• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Lipiec nad Bałtykiem w 20-leciu międzywojennym

Jarosław Kus
13 lipca 2018 (artykuł sprzed 5 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat "Banany jedzą tylko dzieci bardzo bogate"

Dzisiejsza, lipcowa wycieczka historyczna po Wybrzeżu zapowiada się zupełnie inaczej niż te dotychczasowe - tym razem w podróż zabieramy bowiem warszawski "Tygodnik Ilustrowany", który niejednokrotnie zachęcał Polaków do wizyt krajoznawczych nad polskim morzem.



Założony w roku 1859 przez Józefa Ungra (warszawskiego drukarza, księgarza i wydawcę) "Tygodnik", ukazywał się nieprzerwanie do roku 1939, stając się tym samym wspaniałą kroniką polskiego życia codziennego 2 poł. XIX i 1 poł. XX w., tym cenniejszą, że ilustrowaną (początkowo drzeworytami, a po upowszechnieniu się fotografii - również i fotografiami); dzięki czemu stajemy się naocznymi świadkami opisywanych wydarzeń i odwiedzamy miejsca, z których wielu już nie ma (lub wyglądają zupełnie inaczej).

W swych wędrówkach po Polsce magazyn niejednokrotnie gościł też na wybrzeżu Bałtyku: już w roku 1861 opublikowano, okraszoną stylowymi drzeworytami (m.in. z Tczewa i Gdańska), obszerną relację z podróży Wisłą do Gdańska, autorstwa Jadwigi Łuszczewskiej, znanej gdańszczanom pisarki, autorki "Panienki z okienka".

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w listopadzie roku 1918, morze nadal wzbudzało powszechne zainteresowanie, choć już nie tylko ze względów turystyczno-krajoznawczych. Wprawdzie w lipcu o niepodległości (i powrocie Polski nad Bałtyk) mowy jeszcze nie było - a zatem i w lipcowym "Tygodniku" nic na ten temat nie znajdujemy, ale już pięć lat później sytuacja uległa zmianie. Odrodzona Polska zdążyła okrzepnąć w swych nowych - również morskich - granicach i w lipcu roku 1923 znajdujemy w czasopiśmie informacje o Gdyni, będącej na razie jedynie ambitną wizją projektanta portu, do realizacji której zamierzano właśnie przystąpić, do czego obligowała "ustawa o budowie portu w Gdyni (...) przyjęta przez Sejm Ustawodawczy dnia 23 września 1922 roku". Tuż obok opublikowano krótki artykuł o "nowym wynalazku niemieckim", czyli... "wózku, który mogło wprawić w ruch jadące nim dziecko, naciskając korbkę, połączoną z maszynerją wózka"! Chyba jednak łatwiej było zbudować od zera "miasto z morza i marzeń", niż wcielić w życie ten dziwny wynalazek... Tematykę morską uzupełniają: fotograficzna relacja z podpisania aktu założycielskiego "pierwszego gniazda Sokołów polskich w Pucku" oraz zdjęciowa wizyta w "starym zaułku w Gdańsku".

Popularność polskiego morza rosła z upływem kolejnych lat i już w roku 1928 "Tygodnik" zagościł na "gęsto zaludnionej plaży pod Gdynią", informując swych czytelników, że "sezon kąpielowy w Gdyni i na plażach mierzei Puckiej odznacza się w tym roku wielkiem ożywieniem". W Gdyni, która - w międzyczasie - z ambitnego projektu przerodziła się w jeden z największych portów bałtyckich i najmłodsze miasto II Rzeczpospolitej, wznoszono kolejne gmachy, które również, tak jak - zaprojektowana przez Wacława Tomaszewskiego (1884-1969) (znanego również z projektu "Domu Marynarza) - siedziba szkół zawodowych, wzbudzały powszechny podziw i uznanie. Wprawdzie projektu szkół nie zrealizowano w stu procentach, ale już te budynki, które wzniesiono (obecnie siedziba Akademii Morskiej w Gdyni), dają pewne wyobrażenie o planowanej całości.

Ale Polacy mogli być dumni nie tylko z Gdyni - z równie wielkim entuzjazmem przystępowano do zagospodarowania Bałtyku, powołując do życia floty: wojenną i pasażerską (latem roku 1928 statki tej drugiej umożliwiały odbycie aż 16 wycieczek po Bałtyku).

W roku 1933 (o czym pisaliśmy niedawno) - po raz drugi obchodzono w Gdyni Święto Morza - było to na tyle doniosłe wydarzenie, że obszerna z niego relacja fotograficzna trafiła też na lipcowe strony "Tygodnika Ilustrowanego". Święto obchodzono również w Warszawie: tutaj "obchód Święta Morza" został połączony z "dorocznemi wiankami" na Wiśle: imprezę "uświetniła" dekoracja oficerów marynarki szwedzkiej "krzyżami Polonia Restituta" oraz widowiskowy pokaz ogni sztucznych.

Święto Morza to również doskonała okazja do zaprezentowania polskiej "prawdy o Pomorzu" (nawet jeśli podanej po francusku), ale też i prawdy o życiu "na polskich okrętach". A także możliwość - popartego przykładem "Gdyni i rozbudowy floty polskiej" - zadania kłamu wszelkim "opowiadaniom o nieumiejętności organizowania się Polski" na morzu. Wystarczy przywołać fakt, że "flota polska, choć jeszcze za szczupła w stosunku do potrzeb, spełniała dobrze swoje zadania" - a przecież wiadomo, że "bez niej ekspansja handlowa do krajów zamorskich byłaby wręcz nie do pomyślenia"! I nie są to gołosłowne stwierdzenia, o czym przekonuje lektura artykułów o "drogach transportu morskiego", wzbogacona zdjęciami, wykresami i schematami, pokazujących "zbliżanie Polski do morza". A tuż obok, wiersz Zbigniewa Jasińskiego (1908-1984) - dziennikarza i poety, znanego najbardziej z autorstwa najpopularniejszego wiersza Powstania Warszawskiego, p.t. "Żądamy amunicji" - zatytułowany z angielska "Save our Souls" (czyli "ratuj nasze dusze" - co ciekawe, międzynarodowy sygnał pomocy S.O.S. jest akronimem również i tego wyrażenia). W poetyckie tony uderza także "muza polskiego Bałtyku", czyli - raczej mało znany poza środowiskiem marynistycznym - poeta, prozaik i dramatopisarz, Janusz Stępowski (1900-1969).

Niesieni poezją (i bałtycką falą) płyniemy teraz do lipca roku 1938, przy okazji kolejnego już Święta Morza, sławiąc (wraz z poetą Wawrzyńcem Czereśniewskim (zm. w r. 1976), po wojnie współpracownikiem Radia Wolna Europa) "chwałę krzepnącej (...), młodzieńczej Gdyni, która na piasku kaszubskim, jest miastem co cuda czyni".

O samym Święcie Morza jest już jednak znacznie mniej (tym razem na pierwszy plan wysuwa się zasłużony Instytut Bałtycki w Gdyni) - może również dlatego, że samymi manifestacjami patriotycznymi trudno jest bronić granic i że "więcej być musi, stokroć więcej, okrętów zbrojnych"? Wychodząc z takiego założenia Liga Morska i Kolonialna, obchodząca wówczas dwudziestolecie istnienia, nie ograniczała się tylko do słownego żądania "silnej floty" (i "kolonij" - ale to już inna historia), lecz również aktywnie wspierała społeczną zbiórkę pieniędzy na zakup okrętów dla Polskiej Marynarki Wojennej. Wprawdzie goszczący na łamach "Tygodnika Ilustrowanego" ORP "Grom" był finansowany ze środków państwowych, to już następny - ORP "Orzeł" - został zbudowany dzięki ofiarności polskiego społeczeństwa. I był to chyba jedyny skuteczny sposób, by dać "płucom Śląska" do obrony odpowiedni "puklerz". Tyle że Niemcy nie zamierzali czekać, aż Polska skompletuje całą zbroję...


Źródło: "Tygodnik Ilustrowany" - numery z lipca roku: 1923, 1928, 1933 i 1938. Skany pochodzą z Biblioteki Cyfrowej Uniwersytetu Łódzkiego.

Opinie (34)

  • Hasła takie jak dzisiaj : "Chcemy silnej floty wojennej" :) (12)

    Pis na cofnął do przedwojnia.

    • 54 16

    • Nie od dzisiaj wiadomo,

      że rządzi grupa rekonstrukcyjna =)

      Najlepsze, że wyzywają wszystkich od komuchów i lewaków, a ich program to wypisz wymaluj PRL i pełen socjal... No, ale cóż nie pierwsi nie rozumieją pojęć, których używają - dla niektórych to zbyt skomplikowane, żeby mówić i na dodatek myśleć co się mówi...

      • 25 6

    • przynajmniej coś robią, za platformy były hasła: "po co Polska, wystarczą nam silne niemcy" (7)

      platforma cofnęła nas do czasów zaborów

      • 16 34

      • A Jarek cofnął nas (1)

        do czasów potopu szwedzkiego...

        p.s. to coś to bajzel na kółkach, ale co kto lubi... "To jest miś na miarę naszych możliwości" =)

        • 17 6

        • Wlasnie dzieki tzw. Potopowi Szwedzkiemu Polska nauczyla sie

          byc przez dluzszy czas mocarstwem w Europie. Ale pozniejsi wladcy zmarnowali to. Nawet w amerykanskiej telewizji ogladalem program historyczny w ktorym to przyznano nadmieniajac jednoczesnie ze rozmienilismy te przewage na drobne i juz potem nigdy nie powrocilismy do tej potegi. Ale wszystko jednak wzielo sie od potopu poniewaz Polska nabrala doswiadczenia jak walczyc z miedzynarodowymi silami.

          • 2 6

      • ...i obrony Jasnej Góry (3)

        - ostatnio pan premier stwierdził, że wróg (?) robi pod Polską podkop, jak onegdaj Szwedzi pod klasztorem - malownicza metafora, szkoda tylko, że bez imiennej identyfikacji wroga...

        • 13 1

        • Im więcej niedopowiedzeń tym lepiej (2)

          a ciemny lud niech się domyśla i załatwia już resztę. Taki sposób od dawna się sprawdza a Jajek świetnie to wykorzystuje... i przecież swoje małe rączki ma czyste =)

          • 14 2

          • W rzeczy samej; (1)

            interesuje mnie obsada głównych ról tego skeczu z podkopem: kto robi podkop, kto umieszcza kolumbrynę, kto (co) jest kolumbryną, kto pełni rolę Kordeckiego i Babinicza/Kmicica... najłatwiej zidentyfikować Kiemliczów i - Jana Kazimierza ;)

            • 8 0

            • "kolumbryna" to taki żart :)

              • 1 0

      • teraz mamy hasla

        a faktycznie tylko sie tworzy spolki panstwowe bo misiewicze ciagle potrzebuja kasy

        • 12 0

    • Co ma PiS do tego baranie? (2)

      Popatrz na mape gdzie w Europie sie znajdujemy i pomysl troche a nie paplaj co tobie slina na jezyk przyniosla. PO bylo osiem lat in poza proba sprzedania kraju pod obce panowanie to nie zrobil doslownie nic. Zajmie przynajmniej jeszcze 12 lat za nim sytuacja w naszej flocie (handlowej tez) sie zmieni na lepsze.

      • 8 13

      • Myślę że 13 lat

        • 0 0

      • Po co obrażasz

        To nipotrzebne

        • 2 0

  • Swietne wspomnienia Panie Jaroslawie. (2)

    Zastanawia mnie haslo pod jednym owczesnych artykulow "Chcemy silnej floty wojennej i kolonii". No prosze, ledwo zerwalismy z potrojna kolonizacja Polski w 1918 roku a juz sami chcielismy kolonizowac. Prosze o tych ambicjach niektorych wplywowych Polakow przed wojna troche szerzej napisac. Dodam tez ze na jednym ze zdjec jest zakupiony we Francji stary krazownik D'Entrecasteaux ktory po podniesieniu naszej bandery zyskal nowa nazwe ORP Baltyk. Byl to najwiekszy okret sluzacy pod polska bandera i posiadajac takie potezne cacko Polska awansowala do pozycji czwartego z koleji europejskiego mocarstwa na morzu.

    • 25 0

    • D'Entrecasteaux = "Caracal". Tyle w temacie;)

      • 5 0

    • ORP Bałtyk - żadne cacko tylko pływający barak - bo tylko do tego się nadawał i taka rolę pełnił

      • 1 0

  • po co to wszystko zyjemy w innym swiecie (10)

    co nas obchodzi co bylo kiedys liczy sie teraz i juz

    • 1 54

    • ważka też żyje chwilą

      • 10 1

    • Zawsze to co było kiedyś, jest i dzisiaj i będzie się dziać w przyszłości...

      • 2 0

    • Instytut Bałtycki istnieje do dziś!

      Mógłby się rozwinąć.

      • 3 0

    • Nie rozumiem skąd tyle negatywnych ocen tego wpisu (4)

      skoro historia uczy tylko jednego - że nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
      Że niby tożsamość ?
      Że korzenie ?
      Litościiiiii..... niech nie mówi mi o tym narodek, który jak przychodzi co do czego to bierze tobołek na plecy i spieprza stąd aż się kurzy, "za chlebem".
      Bo tu kuźwa pustynia jak na Marsie i się nie da.
      Tfu......

      • 1 3

      • "Narodek"? (3)

        Chodzi ci o Polaków, zapewne... a jak powstał "narodek" w usa, kanadzie itd... No, ale skoro żyjesz chwilą i własną mądrością, to skąd miałbyś o tym wiedzieć...

        • 3 0

        • Doprawdy ? Narodek w USA i Kanadzie? (2)

          Państwa te istnieją na mapie świata od niecałych 250 lat (USA) , a Kanada raptem nawet nie 100.
          Jakoś nie zauważyłem żeby obywatele tych państw masowo stamtąd spieprzali mimo, że nie mają 550-letniej tradycji parlamentaryzmu, a patriotyzmu i poczucia wspólnoty narodowej moglibyśmy się od nich uczyć.
          Nasz narodek stać jedynie na "patriotyzm" stadionowy (o 1980 nie piszę, bo to była pomyłka narodku, który usilnie stara się teraz ten swój "błąd" naprawić)

          • 0 2

          • Bo oni

            nie "spieprzali" stamtąd. Oni "spieprzali" - tam. Poza tym - sam się identyfikujesz z "narodkiem". A tak w ogóle, skąd pomysł, że Polska (nie narodowa, tylko - wielonarodowa) istnieje - tak rozumiem twój wpis o parlamentaryzmie - od 550 lat? Właśnie twój wpis dowodzi, że powtarzasz różne głupoty historii Polski dotyczące, wygłaszane przez "prawdziwych patriotów" i "kiboli". Czyli - wybacz - przez niedouczone głąby, jedynie chwilą obecną żyjące. Ucz się!

            • 2 0

          • Giń komuchu!!!!

            • 0 1

    • (1)

      Pytanie " po co to wszystko" świadczy o filozoficznym usposobieniu autora:)

      • 1 0

      • Taaak. Chłopska filozofia zapanowała nam, niestety :)

        • 1 0

  • Tak bez parawanów

    Na plaży... Hmmm

    • 12 0

  • I nie było parawanów na plaży :) (2)

    • 14 1

    • Bikini też nie było....

      • 2 0

    • Ale kosze były

      • 0 0

  • Tygodnik ilustrowany

    Mam takie roczniki z 1886r wydawane w zaborze rosyjskim. I są tam linioryty Gdańska i Sopotu.

    • 6 0

  • Idziemy na dno

    Jeśli się daje natchnionego Antoniego na ministra, to nie ma co się dziwić, że mamy powtórkę z historii - koniec polskiej floty wojennej!

    • 7 3

  • Temat bardzo niewygodny i nie poruszany, ale wypadałoby wspomnieć jak to na prawdę było...

    "Na mocy traktatu wersalskiego (1919 r.), czyli pokoju podpisanego z Niemcami przez zwycięskie państwa, obszar Kaszub został podzielony między Polskę, Niemcy i będące pod ochroną Ligi Narodów Wolne Miasto Gdańsk, przy czym największa część przypadła Polsce i weszła w skład województwa pomorskiego.
    W styczniu 1920 r. Niemcy ratyfikowały traktat wersalski.
    W tym samym miesiącu wojska niemieckie zaczęły opuszczać Pomorze Gdańskie, a na nich miejsce wkraczała armia polska.

    Wojska polskie wkroczyły na teren Kaszub na przełomie stycznia i lutego.
    Uroczystym zwieńczeniem tego procesu był akt zaślubin Polski z Bałtykiem dokonany 10 lutego 1920 r. w Pucku przez gen. Józefa Hallera, dowódcę Frontu Pomorskiego.

    Ludność kaszubska wszędzie witała z wielką radością polskich żołnierzy, a kaszubscy ochotnicy zaciągali się do armii polskiej, by walczyć w wojnie polsko-bolszewickiej.
    Zmiany polityczne spotkały się z pozytywnym przyjęciem Kaszubów, jednak zaledwie po kilku miesiącach sytuacja uległa zmianie. Wpływna to miały głównie trzy czynniki: zachowanie się armii polskiej, sytuacja gospodarcza oraz napływ ludności polskiej i preferowanie jej przy obsadzaniu różnych stanowisk.

    Największe szkody wyrządzało Kaszubom wojsko polskie. Żołnierze, pochodzący głównie ze wschodnich obszarów państwa polskiego, często będący analfabetami, brutalnie traktowali ludność kaszubską (rekwizycje, rewizje, zajmowanie mieszkań, kradzieże, porwania kobiet).
    Te zachowania oraz trwające cały czas trudności gospodarcze spowodowały, że część Kaszubów domagała się przyłączenia do Wolnego Miasta Gdańska. Kaszubi unikali też poboru do wojska polskiego lub optowali za Niemcami i opuszczali Polskę.
    Kaszubi zaczęli również z sentymentem wspominać czasy niemieckie, co w praktyce objawiało się np. głosowaniem na niemieckie listy wyborcze.
    Złe traktowanie Kaszubów zostało dostrzeżone w Warszawie, o czym świadczy sprawozdanie sejmowej Komisji Pomorskiej z 1920 r.
    Sytuacja uległa jednak poprawie tylko w niektórych kwestiach, głównie w postępowaniu wojska."

    • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Katalog.trojmiasto.pl - Muzea

Sprawdź się

Sprawdź się

Jak nazywała się brama, która stała w miejscu Zielonej Bramy w Gdańsku?

 

Najczęściej czytane