w związku z tym, że zrobiłam się dla otoczenia skrajnie nieznośna do tego stopnia, że już sama ze sobą nie mogłam wytrzymać,
poszłam do apteki kupić flachę nerwosolu. pan farmaceuta spojrzał na mnie z autentyczną troską i odradził ze względu na dużą szkodliwość.
z taką intonacją głosu mógłby zostać moim terapeutą. wzięłam wszystko co mieli. nerwosol też. długo to się wkręca na obroty, ale faktycznie, w mordę jeża, działa.
więc może obejdzie się bez rozlewu krwi.
czuję się już nieco warzywnie zresetowana, więc chyba spać zaraz pójdę.
jakie szczęście, że trochę słońca i błękitnego nieba dziś było.

motyla noga, takie małe zielone, a jak zwala z nóg.

Czasem trzeba się zresetowac w ten czy w inny sposób.
Na mnie najlepiej działa...hmm... mój najwspanialszy i najcudowniejszy mężczyzna na świecie... wystarczy jedno spojrzenie i już jestem w niebie;) Ale ja zakochana jestem...

o ja pie****e. zlitujcie się. za duży kontrast jak na 8:37 rano. to jak zderzenie johna rambo z małą chińską gimnastyczką

Tym tekstem o kontraście i konfrontacji zabiłeś mnie Hobo. Z łatwością z jaką rambo odbezpiecza broń.

W takim razie muza dla ELITY H.P., zapuście to chociaż z komóry na moim pogrzebie.

http://www.youtube.com/watch?v=oDVsIvvFtcs&feature=related

Dodam jeszcze trochę polsko-irlandzkiej krwi. Prawda, że nie skomplikowany rock jest ładny.

http://www.youtube.com/watch?v=vy-QmgdUVTI

A ja na depreche zamiast chemii polecam sport:) zajęcia fitness, a najlepiej basen, jak chodzę regularnie to mi banan z ust nie schodzi. (mam na myśli uśmiech, of course) w weekend jakaś randka w ciemno i już, a nie tam od razu jakiś nerwosol:)

Synea, fitness mówisz, pojęcie szerokie. Co polecasz z fitnessu na depreche: pilates, spinning, step, fat burner, joga, aqua fit, stretching? Sportu zażywam tyle co alkoholu, czytaj sporo. Basen to mój brat pomaga złapać rytm i oddech, rozluźnić się, na chwilę zapomnieć, pływam po 2,3 godziny ale to podobnie jak alkohol tylko ucieczka.

Osobiście najbardziej lubię step ,ale mężczyzn na tych zajęciach zbyt wielu nie widziałam, więc to chyba nie dla Ciebie:) a co do pływania, to świetnie mi się wtedy myśli, różne ciekawe scenariusze mi się wtedy w głowie układają:)
a latem rower, polecam ścieżkę rowerową wzdłuż półwyspu helskiego (Władysławowo-Hel)rewelacja!

.. a co do alkoholu, to jeżeli się go traktuje jako rozrywkę to ok, ale jeżeli jako ucieczkę to już gorzej....

Bywałem kiedyś we wszystkich klubach fitness od Wejherowa po Wrzeszcz i to na stepach. Znam zdecydowaną większość instruktorów-kobiet fitness w trójmieście, które obecnie prowadzą zajęcia, nooo facetów na zajęciach to prawie tam nie ma. A na jakieś konwencje, czy szkolenia fitness to jeździsz? Pytam z ciekawości. Rower to tez mój brat :) Na półwyspie nie jeździłem, bo bardziej lubię trakty leśne, przecinki, albo rozgrzany asfalt na których prawie wcale nie jeżdżą auta, na przykład gdzieś na pojezierzu zachodnim, albo Kaszuby. Na rowery to polecam Tobie w letnim czaso-okresie rejs na Bornholm. :)

Nie, na szkolenia fitness nie jeżdżę:) nie zajmuję się tym zawodowo, chodzę bo lubię :) no i mam satysfakcję ,jeżeli ktoś pochwali moja figurę :):) i naprawdę zimą sport poprawia mi samopoczucie.
Ja jeszcze za dobrze nie znam okolic, bo mieszkam tu ok 1,5 roku ,ale już wiem kogo będę na rowery wyciągać latem :)

:)) Jeśli będziesz kiedyś szukać alternatywnego do "swojego" klubu i konkretnych zajęć stepu z dobrą choreografią to służę radą, bo znam to środowisko. Co do letnich eskapad rowerowych to :)) ale trochę samotnik, dziwak i odszczepieniec jestem, lubię kilku-dniowe wypady i z pewnością tempo i kilometraż mam trochę inny od Twojego.

phi...myślisz ,że nie dam rady??!!
Oczywiście żartuję, z pewnością masz rację, moje maksimum to ok 35 km dziennie:) słabiutko ,ale niektórzy nawet tyle nie zrobią:)

Pewno, że nie zrobią. Ja po prostu nie chcę się dopasowywać w jeździe do czyjegoś tempa, jeśli Tobie to nie przeszkadza... najwyżej dojedziesz do mnie przy najbliższym spożywczaku, gdzie z pewnością zrobię sobie przerwę na piwo.

Uciekam z sieci Synea. A na marginesie to witaj na hyde parku wśród "wybrańców" ;DD

też chętnie się napiję:)
a teraz zmykam pakować walizkę, trzeba chociaż raz w roku rodzinkę odwiedzić:)

szerokiej drogi. a poza tym i tak najlepszy jest pramolan.

http://pl.youtube.com/watch?v=_WHPBf-pk_s

Hobo, to Ty śpiewasz tą pieśń? Głos pasuje mi do jakiegoś Pana z brodą:)

jej, nie wiem jak się zabrać za to pakowanie

gdzie tam. to alexander veljanov. fantastyczny głos. gdyby wystarczyło brodę zapuścić, żeby taki efekt wokalny uzyskać, to na pewno nie ogoliłbym się dziś rano

zrób Listę-Rzeczy-Które-Powinnaś-Zabrać

najważniejsze już spakowane - dobra książka na drogę, wszak ok 7,5 godziny podróży pociągiem mnie czeka:)