• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Krzykliwi letnicy wyjechali, jachtsmeni opuszczają port

Jarosław Kus
20 września 2019 (artykuł sprzed 4 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat "Tu mówi stacja wolnościowa Gdańsk"

Druga połowa września na Wybrzeżu: lato dobiega końca i wielkimi krokami zbliża się "jesień nad morzem". To właśnie wtedy, gdy "ostatni krzykliwi letnicy wyjechali", "smętek i zaduma morska opanowuje niepodzielnie" [nie tylko!] rybacki port w Jastarni". Nie inaczej dzieje się i w roku 1934, kiedy to - "jak corocznie" - "jachtsmeni ostatni opuszczają port", zostawiając w nim szykujących się do sezonu połowowego rybaków.



Ale ten jesienny exodus nie oznacza wcale, że nad Bałtyk nadciąga nuda - wręcz przeciwnie: wprawdzie w Gdyni turystów jest niewielu, to jednak chluba Rzeczpospolitej nie może narzekać na brak gości. Ledwie bowiem gdyński komisarz rządu mgr Franciszek Sokół zdążył pożegnać "delegatów Międzynarodowego Związku Inwalidów Wojennych i b. kombatantów", w progu pojawiają się kolejni goście.

Tym razem to "wycieczka dziennikarzy niemieckich w ilości 10 osób" - "z udziałem przedstawiciela ministerstwa spraw zagranicznych Rzeszy dr. Leisewitza, zastępcy naczelnika Wydziału Prasowego Ministerstwa Propagandy Rzeszy p. Stephena oraz przedstawiciela MSZ, polskiego radcy Włodarkiewicza, tudzież szefa biura prasowego poselstwa polskiego w Berlinie dr. Kirkena".

Sami możecie się przekonać, co w czasie tej wrześniowej wizyty "dziennikarz niemiecki widział w Gdyni".

Na Pomorzu zjawiają się też i inni goście: do Starogardu przyjeżdża "pan prezydent Rzplitej", który - "wraz z małżonką i świtą" - bierze udział w obchodach "uroczystości 2 p. szwoleżerów Rokitniańskich", świętujących "20-tą rocznicę swego istnienia".

Z kolei w Kartuzach zauważamy "p. wojewodę pomorskiego" w trakcie kilkudniowego pobytu: przez pierwsze dwa dni wojewoda Kirtiklis poświęca się wprawdzie "głównie reprezentacji Najj. Rzeczypospolitej i Rządu na uroczystościach P. W. i W. F. i dożynkowych", ale już przez "następne trzy dni zgodnie z programem" oddaje się wyłącznie "intensywnej pracy urzędowej", spędzając też trochę czasu "wśród Strzelców Kaszubskich".

Na Helu gości również - choć tylko za pośrednictwem fal eteru - zwycięzca Międzynarodowych Zawodów Samolotów Turystycznych Challenge 1934, kapitan Jerzy Bajan, którego zmagania o zwycięstwo rozemocjonowana publiczność śledzi, jak Polska długa i szeroka, tłumnie zbierając się przy odbiornikach radiowych.

A gdy wynik zmagań jest już znany, fetuje zwycięskiego pilota, startującego na samolocie RWD-9 razem z mechanikiem Gustawem Pokrzywką.

Lotnicy powtarzają wyczyn Franciszka Żwirki i Stanisława Wigury z roku 1932 i dokonują tej sztuki prawie dokładnie w drugą rocznicę ich tragicznej śmierci...

Cieszy się więc "społeczeństwo polskie [nie tylko!] w Gdańsku", przyjmując "entuzjastycznie wiadomość o zwycięstwie kpt. Bajana".

Gdańska Polonia ma jednak znacznie więcej powodów do radości: oto bowiem na 17 października zapowiedziano "uroczystą konsekrację kościoła św. Stanisława we Wrzeszczu" (której dokonać ma biskup gdański ks. dr Edward O'Rourke), wieńczącą dziesięcioletnie starania o polską świątynię. Kościół powstaje w zabudowaniach należących niegdyś do armii pruskiej (konkretnie zaś w dawnej ujeżdżalni koni w koszarach telegrafistów), które po wielkiej wojnie przyznano państwu polskiemu.

Zadanie stworzenia ośrodka duszpasterskiego otrzymuje ks. Bronisław Komorowski (zginął zamordowany przez Niemców w Wielki Piątek 22 marca 1940 w lasach koło obozu Stutthof: w roku 1999 beatyfikowany przez Jana Pawła II - w gronie 108 polskich męczenników II wojny światowej). W ciągu dziesięciu lat udało się zaadaptować wnętrze hali dla potrzeb kościoła, wybudować 33-metrową wieżę oraz chór, jak również wyposażyć nową świątynię w organy, ołtarz główny i dwa ołtarze boczne.

Gdańszczanie narodowości polskiej radują się ponadto "pięknym zwycięstwem Gedanji" i niezwykle udaną "wielką rewją harcerstwa polskiego".

Tymczasem Gdańsk obiega wieść o niespodziewanej katastrofie norweskiego statku "Dusken", który "zatonął w kanale portowym". W swój ostatni rejs jednostka wychodzi z gdańskiego portu w sobotę 15 września, jednak dość szybko niebezpiecznie przechyla się na lewą burtę. Dzieje się to tak gwałtownie, że na ratunek jest już za późno: załoga wygasza więc ogień pod kotłem (unikając w ten sposób eksplozji po zalaniu maszynowni) i salwuje się ucieczką. Statek idzie na dno w pobliżu basenu przy Westerplatte...

Dla jednych to katastrofa, dla innych... uśmiech szczęścia, bo - jak się wkrótce okaże - wydobycie i naprawa "Duskena" są nieopłacalne, zostaje więc kupiony przez Polską Centralę Zakupu Złomu, która zleca jego zezłomowane Stoczni Gdyńskiej. W ten oto sposób "Dusken" przechodzi do historii jako pierwsza jednostka zezłomowana przez gdyńską stocznię.

Wróćmy jednak do gości: z początkiem jesieni w trasę po ziemi pomorskiej rusza bydgoski Teatr Ziemi Pomorskiej, odpowiadając w ten sposób "na potrzebę", którą całe Pomorze "odczuwa od swej stolicy poprzez Grudziądz, Tczew, Kościerzynę, Wejherowo i inne miasta do Gdyni i Gdańska".

Inaugurację nowego sezonu uświetnia swą obecnością jeden z najwybitniejszych polskich aktorów w historii, czyli sam Ludwik Napoleon Sosnowski (1855-1954), szerszej publiczności znany bardziej jako Ludwik Solski. Do Gdyni na "gościnny występ" przyjeżdża też Teatr Poznański oraz słynny "pianista Niedzielski".

Niewykluczone, że w otwarciu nowego sezonu bierze też udział... muzykalny piasek z nadbałtyckich plaż - niestety prasa milczy na ten temat...



Źródło: "Gazeta Gdańska" nr 211 z 19 września 1934 r., "Dziennik Bydgoski" nr 214 z 19 września 1934 r., "Ilustrowany Kurier Codzienny" nr 260 z 19 września 1934 r. oraz "Światowid" nr 39 z 22 września 1934 r. i nr 40 z 29 września 1934 r. Skany pochodzą z Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej, Kujawsko Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej, Małopolskiej Biblioteki Cyfrowej oraz Jagiellońskiej Biblioteki Cyfrowej.

Opinie (17) 7 zablokowanych

  • Kapitan Bajan (7)

    kto o nim dzisiaj pamięta?

    • 11 2

    • mieszkańcy ul. Bajana i listonosz (4)

      • 8 0

      • ul. Bajana i listonosz (3)

        - to nie oznacza, że mieszkańcy lub listonosz mają świadomość, kim był Bajan.

        • 4 1

        • to była ironia (2)

          • 2 0

          • Chodzi mi o to (1)

            że ludzie nie interesują się tymi, którzy są np. patronami ulic, placów itp. Na ogół wiedzą o patronach żyjących współcześnie. A jeśli nie informacji (np. (tabliczki), postać zanurza się w mroku zapomnienia, niestety. Być może to wina ułomnej edukacji?

            • 3 1

            • I rodziców, którzy nie mają czasu na wzbudzanie u dzieci ciekawości.

              • 8 0

    • (1)

      Prawda ludzie wcale nie interesują się patronami ulic na których mieszkają. Kiedyś spotkałem dwie kobiety na Guderskiego i usłyszałem ich rozmowę Guderski a kto to taki był. Też nie mają innych znanych ludzi żeby nazywać ulice ich nazwiskami. Jakiś tam Guderski.Koniec cytatu.

      Otóż Pan Guderski był dowódca obrony Poczty Polskiej w Gdańsku we wrześniu 1939r. Takie info dla naplywowych nowych mieszkańców Gdańska ale nie tylko.

      • 5 0

      • na warmii nie znajo

        raz mowilem dla kolezanki ze mieszkam na Leczkowa, a ona mi ze "a czemu ta ulica jest leczkowa, co to leczo tam robio?"

        • 1 0

  • Jak zwykle supcio! (6)

    Panie Jarosławie, jak zwykle Pan mnie nie zawiódł! Właściwie to ja (ani ja ani żadne z moich wcieleń internetowych i tych męskich i tych kobiecych i tych spomiędzy tzw. babochłopów ; przy czym - co pragnę podkreślić - zawsze były pozytywne i życzliwe wobec innych, wychodzę z założenia że jeżeli miałbym coś napisać przykrego to lepiej w ogóle nic nie pisać, poczucie humoru poczuciem humoru ale poniżej pewnego poziomu nigdy bym nie zszedł, trzeba jednak starać się trzymać fason, można być dziadem ale honorowym! Jeżeli już to chciałem się albo podzielić swoimi spostrzeżeniami albo przypomnieć zmarłe osoby, które pozornie już głosu nie mają albo bezinteresownie zwrócić na coś uwagę z nadzieją na zmobilizowanie ludzi dobrej woli albo podzielić się tytułami fajnych audycji, książek, filmów) już nie wyobrażam/my sobie piątku bez Pana :) "Krzykliwi letnicy wyjechali" znam to uczucie, hmmm łezka się w oku kręci, kiedy 31 sierpnia odpływałem stateczkiem Żeglugi Gdańskiej z Jastarni - już wtedy było tam pustawo a jeszcze dwa tygodnie wcześniej tłumy turystów a miasteczko tętniło życiem! Ciekawe jak jest tam teraz? Żwirko i Wigura - czasami ich wspominam, niedawno na stronie Polskiego Radia w wyszukiwarkę wbiłem ich nazwiska i odsłuchałem poświęconych im materiałów. Ciekawe postaci! I jaką zdobyli nieśmiertelność! Ile lat minęło od ich śmierci a pamięć o nich wciąż trwa. Ile ulic w ilu miastach! I ta tragiczna śmierć niedługo przecież po ich fantastycznym wyczynie. Może warto byłoby o nich nakręcić film? Fajnie byłoby przenieść się w tamte czasy na dansing i posłuchać lub potańczyć (chociaż ja raczej podpierałbym ścianę ;) slow-foxy, walczyki, foxtroty i te przedwojenne rewelersy w rodzaju Chóru Dana, Eryana czy Juranda. Ja czasami słucham sobie płyty "W siódmym niebie" Voice Band i Anity Lipnickiej - super, zawsze w trakcie się uśmiecham i jestem szczęśliwy. Wracam wspomnieniami do czasów studenckich, kiedy wakacje kończyły się z końcem października. C.D.N.

    • 16 3

    • Moich refleksji część dalsza! (5)

      Także na czym to ja skończyłem? Ach tak! Koniec wakacji za studenckich czasów. "Pamiętam ciche, jasne, złote dnie" - słynna pieśń Karłowicza do słów Tetmajera (yhm, jestem już w tym wieku, zresztą każdy ma tyle lat na ile się czuje a ja czuję się staro ale jestem pogodnym staruszkiem :) Coś się kończy coś się zaczyna. Taka kolej rzeczy. W ogóle przeglądając kompilację przygotowaną przez Pana Jarosława to chciałoby się powiedzieć "samo życie" - czasami smutno, czasami wesoło, raz deszczowo, raz słonecznie, raz gorzko, raz słodko, esencja życia... Jakaś część mnie uważa, że już czas zakończyć wpisy w Internecie. Zresztą czułem to już od dawna, ale potem ta część mnie z nerwem publicystyczno - społecznikowskim, czasami w poczuciu odpowiedzialności za duchy przeszłości zabierała jednak głos ale na wszystko musi przyjść kres. Maskaradę czas zakończyć. Kurtyna opada. Jeżeli przez te lata udało mi się kogoś rozśmieszyć, wzruszyć czy skłonić do refleksji to się bardzo cieszę. Być może gdzieś kiedyś (na sądzie ostatecznym?) to wszystko wróci do nas - cały nasz wpływ bezpośredni i pośredni na innych, dlatego warto tak pisać aby nie ranić innych. I chyba tym apelem zakończę już ten rozdział mojego życia. Pozdrawiam serdecznie! Everyman aka... (niech pozostanie to już tajemnicą raz na zawsze)

      • 6 0

      • Sven nie marudz (2)

        jeszcze sie pojawisz na łamach

        • 0 2

        • (1)

          To nie Sven... To inna legenda tego portalu. Człowiek - Enigma. Mit. Postać na poły legendarna na poły fantastyczna, bez precedensu w historii Internetu. Wraz z jej/ jego odejściem kończy się pewna era...

          • 3 0

          • ale ze kto?

            Squirrel-lka? billowa? ktoz ci on

            • 0 0

      • (1)

        Żegnaj Przyjacielu! Dziękuję za wszystko! "Ogniska już dogasa blask"

        • 3 0

        • Żegnał/a się już. Wróci...

          • 0 0

  • .....a górole z Podhala zawsze niezadowoleni z sezonu (1)

    Łoooo panocku! Ceprów nimo, dytków mało! Sezon cały rok i zawsze im mało i konie zamęczają na tym Morskim oku! Kto w ogóle nie ma wstydu, żeby tymi bryczkami jeździć? Tyle się o tym mówi....

    • 12 1

    • Dlatego sprzedają oscypki na Wybrzeżu :)

      • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Sprawdź się

Sprawdź się

Czyj dom stał się pierwszym gdyńskim salonem?

 

Najczęściej czytane