• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Historia przybocznego regimentu dragonów króla Stanisława Leszczyńskiego

Krzysztof Kucharski
14 grudnia 2020 (artykuł sprzed 3 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Kronika oblężenia Gdańska w 1734 r.
Oblężenie Gdańska w 1734. Ilustracja z portalu Polona. Oblężenie Gdańska w 1734. Ilustracja z portalu Polona.

Jesień 1733 roku była trudna dla Rzeczypospolitej. Walka o tron pomiędzy Stanisławem Leszczyńskim a Augustem III dopiero się rozpoczynała. Zajmowano pozycje, szukano sojuszników i gromadzono siły. Król Stanisław postanowił w Gdańsku oczekiwać na pomoc wojsk francuskich. Wojska sojuszników Augusta, Rosjan ruszyły za Leszczyńskim na północ. Miasto szykowało się do obrony...



Wraz z królem Stanisławem, który przybył do Gdańska, dotarła także królewska gwardia. Na początku roku 1734 książę August Aleksander Czartoryski ściągnął pod miasto królewskie oddziały z Tczewa i Malborka. Różne źródła podają rozbieżne dane co do liczebności tej formacji, od 1200 do 2000 ludzi.

August Aleksander Czartoryski, dowódca regimentu królewskich dragonów. August Aleksander Czartoryski, dowódca regimentu królewskich dragonów.
Jednak przybycie formacji na królewskim żołdzie wprawiło gdańszczan w niemałą konsternację. Zgodnie z odwieczna tradycją, sięgającą jeszcze czasów Kazimierza Jagiellończyka, Gdańsk był zwolniony z kwaterunku wojsk królewskich. W zamian za tą ulgę był zobowiązany utrzymywać za własne pieniądze odpowiedni garnizon miejski. Mieszczanie byli obciążeni na ten cel specjalnym podatkiem.

Gdańszczanie, pomni swoich przywilejów, pilnowali tego, żeby żaden oddział niegdański nie stacjonował w mieście. Zaprotestowali więc przeciwko zakwaterowaniu królewskich gwardzistów na obszarze Głównego czy Starego Miasta. Obawiali się, że raz wprowadzone do miasta nigdy go nie opuszczą.

Istnieje teoria, że ten lęk przed "obcymi" wojskami to dalekie echa strachu przed oddziałami krzyżackimi, które z zamku kontrolowały miasto.

Innym problemem był fakt, że nawet sam król nie ufał części swoich żołnierzy, szczególnie oficerom. Po cichu sprzyjali oni Augustowi III, więc mogli stać się rosyjsko-saską "piątą kolumną".

Portret Stanisława Leszczyńskiego pędzla Jeana Baptiste'a van Loo z 1728 r. Portret Stanisława Leszczyńskiego pędzla Jeana Baptiste'a van Loo z 1728 r.
W lutym trwały więc pertraktacje pomiędzy radą miejską, królem a szefostwem gwardzistów. Zaangażował się w nie francuski ambasador, markiz de Monti. Ostatecznie ustalono, że oddziały królewskie zatrzymają się przed zewnętrznymi obwarowaniami miejskimi. W razie zagrożenia miały wycofać się między linie fortyfikacji zewnętrznych i wewnętrznych Gdańska (obszar Nowych Ogrodów, Huciska, Piaskowni, Zaroślaka itp.).

Najpierw jednak wszyscy żołnierze królewscy musieli złożyć przysięgę na wierność gdańskiej radzie miejskiej. Ci, którzy przysięgi odmówili, musieli opuścić szeregi.
Królewska straż za francuskie pieniądze

Postanowiono stworzyć nowy oddział gwardii przybocznej króla Stanisława. Taki, na którego wierności będzie mógł faktycznie polegać. Pieniądze na ten cel wyłożył ambasador Francji.

W założeniach miał to być regiment dragonów. Biorąc pod uwagę problem ze znalezieniem w mieście i jego okolicach odpowiedniej liczby koni dla dużego oddziału kawalerii (jakim były regiment dragonów), może dziwić, że nie utworzono regimentu piechoty. Jeżeli jednak weźmiemy pod uwagę, iż liczono na pomoc Francji (która miała nadejść drogą morską) i ostateczne zwycięstwo, cała sprawa staje się bardziej zrozumiała.

Po spodziewanym pokonaniu oblegających Gdańsk oddziałów rosyjskich i saskich Leszczyński potrzebowałby mobilnych żołnierzy, na czele których mógłby ruszyć na Warszawę. Prawdopodobnie liczono, że konie zdobędzie się na wrogu lub podczas przemarszu do stolicy.

Spośród gdańszczan, okolicznych mieszkańców i ochotników z różnych części kraju udało się zwerbować około 1400 żołnierzy. Do końca walk w regimencie nie było więcej niż 80 koni. Praktycznie więc żołnierze walczyli jako piechota, uzbrojeni w karabiny i pałasze.

Współczesny rysunek gdańskich żołnierzy miejskich. Rysował Jan Czop.
Współczesny rysunek gdańskich żołnierzy miejskich. Rysował Jan Czop.
Frapujący jest tez wybór kolorystyki umundurowania. Mimo że była to jednostka królewska, zrezygnowano z typowego dla wojsk koronnych dominującego koloru czerwonego sukna. Uszyto im mundury z sukna niebieskiego, jedynie z czerwoną podszewką i białymi sznurami na ramieniu. Tymczasem barwa niebieska była typowa dla miejskich wojsk gdańskich, piechoty, kawalerii, artylerii, młodej drużyny itp. Jedynie załoga Wisłoujścia nosiła barwę czerwoną.

Dlaczego więc wybrano taką, miejską kolorystykę? Po pierwsze, w mieście znajdowały się odpowiednie zapasy niebieskiego sukna. Po drugie, gdańszczanie dzięki temu traktowali ich jak swoich i zgadzali się bez oporu na werbunek do tej jednostki. Po trzecie, Leszczyński miał dużą słabość do mundurów szwedzkich, również niebieskich.

Ten ostatni powód warto poddać refleksji.

Szwecja formalnie nie chciała zaangażować się w konflikt o polski tron. Pamiętano jeszcze bardzo dobrze, przegraną z Rosjanami, wielką wojnę północną. Francuski ambasador w Sztokholmie starał się prośbami i pieniędzmi skłonić Szwedów do włączenia się do walki. Wielu młodych oficerów rwało się do walki z Rosjanami, wychowani na micie Karola XII marzyli o powtórzeniu jego wyczynów i zmazaniu hańby klęski.

Szwedzki dwór królewski znalazł salomonowe rozwiązanie. Każdy, kto chciał udać się do Polski, mógł uzyskać zwolnienie z przysięgi danej królowi szwedzkiemu i jako ochotnik przyjechać do naszego kraju. Traktowano to trochę jak turystyczno-awanturniczą wyprawę do dalekich krajów.

Z tej okazji skorzystało około 200 szwedzkich żołnierzy, głównie doświadczonych oficerów i młodzież. Ci pierwsi otrzymali w Gdańsku odpowiedzialne zadania na najważniejszych odcinkach obrony miasta. Około 50 wyznaczono do wzmocnienia załogi Wisłoujścia. Większość pozostałych trafiła właśnie do nowego regimentu dragonów.

Bitwa o Wisłoujście 1734 w pamiętnikach francuskiego oficera



Kolorystyka i krój mundurów zbliżone do szwedzkich była pewnym ukłonem w stronę skandynawskich ochotników.

Co ciekawe, w biogramach wielu znanych oficerów szwedzkich można znaleźć wzmianki o służbie w tym oddziale. Było to więc swoista kuźnia talentów wojskowych.

Francuski dragon z początku XVIII wieku. Francuski dragon z początku XVIII wieku.
Pozycja, jaką im przydzielono do obrony, była niezwykle istotna dla bezpieczeństwa miasta od strony zachodniej. Razem z wojskami miejskimi obsadzili fortyfikacje Góry Gradowej. Dowództwo objął tutaj generał książę Czartoryski. Tutaj wzięli udział w największej bitwie, jaką stoczono podczas oblężenia Gdańska w 1734 r.

Bitwa o Hagelsberg 1734. Gdańska Gra o Tron



9 maja dragoni i gdańszczanie odparli szturm 8 tysięcy Rosjan. Od 1400 do 4000 carskich żołnierzy padło rannych lub zabitych, obrońcy stracili zaledwie koło setki ludzi.

Brali również udział w wycieczkach obrońców na pozycje oblegających, w tym w śmiałym rajdzie na rosyjski obóz na Cygańskiej Górze. Leszczyński miał do nich całkowite zaufanie i często poruszał się w ich asyście.

Mimo to pod koniec czerwca wiadomo było, że kapitulacja Gdańska staje się nieunikniona, zwłaszcza po ucieczce z miasta samego króla. Na początku lipca Gdańsk się poddał.

Miejski garnizon, po symbolicznej kapitulacji, mógł w mieście pozostać. Jedynie twierdza Wisłoujście trafiła na niespełna dwa lata pod saską okupację.

Oddziały królewskie, gwardia i Przyboczny Regiment Dragonów miały pójść do rosyjskiej i saskiej niewoli.

Nie było tak łatwo przekonać żołnierzy i zmusić ich do wymarszu z miasta i złożenia broni. Niektórzy nie chcieli oddać armat i podczas wymarszu zawrócili do miasta. Jeden z szeregowych postrzelił swojego majora, gdy ten chciał go zatrzymać.

Dragoni stanisławowscy byli tak zdesperowani, że ruszyli na Górę Gradową, która była ich ostatnim posterunkiem, i postanowili jej bronić do końca.

Dragon według Bronisława Gembarzewskiego. Ilustracja z portalu Polona. Dragon według Bronisława Gembarzewskiego. Ilustracja z portalu Polona.
Zarówno wśród zwycięzców, jak i w sztabie pokonanych zapanowała konsternacja. Książę Czartoryski wraz z grupą generałów i oficerów postanowił z dragonami pertraktować. Szeregowi żołnierze załadowali armaty i chcieli z nich wypalić do samego księcia i jego świty. Doszło do dramatycznych scen, podczas których oficerowie własnym ciałem zasłaniali wyloty luf armatnich, aby do tego samosądu nie dopuścić. Ostatecznie żołnierze broń złożyli.

Panorama przedstawiająca oblężenie Gdańska przez armię rosyjską w 1734 r.
Panorama przedstawiająca oblężenie Gdańska przez armię rosyjską w 1734 r.
Zachował się dokument, dzięki któremu mamy wgląd w skład kadry oficerskiej regimentu. Elegancki nagłówek informuje "Lista tych wziętych do niewoli Panów Oficerów z stanisławowskiego Przybocznego Regimentu Dragonów". Następnie wymieniono 57 nazwisk, co ciekawe przy każdym podano jego pochodzenie.

Znajdujemy więc pośród nich pięciu Francuzów, pięciu Pomorzan, jednego Ślązaka, jednego Niemca, aż 39 Szwedów i tylko sześciu Polaków. Lista była spisywana na podstawie podawanych przez jeńców danych.

Kancelista, który notował ze słuchu, popełnił też sporo błędów w zapisie. Warto przyjrzeć się polskim nazwiskom. Wśród sztabowców widnieje major de Zisky, Polak. Wśród kapitanów Capt. Lieut. Bogdanski (co ciekawe jako jedyny podany z pełnym stopniem). Pośród poruczników jest aż dwóch Polaków - Baar oraz Koschutsko. Jest też dwóch kornetów - de BogenBistram.

Jak widać, nie wszystkie te nazwiska brzmią typowo polsko.

Najbardziej intrygujący jest porucznik Koschutsko, który jest zniekształconym zapisem nazwiska Kościuszko. Czy jest to postać związana w jakiś sposób z późniejszym Tadeuszem Kościuszką, trudno powiedzieć. Istniała również wielkopolska rodzina Kościuszków i być może to właśnie jej przedstawiciel trafił do Gdańska.

Pośród Szwedów z listy jenieckiej najbardziej interesujący jest kapitan pod numerem 17. Eggers, Szwed. W 1734 miał 30 lat. Jacob von Eggers powrócił do Gdańska w roku 1758 i został ostatnim komendantem Garnizonu Gdańskiego. Jest autorem dzieła stanowiącego kompendium wiedzy wojskowej, z którego korzystała cała Europa aż do końca XVIII stulecia.

Po kapitulacji miasta szwedzcy oficerowie otrzymali paszporty i wrócili do kraju, Rosjanie przymknęli oko na ich uczestnictwo w wojnie, nie chcąc ściągać sobie na głowę jeszcze wojsk szwedzkich.

Pozostałych dragonów wcielono do oddziałów Augusta III. Roztropnie porozdzielano ich po różnych regimentach, tak aby nie mogli się ze sobą kontaktować i zbuntować.

Portret króla Polski Augusta III Sasa pędzla Louisa de Silvestre. Portret króla Polski Augusta III Sasa pędzla Louisa de Silvestre.
O tym, że ten saski brak zaufania nie było pozbawiony podstaw, najlepiej świadczy pewna anegdota. Jeden ze szwadronów, sformowany z 72 byłych dragonów Leszczyńskiego, kwaterował w Warszawie. Pewnego dnia wysłano ich na patrol do Błonia. Gdy tylko wyjechali za Warszawę, rozpierzchli się i do stolicy wróciło zaledwie 32, pozostała czterdziestka zdezerterowała.

Inna anegdota wspomina powiedzenie, powtarzane przez niebieskich dragonów przy kuflu piwa, iż wolą za sześć groszy służyć dobremu królowi Stanisławowi niż Augustowi.

Dzieje Przybocznego Regimentu Dragonów były krótkie, ściśle związane z obroną Gdańska w roku 1734. Śmiało można więc go nazwać "gdańskim", tutaj został sformowany, wyposażony, składał przysięgę miastu i przeszedł cały, krótki szlak bojowy. Zadziwia wierność i oddanie jego żołnierzy królowi, nawet po kapitulacji.

Wojna o sukcesję polską w dawnej polskiej historiografii bywała nazywana, może nieco na wyrost, pierwszą polską wojną o niepodległość. Faktycznie stronnicy Leszczyńskiego stanęli w obronie legalnie wybranego władcy i praw Rzeczypospolitej. Po drugiej stronie barykady znalazł się August III, zawdzięczający swój tron rosyjskim bagnetom.

Bibliografia
"Accurate Nachricht von der Russisch und Sächsischen Belager und Bombardirung Der Stadt Dantzig", 1735.
Gralath D., "Versuch einer Geschichte Danzigs", Berlin 1791.
Hahlweg W., "Das Kriegswesen der Stadt Danzig", Osnabruck 1982.
"Historia Gdańska", tom III, Gdańsk 1993.
"Alt und Neue Polnisch-Preussische Chronica ", 1762.

O autorze

autor

Krzysztof Kucharski

animator kultury i edukator w Muzeum Gdańska, rekonstruktor, prezes stowarzyszenia Garnizon Gdańsk

Opinie (26) 7 zablokowanych

  • Twarde (8)

    Chlopaki.

    • 17 0

    • żadne tam

      rymcerze beztwarzy, strasz lodowa, czy inne pseudopatataje.

      • 3 3

    • (2)

      A po licach możnowładców widać, że od golonki nie stronili i za kołnierz też nie wylewali. Ciekawe jak oni później mieścili się w swoich zbrojach? Za pomocą łyżek do butów?

      • 1 8

      • Zbroje

        Zakładano tylko do portretów. W tamtych Czasach otyłość symbolizowala zdrowie i bogactwo. Chudy oznaczał chorowitego i biednego.

        • 6 0

      • Zbroja

        Zbroi nie nosili. Nawet gdy nadworny malarz ich portretował też byli bez zbroi , domalowywał ją malarz :-)

        • 3 3

    • Jak

      To możliwe, że w Gdańsku byli w stanie zorganizować tyłu żołnierzy A w Polsce nie byli wtedy w stanie wystawić porządnej armii?

      • 7 0

    • Jak (1)

      Oceniacie panowanie Augusta III? Był na postronku Rosji? Może jednak rządził samodzielnie?

      • 5 0

      • samodzielnie jak samochód - sam chodzi

        • 1 6

    • Dragon

      Z założenia może walczyć na piechotę. To nic dziwnego.

      • 3 1

  • opinia (4)

    Dobrze by było, żeby Rosjanie raz na zawsze odczepili się od Polski.

    • 18 1

    • Krolewskie Miasto Gdansk bylo zawsze lojalne RP

      i obecnie tez broni sie przed prorosyjskimi najemnikami zaslaniajacymi sie polska flaga na piersi czy na maseczce

      • 10 0

    • (2)

      Zbyt dużo mamy w Polsce sowieckich pachołków. Takich których dziadkowie przyjechali do Polski w 1944 i później na sowieckich czołgach krzewić nam komunizm.

      • 0 5

      • I

        Rządzą krajem

        • 2 1

      • UB to byli Rosjanie ?

        daj pałę, władzę i masz

        • 1 3

  • Piaski (2)

    Gdzie są te Piaski wspomniane obok Siedlec i innych dzielnic

    • 9 2

    • Sandgrube

      Dziś zwane Pohulanka

      • 7 0

    • Sandgrube czyli Piaskownia - teren między Biskupią Górką a Nowymi Ogrodami, obecnie zostały tylko kamienice ul. Górka

      • 8 0

  • (3)

    Pytanie do archeologów gdzie znajduje się ich oręż ?

    • 2 9

    • Wszędzie (1)

      • 7 0

      • i nigdzie

        • 5 1

    • W Wisłoujściu

      Sporo elementów się zachowało. Podobnie w fosie koło hewelianum wyszło dużo kul.

      • 3 2

  • (1)

    Bistram? Może to ktoś z mojej dalszeh rodziny?
    W sumie Bistramów miałem w Gdańsku. Mój pra-pra-dziadek urodził się w dzisiejszej zachodniej części Gdańska na 33 lata przed wybuchem pierwszej wojny światowej.

    • 8 0

    • Hm

      Być może to jakiś trop. Szczególnie że zostało napisane iż rekrutowano ich także w Gdańsku o okolicach.

      • 2 0

  • Świetny artykuł

    Mało znana historia, a bardzo ciekawa. I doskonale napisana. I ci żądni przygód Szwedzi :) .

    • 14 0

  • Ciekawe? (1)

    W opisie pod planem Gdanska jest data 1739.

    • 1 6

    • Mapa

      Ukazuje sytuację w czasie oblężenia 1734 Ale wydana w 1739. To chyba logiczne

      • 4 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Sprawdź się

Sprawdź się

W którym roku uruchomiono połączenie kolejowe z Sopotem?

 

Najczęściej czytane