Re: zycie po zdradzie
Nie mówię o sobie. Akurat nigdy nie musiałem szukać czegoś na boku. Już raczej po prostu rozstałbym się z tą osobą z którą byłbym.
Ale znam ludzi którzy po wstrząsie OBOJE potrafili odbudować to co stracili zanim doszło do zdrady. Czasem bardziej się zmienia nie ta osoba co zdradziła, a ta która doprowadziła związek do takiego stanu, że druga połówka musiała czegoś szukać gdzie indziej. Aczkolwiek masz rację z jednym - żeby się do tego przyznać przed sobą - trzeba być kimś.
Dlatego to się odnosi do pytania Guśki.
Jeżeli ktoś zdradził "dla sportu" (a robią to i mężczyźni i kobiety) - to nie powinno być litości.
Ale czasem może być tak, że warto się zastanowić nad przyczynami z jakich doszło do zdrady. To tak jak z zabójstwem. Ogólnie jest złe .... ale jeżeli okaże się, że doszło do niego w określonych okolicznościach (samoobrona, afekt) sprawa przestaje być tak oczywista. Zło jest złem - ale nie zawsze należy to tak łatwo osądzać. Czasem trzeba na to spojrzeć szerzej i z perspektywy TAKŻE drugiej strony. Inaczej jest tak samo jak z zazdrością. Czym jest zazdrość. Czymś czego łatwiej nam użyć niż zadbać by nie było powodu do zazdrości.
Ludzie zbyt często myślą małostkowo i szukają winy tylko na zewnątrz.
Tak więc czy można żyć mimo zdrady ? To zależy od okoliczności zdrady.
Czy wybaczyć ? Jak wyżej, szczególnie jeżeli będzie tak, że my musimy wybaczyć zdradę, a druga strona o wiele więcej rzeczy wybaczyć nam.
Czy pamiętać ? Jeżeli już wybaczamy - to nie ma sensu - lepiej nie tracić czasu i wziąść się za budowanie związku od początku.
0
0