi bardzo ciężko i staram się trzymać, bo to choroba sprawia, że zachowuje się jak kompletny dupek, jednak kosztuje mnie to sporo nerwów.

Nie zwalam winy na rozłąkę, bo moja siostra miała męża na miejscu, a i tak zamienił się w dupka. Druga też przeszła problemy małżeńskie z powodu depresji męża. To nie praca sprawia, że małżeństwa są udane czy też nie, tylko charaktery, otoczenie w jakim żyjemy i wydarzenia.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: żony/narzeczone marynarzy jak sobie radzicie?

moj maz nie jest wprawdzie marynarzem , ale pracuje za granica i wiecej go nie ma niz jest

tez nie mam tutaj zadnej rodziny , dzieli nas 700 km , sama jestem z coreczka a z rodzina meza na bakier wiec jest mi bardzo ciezko , i chetnie poznbalabym jakas mame np ktora tez jest w takiej sytuacji i czuje sie samotna
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: żony/narzeczone marynarzy jak sobie radzicie?

Myślę,że założycielka wątku podjęła już decyzję, minęło w końcu ponad 2 lata :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: żony/narzeczone marynarzy jak sobie radzicie?

albo rozwiazanie mieszkaj tam gdzie mieszkasz i tam stworzcie rodzine.Moj brat jest kucharzem i swietnie mu sie pracuje w warszawie kasa tez na poziomie.zycze wytrwalosci i powodzenia i szczescia:)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: żony/narzeczone marynarzy jak sobie radzicie?

Kocham go i to bardzo.Jest wspaniałym człowiekiem napewno chce z nim spędzić reszte życia. Ale taki zwiazek to poważne posunięcie, (dom dzieci, jak go nie ma wszystko na twojej głowie). Mówi mi że nie będzie wyjeźdzał juz roku ale i tak go ciągnie do morza. Jest kucharzem, trudno mu znaleść dobra i opłacalna prace na miejscu... Zobacze jak mi się zycie potoczy, powinnam dać rade.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: żony/narzeczone marynarzy jak sobie radzicie?

ja też sie bałam ale najgorsy byl pierwszy wyjazd jak ja sobie poradze bo maly mial zaledwie 4tyg ale potem jakoś się udało wkoncu jestem silna baba tak sobie mówiłam:)a z drugiej str ciężej jest mężowi zostawić tym razem dwie osoby nie jedna i on chyba sie tez martwil jak sobie damy rade ale sie udalo i nie bylo tak tragicznie no ale wiadomo zawsze sie teskni i najwazniejsze jest to czy jest kontakt bez niego bylo by duzo gorzej chociaz na gg:)albo sms
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: żony/narzeczone marynarzy jak sobie radzicie?

Mój mąż też jest maryznarzem, w 3mieście nie mamy żadnej rodziny. Do naszych rodziców mamy ok. 250km. Jakoś daję radę, ale strasznie boję się czasu gdy będzie już dziecko, czy dam radę.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: żony/narzeczone marynarzy jak sobie radzicie?

Odpowiedz sobie czy na pewno go kochasz??? bo jeśli tak to bys się nie zastanawiała? ja przyjechałam za swoim mężem z dość daleka i nie myślalam o tym, że będę sama czy o samotności poprostu przyjechałam jesteśmy już po ślubie od dłuższego czasu a od nie dawna rodzicami i pomimo że czasami nie jest łatwo jestesmy szczęśliwi i nadal zakochani a 3mieśce mam tylko jego rodzine moja jest daleko.a zawsze mozesz go namówić aby pływal na krótsze rejsy to tez jest rozwiązanie:)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: żony/narzeczone marynarzy jak sobie radzicie?

to się zastanów, jeśli nie jesteś przyzwyczajona do samotności to będzie ciężko, ja bez rodziny i przyjaciół na miejscu nie dałabym rady. Wcale to nie jest tak kolorowo jak to sie wydaje byc żoną marynarza.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: żony/narzeczone marynarzy jak sobie radzicie?

Ja zastanawiam sie nad poważnym zwiazkiem z marynarzem. Ale sama nie wiem co robić, nie przezyła bym chyba bez niego 5 misięcy. Teram jak jestem z nim to bardzo mi żle jak wypływa, ale nie mieszkam z nim, mam wsparcie w rodzinie.A po ślubie musiała bym się wyprowadzic do 3miasta, tam tylko jego rodzina, do mojej rodziny daleko. Mimo że go kocham to nie wiem jak postapić. Jeszcze czytam te wasze smutki, jak cierpicie. Mam pytanie czy az tak trudno byc żona marynarza?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: żony/narzeczone marynarzy jak sobie radzicie?

$$$$ to może poszukaj pracy na pół etatu i powiedz Mężowi, żeby zarobił dodatkowo 2 tysiące na nianię, kolejne dwa na panią od sprzątania, prania itp. wtedy doceni Twoją pracę i jej dużo większą wartość niż jego pensja.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: żony/narzeczone marynarzy jak sobie radzicie?

no dokładnie...najwazniejsze jest wsparcie drugiej połówki. Ja też bym się załamała, gdyby mój marynarz tak mnie traktował...Na szczęście on ma calkiem inny charakter. Śmiejemy sie,że oboje jesteśmy "dinozaurami" :) powinniśmy dawno wyginąc:D
hihi
damy sobie rade dziewczyny!czasami też sobie nie radzę, ale musze, bo wiem, że jemu jest jeszcze trudniej i on musi wiedzieć, że przy nim jestem i będę. A co do kokosów.. cóż, mimo,że mój marynarz bierze udział w jakiejś "misji przeciwminowej", to nie ma dla nich pieniędzy, tak więc pływa sobie za normalne uposażenie.a też słysze,że przecież jak tyle plywa i go nie ma w domu, to chociaż zarobi na wesele i w ogóle...ppff.
jaaassne.a pół wypłaty idzie na telefon;/
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: żony/narzeczone marynarzy jak sobie radzicie?

$$$ albo Twój mąż ma już dość tej pracy, popadł w depresję i nasłuchał się głupiego gadania koleżków, że teraz się tak zachowuje, albo ma kogoś tam. Innego wyjaśnienia nie znajduję :/ Mój mąż doskonale rozumie jak się staram i ile robię kiedy go nie ma choć nie pracuję. I to on mnie broni kiedy ktokolwiek mnie krytykuje. Pociesza też kiedy czuję się bezużyteczna. Sytuacja między Wami jest co najmniej dziwna. Współczuję Ci, że musisz przez to przechodzić :( Ja bym już dawno osiwiała gdyby nie mąż, a jakby on mi takie rzeczy wygadywał, to już by była totalna załamka :(
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: żony/narzeczone marynarzy jak sobie radzicie?

ma 3 latka , a moj maz i tak niczego nie zrozumie, tylko praca i kasa choc nie jest nam lekko i zyjemy bardzo przecietnie a ja niczego nigdy nie zadam jesli chodzi o mnie
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: żony/narzeczone marynarzy jak sobie radzicie?

$$$$...Nie zazdroszczę Ci męża.....co on taki nerwowy?? Może ustalcie, że jak wróci to on posiedzi w domuz dzieckiem skoro to takie lekkie zajęcie a Ty pójdziesz do pracy, chocaiż na pół etatu?? Może doceni Twoją prace w domu przy dziecku. A w jakim wieku masz dziecko?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: żony/narzeczone marynarzy jak sobie radzicie?

moj maz nie jest marynarzem ale tez go nie ma bo pracuje za granica wiec sytuacja podobna....niestety u nas jest ciezko , maz za to ze tyle musi pracowac , brac nadgodziny i wogole pracowac za granica zwala wine min na mnie...:( ciagle slysze ze mi sie nic nie chce ze nie chce mi sie isc do pracy ze nic mi sie nie chce robic ze mu nie pomagam itp i ze tylko zaslaniam sie dzieckiem....nie mam sily sie juz z nim klocic tlumaczyc mu ciagle tego samego ze bycie z dzieckiem w domu nie ogranicza sie tylko do siedzenia i ogladania tv....:( czasem brak mi juz sil , wszytskie musze robic sama , od samego poczatku wychowuje w zasadzie sama dziecko wszelkie sprawy z nim zwiazane lekarze itp sama ale slysze tylko ze nic nie robie....ze nic nie robie....
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: żony/narzeczone marynarzy jak sobie radzicie?

magda1985....mamy cos wspólego, bo od czasu jak nie ma mojego męża to smutek zabijam kupując bieliznę :-) Szuflada juz się nie domyka a mi się jeszcze tyle rzeczy podoba, chociaz podejrzewam, że jak juz wróci po ponad 7 miesiącach, to najmniej go będzie interesowała ta bielizna...hihihihihi No ale za to ja mam radochę, że mam cos nowego i fajnego.
Trzymajcie się wszystkie dziewczyny i zawsze pamiętajcie, że jesteście lepsze od tych wszystkich złosliwców, którzy daja "dobre" rady i zaglądają Wam do portfela. Dajecie przecież radę ze wszystkim...... z pracą, dziećmi no i tęsknotą, która potrafi być bezgraniczna.........cos o tym wiem....
Ale dzięki temu, że mój mąż na tak dlugo wyjechał,to myslę, że oboje inaczej teraz o sobie myslimy, doceniamy każdy chociaż krótki kontakt, bardziej doceniamy naszą miłość.........dobrze jest to wszystko sobie samemu przemysleć, chociaż czasami bardzo cięzko tak w samotny wieczór.....ale jeszcze 2 miesiące i będziemy razem ....wreszcie....
Ale się rozpisałam :-)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: żony/narzeczone marynarzy jak sobie radzicie?

to mzoe macie jakiegos marynarza dla mnie? :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0