• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

"Jesteśmy właściwie bez władzy". Pomorski wrzesień 1919

Jarosław Kus
13 września 2019 (artykuł sprzed 4 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Podróż koleją z Gdyni do Szwecji przez Bałtyk
Litografia prof. Leona Wyczółkowskiego przedstawiająca gdański żuraw. Litografia prof. Leona Wyczółkowskiego przedstawiająca gdański żuraw.

Na mocy postanowień traktatu wersalskiego odrodzona Polska odzyskiwała większość ziem zabranych jej w czasie rozbiorów przez Prusy: większą część Wielkopolski i znaczną część byłych Prus Królewskich, niestety z niewielkim, liczącym jedynie 144 km pasem wybrzeża, zapewniającym Polsce dostęp do morza.



Do Polski nie wracał natomiast Gdańsk. Na jego obszarze utworzono bowiem Wolne Miasto, któremu nadano charakter niezależnego organizmu państwowego, włączonego w skład terytorium celnego Polski, natomiast Rzeczpospolitej zapewniono możliwość korzystania i zarządzania gdańskim portem.

Kończący wielką wojnę traktat został podpisany w Wersalu już 28 czerwca 1919 roku, ale aż do 10 stycznia 1920 roku (wtedy bowiem w Paryżu złożono dokumenty ratyfikacyjne) jego ustalenia istniały jedynie na papierze. Nic więc zatem dziwnego, że na terenach wyłączanych spod niemieckiej administracji zapanowała atmosfera tymczasowości i chaosu.

"Ponieważ (...) ratyfikacja traktatu pokojowego przeciągała się w nieskończoność", ludność polska znalazła się w "dziwnem i niebezpiecznem położeniu", nie mogąc liczyć na opiekę "władzy, która by o los ludności tych dzielnic się troszczyła". Z kolei "rząd niemiecki czy pruski", co zrozumiałe, nie miał "interesu w tem, żeby o dobro "mieszkańców Pomorza się troszczyć" i starał się do Niemiec wywieźć wszystko, co się dało, przede wszystkim zaś "materyały i płody rolne". I zupełnie nie martwił się "o to, co będzie później", ponieważ "nic to ich nie obchodziło".

Polacy nie mogli więc poprzestać jedynie na pisaniu wierszy o morzu: we wrześniu "rząd polski w Warszawie", nie czekając na faktyczne przejęcie administracji w "byłej dzielnicy pruskiej", wyznaczył "komisarzami i służbowymi zastępcami swymi w Gdańsku hr. Oswalda Potockiego i dr. Marchlewskiego" (nie był to jeszcze, znany z lat późniejszych, urząd Komisarza Generalnego RP - ten bowiem powołano dopiero na mocy tymczasowej umowy polsko-gdańskiej w roku 1920).



Utworzono też "dowództwo Okręgu Jeneralnego Pomorze" z tymczasową siedzibą we Włocławku, stawiając na jego czele generała Kazimierza Raszewskiego (1864-1941), któremu powierzono przygotowanie planów przejęcia Pomorza przez wojska polskie.

Różnie też na tę swoistą tymczasowość reagowali mieszkańcy Pomorza: z jednej strony w wielu miejscach "na Kaszubach ustępował powoli, ale stale, germanizm żywiołowi polskiemu" (Sierakowice), z drugiej zaś Niemcy niestrudzenie "agitowali w bardzo sprężysty i systematyczny sposób", "zohydzając w znany krzyżacki sposób Polskę i polskie rządy, przedstawiając mieszkańcom, że w Polsce będzie panował knut i klerykalizm" (Kwidzyn).

Inna rzecz, że nawet objęcie administracji przez władze polskie (jak to miało miejsce już wcześniej w Poznańskim) wcale nie gwarantowało skutecznej walki z "germanizmem".

Ale i wśród samych Polaków różnie było z tą walką o polskość - pobudki szlachetne i patriotyczne (Gdańsk) wcale nie wykluczały tych bardziej przyziemnych... (Chojnice).

I trudno się dziwić tej ostatniej postawie, jako że kryzys wywołany wojenną klęską Niemiec powodował, iż bezrobocie i brak żywności (której najczęściej nie dało się zastąpić "namiastkami") szczególnie dotkliwe odczuwali mieszkańcy miast, a więc i Gdańszczanie. Wszak niemal codziennie widzieli wpływające do znajdującego się pod sojuszniczym nadzorem portu statki z amerykańską pomocą dla Polski (rzadziej zaś z polskimi żołnierzami).

Przedsiębiorczy Gdańszczanin nie czekał jednak bezczynnie, niestety nie każdy mógł założyć "przedsiębiorstwo samojezdowe" czy bogato wyjść za mąż, ale przecież... po co człowiekowi zęby?!



Źródło: "Gazeta Gdańska" nr 200 z 12 września 1919 r., "Dziennik Bydgoski" nr 213 z 14 września 1919 r. wraz z dodatkiem i nr 214 z 16 września 1919 r., "Ilustrowany Kurier Codzienny" nr 251 z 15 września 1919 r. oraz "Tygodnik Ilustrowany" nr 34 z 23 sierpnia 1919 r., 37 z 13 września 1919 r. Skany pochodzą z Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej, Kujawsko-Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej, Małopolskiej Biblioteki Cyfrowej oraz Biblioteki Cyfrowej Uniwersytetu Łódzkiego.

Opinie (24) 1 zablokowana

  • Tak dla przypomnienia. (8)

    "Na mocy traktatu wersalskiego (1919 r.), czyli pokoju podpisanego z Niemcami przez zwycięskie państwa, obszar Kaszub został podzielony między Polskę, Niemcy i będące pod ochroną Ligi Narodów Wolne Miasto Gdańsk, przy czym największa część przypadła Polsce i weszła w skład województwa pomorskiego.
    W styczniu 1920 r. Niemcy ratyfikowały traktat wersalski.
    W tym samym miesiącu wojska niemieckie zaczęły opuszczać Pomorze Gdańskie, a na nich miejsce wkraczała armia polska.
    Wojska polskie wkroczyły na teren Kaszub na przełomie stycznia i lutego.
    Uroczystym zwieńczeniem tego procesu był akt zaślubin Polski z Bałtykiem dokonany 10 lutego 1920 r. w Pucku przez gen. Józefa Hallera, dowódcę Frontu Pomorskiego. Ludność kaszubska wszędzie witała z wielką radością polskich żołnierzy, a kaszubscy ochotnicy zaciągali się do armii polskiej, by walczyć w wojnie polsko-bolszewickiej.
    Zmiany polityczne spotkały się z pozytywnym przyjęciem Kaszubów, jednak zaledwie po kilku miesiącach sytuacja uległa zmianie. Wpływ na to miały głównie trzy czynniki: zachowanie się armii polskiej, sytuacja gospodarcza oraz napływ ludności polskiej i preferowanie
    jej przy obsadzaniu różnych stanowisk.

    Największe szkody wyrządzało Kaszubom wojsko polskie. Żołnierze, pochodzący głównie ze wschodnich obszarów państwa polskiego, często będący analfabetami, brutalnie traktowali ludność kaszubską (rekwizycje, rewizje, zajmowanie mieszkań, kradzieże, porwania kobiet).
    Te zachowania oraz trwające cały czas trudności gospodarcze spowodowały, że część Kaszubów domagała się przyłączenia do Wolnego Miasta Gdańska. Kaszubi unikali też poboru do wojska polskiego lub optowali za Niemcami i opuszczali Polskę.
    Kaszubi zaczęli również z sentymentem wspominać czasy niemieckie, co w praktyce objawiało się np. głosowaniem na niemieckie listy wyborcze.
    Złe traktowanie Kaszubów zostało dostrzeżone w Warszawie, o czym świadczy sprawozdanie sejmowej Komisji Pomorskiej z 1920 r."

    • 23 5

    • Ułańska fantazja czyli batem w Kaszubę. Jak Polska zaślubiała Pomorze. (3)

      "O tym, co działo się na Pomorzu po wkroczeniu wojsk gen. Józefa Hallera świadczy również Sprawozdanie Sejmowej Komisji Pomorskiej z 1920 roku. Z tym dokumentem trudno dyskutować. Jest jednak pomijany - jako źródło wiedzy historycznej, przez wielu badaczy chcących zachować dla potomnych jednostronny obraz dzielnych ułanów niosących wolność Kaszubom w odrodzonej Polsce.

      W lipcu 1920 roku w polskim sejmie odbyła się dyskusja na temat tego, w jaki sposób polska macierz przygarnęła swe pomorskie dziecię. Dość powiedzieć, że po sporej awanturze, w której posłowie dawali wyraz oburzeniu tym, co dzieje się na Kaszubach, powołano specjalną komisję, która miała za zadanie wyruszyć na miejsce i sprawdzić, co w istocie się wydarzyło na Pomorzu wiosną 1920 roku. W skład tej komisji weszło dziesięciu posłów z różnych partii i różnych dzielnic Polski, którzy w dniach od 26 lipca do 1 sierpnia 1920 roku spotykali się z przedstawicielami lokalnych władz cywilnych i wojskowych, delegacjami rozmaitych towarzystw i obywatelami, w miejscowościach: Toruniu, Grudziądzu, Tczewie Pucku, Wejherowie, Kartuzach i Kościerzynie.

      Prace komisji zaowocowały sprawozdaniem. To w nim czytamy, co posłowie zastali na Pomorzu. Poszczególne fragmenty tego dokumentu w zasadzie nie wymagają szerszego komentarza. Posłowie pisali bez ogródek:

      "Poruszając stosunek wojska do ludności pomorskiej dotykamy najboleśniejszej sprawy na Pomorzu. To wojsko, witane z nieopisanym uwielbieniem jako oswobodziciele z jarzma pruskiego, zaczęło tę skromną, cichą, pracowitą ludność traktować jak naród podbity, zachowywało się jak w okupowanym kraju. Zdawało mu się, że jest na pograniczu Rosji lub Azji i stosowało odpowiednie metody niekulturalne, jeśli nie wprost barbarzyńskie."

      • 10 2

      • (1)

        To wszystko prawda. Polska ludnosc Pomorza wiatal z radoscia armie Hallera. Potem , w nastepnych latach, ta milosc do Polski slabla.

        • 3 2

        • a dzisiaj widać jak rząd próbuje wybielać historię

          takie metody stosuje trzeci świat, jakieś Malezje, Serbie czy Rosje. Widać polska nie dorosła jeszcze.

          • 3 4

      • "Zarzuty dotyczą m.in. postawy oficerów względem mieszkających na tym terenie Niemców: przestawają z Niemcami hakatystami na przyjaznej stopie, prowadzą romanse z Niemkami, całują je publicznie po rękach, urządzają z nimi przechadzki, wycieczki i przesiadują godzinami w pierwszorzędnych restauracjach i kawiarniach.

        Jeśli chodzi o inne nadużycia wojskowe, to - jak twierdzą posłowie, trzeba by pisać tomy. Autorzy sprawozdania zastrzegają, że w dokumencie tym mogą dać tylko pobieżny pogląd.

        Dalej czytamy, jak to oficerowie służbowymi automobilami wywożą co się tylko da w głąb Polski. Pułkownik Jagoda, kiedy wywiózł już wszystko z Kościerzyny, pojechał do Chojnic, tam jednak spotkał się z protestem ze strony starosty. Oburzony tym faktem mówił, że on by ze swoim starostą inaczej wyjechał. Wojsko stale zajmowało się rabunkiem, co w sprawozdaniu określa się nieprawnymi rekwizycjami, za które Kaszubi nie otrzymywali żadnych pokwitowań ani tym bardziej pieniędzy. W powiecie kartuskim żołnierze udali się z bronią w ręku w nocy o 12-tej do gospodarzy i gwałtem zabierali im siano, słomę, owies, jęczmień, żyto bez zapłaty. Gospodarze błagali, klękali przed najeźdźcami prosząc, że potrzebują zboże do siewu, lecz to nic nie pomogło. Inną okazją do rabunku były brutalne rewizje: Zdarzało się że młodzicy poturbowali spokojnych obywateli. Bili ich nawet po twarzy. Przy rewizjach dokonywano najrozmaitszych kradzieży. Urządzano rewizje często z zemsty osobistej.

        Kaszubi, odcięci od dostaw z Prus i możliwości handlu z np. Bytowem, który znalazł się po niemieckiej stronie, próbowali zaopatrywać się nielegalnie. Pewien oficer straży granicznej zwykł karać przemytników - jak czytamy w sprawozdaniu - chłostą. Za przeniesienie przez granicę piętnastu (jednego mendla) jaj wymierzał 25 batów, a jeśli żołnierz akurat był w złym humorze, przenoszący jedzenie Kaszuba otrzymywał batów 50."

        • 6 0

    • Przypominajmy! (2)

      Historia budowania II RP była zawsze przedstawiana w samych superlatywach, inni byli źli. My zawsze rycerscy, prawi i szlachetni. Kaszubów i po wojnie fatalnie traktowano przez dziesięciolecia. W sumie za nic, po prostu się odróżniali od reszty, na ich nieszczęście zazwyczaj pozytywnie. A i III RP nikt nie myśli jak promować i chronić Kaszubskość, język, obyczaje, kulturę materialną, a szkoda bo to jest coś co naprawdę ubogaca Polskość, tylko mało kto to docenia.

      • 8 0

      • Tusk też Kaszuba - a zarzucają mu, że jest Niemcem!!! (1)

        • 0 1

        • A Henrykowi Jankowskiemu czemu nie zarzucali, że jest Niemcem?

          "Pochodzący z Lubawy ojciec, Antoni, tuż po wybuchu wojny został osadzony w obozie koncentracyjnym Stutthof, a po zwolnieniu został wcielony do Wehrmachtu i w 1943 r., gdy Henryk Jankowski miał siedem lat, zginął na froncie wschodnim. Matka, Jadwiga z domu Jeschwitz, pochodziła z zamożnej gdańskiej rodziny kupieckiej i słabo znała język polski, dlatego w domu Jankowskich rozmawiało się w języku niemieckim"

          • 4 0

    • Czytamy w sprawozdaniu: Rekwirowano rzekomo nawet kwatery dla personelu biurowego żeńskiego. Skonstatowano, że były to często kobiety z półświatka. Do kwater prywatnych sprowadzali oficerowie prostytutki z Warszawy pod mianem sióstr, kuzynek. Inny fragment: W hotelach i kwaterach urządzają oficerzy orgie pijackie z podejrzanymi kobietami, które rozbierają się do naga, tańczą, śpiewają. Autorzy sprawozdania starają się wykazać odrobinę tolerancji dla obyczajności żołnierskiej, usprawiedliwiając w pewnym stopniu zamiłowanie wojskowych do tego typu rozrywek. Ale: proste poczucie przyzwoitości wymaga przynajmniej, by w takich przypadkach zaciągano firanki, zasłony, by uniknąć zgorszenia dla mieszkańców z domów naprzeciw - piszą posłowie Rzeczpospolitej.

      Zgorszenie zbierało swoje żniwo na samych Kaszubach. Nie zawsze konieczne było sprowadzanie prostytutek z Kongresówki czy Galicji. Żołnierze zatrudniali "stenotypistki", nawet jeśli nie umiały pisać po polsku, i płacili im bardzo wysokie pensje - 2000 marek miesięcznie.

      • 3 0

  • Czas na reparacje od Niemców tyle mln wymordowali (3)

    • 13 16

    • (2)

      Nie zapominaj o reparacjach od Rosjan.

      Polecam książkę "Czerwona zaraza.", a dowiesz się jak na prawdę wyglądało wyzwolenie Polski. Orgia grabieży, fala mordów, gwałtów i spalona ziemia.

      • 13 1

      • (1)

        ciekaw jestem co Putin ma na Jarkacza, że ten ani słowem nie domaga się reparacji od Rosji

        • 7 0

        • Nic nie ma. Jarkacz jest po prostu prawilnym obywatelem rosiji spod Odessy.

          • 5 0

  • "... w Polsce panował będzie knut i klerykalizm" (1)

    Już 100 lat temu przewidzieli wyniki wyborów?

    • 19 5

    • okupacja rzymsko ruska trwa ale się kończy

      papież otrzymał oficjalne stanowisko, Polska jest krajem cywilizowanym teraz i nie ma tu miejsca na katobolszewizm

      • 2 0

  • shamal

    wrzesień 2019 dalej nie mamy władzy

    • 3 6

  • Wichry historii i... samo życie... (3)

    Wichry wojny, wichry historii a wśród tego wszystkiego zagubieni w historii zwykli - niezwykli ludzie (notabene: "Zagubieni w historii" - słuchowisko na podstawie "Sławy i chwały" Iwaszkiewicza). Z jednej strony miłość (jak w piosence Adama Astona "W siódmym niebie"), z drugiej strony śmierć i to dotkliwe poczucie pustki (jak w piosence "Jeden raz" Budki Suflera). A życie dalej się toczy... i toczy i toczy... słońce wschodzi i zachodzi i nowe rodzą się dzieci (pamiętacie piosenkę Fettinga "Nim wstanie dzień?). Ile rozdartych serc! Ale warto żyć! Warto próbować i pamiętać, że ból z czasem minie (albo chociaż złagodnieje) - polecam Państwa uwadze na YouTube: "Dlaczego ludzie popełniają samobójstwa? 20m2 talk-show, odc. 345". Tak Szanowni Państwo węzły życia. Mimo wszystko... Tak, pomimo wszystko! Tak jak Polska niczym sfinks z popiołów tyle już razy w historii! Dziękuję za bardzo ciekawy artykuł o naszym pięknym i wspaniałym Gdańsku, najwspanialszym obok Warszawy i Krakowa polskim mieście o tak wspaniałej i różnorodnej historii! A tak a propos września tylko że 1939 r. czy pamiętacie bardzo ciekawy teatr tv "Pierwszy września" z Danielem Olbrychskim i Maciejem Zakościelnym? Jakby co to polecam. Dobry tetr tv :)

    • 3 3

    • Zaiste! (2)

      Tak, to prawda! Piszesz "węzły życia" (na mój nos @ za naszą naczelną psycholozka w literaturze Zofią Nałkowska) masz rację - za przykład czego może posłużyć Juliusz Bogdan Deczkowski zwany Laudanskim bądź Władysław Bartoszewski i chyba też ojciec Anny Frank (tak mi cos świta, starzeje się coraz gorzej ze mną, za dużo informacji od których głowa puchnie) odPiszesz "Jeden raz" tak... ile było ślubów powstańczych z VIII'44 gdzie małżonkowie szli wspólnie na zatracenie... chociaż one mogły zostawić rannych ukochanych i się ratować - tajemnica miłości, nie da się tego logicznie wytłumaczyć. No cóż, są rzeczy na niebie i ziemi o których nie śniło się waszym filozofom. A tak to cóż: wrzesień 1919 r. koniec wojny, plany, marzenia, ideały z drugiej strony rozgoryczenie uśpione na pewien czas pierwszym oddechem po wojennym zmeczeniu. Czas pokaże. Piszesz "zagubieni w historii" może i tak jesteśmy tylko pionkami na szachownicy gdzie rozgrywajacymi są wielcy tego świata a nam trudno, będąc w epicentrum, rozeznać się. Pozdrowienia!

      • 2 0

      • Środowisko Zośkowców (1)

        Wspomniałeś o Laudańskim i wróciły, ożyły wspomnienia. Kiedy to Bogdan (tak wszyscy do niego mówili Bogdan a nie Juliusz chociaż na pierwsze rzeczywiście miał Juliusz) zmarł w 1998, w 1999 r.? Jak ten czas szybko leci. Ja już jestem starowinką ale po twoim Mędrcze oraz po wpisie @ przypomniała mi się matka śp. braci Długoszowskich (zginęli w Powstaniu), która popełniła samobójstwo na wieść o aresztowaniach stalinowskich wśród Zośkowców... Z drugiej strony Pani Romocka - matka Amorka (od A. Morro) i Bonawentury (znaczy dobra przyszłość) przetrwała śmierć synów w Powstaniu i późniejsze aresztowania ich kompanów i opiekowała sie kwaterą Zośkowców na wojskowych Powązkach. Niech Oni wszyscy spoczywają w pokoju a pamięć o postawie pokolenia Kolumbów nigdy nie zagaśnie! Jeszcze raz dziękuję za Wasze wpisy!

        • 2 0

        • Pamięć żyje i będzie żyła :)

          • 1 0

  • Przedsiębiorstwo samojazdowe

    to takie ówczesne busiki wycieczkowe?

    • 3 0

  • Kaszubi... (1)

    artykuł super genialny. Tutaj pewnie raczej mało popularny

    • 1 0

    • Lubimy Kaszubów - wię artykuł jest popularny...

      • 0 0

  • Język polski

    Z zapartym tchem czyta się artykuły starych pożółkłych gazet.
    Piękny jest Nasz język

    • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Sprawdź się

Sprawdź się

W którym roku powstała w Gdyni pierwsza firma oferująca turystom przejażdżki motorówką?

 

Najczęściej czytane