• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Ogień, woda i banany

Jarosław Kus
25 lutego 2019 (artykuł sprzed 5 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat "Tu mówi stacja wolnościowa Gdańsk"
Wyładunek bananów ze statku w porcie w Gdyni. Widoczny fragment dźwigu przeładunkowego. Wyładunek bananów ze statku w porcie w Gdyni. Widoczny fragment dźwigu przeładunkowego.

Tę podróż w przeszłość zaczynamy po hitchcockowsku, czyli "olbrzymim pożarem na wyspie śpichrzowej w Gdańsku", który sto pięć lat temu - w roku 1914 - wybuchł "w nocy z wtorku na środę", kiedy to "krótko przed godziną 3 zaczęły się palić dwa pięciopiętrowe śpichrze przy ulicy Chmielnej nr. 37 i 38", znane "pod nazwą Mały Grodeck i Wielki Grodeck".



"Gazeta Gdańska" pisała, że "gorączka była tak niezmierna, że nawet domy sąsiednie były zagrożone zniszczeniem" - na szczęście, "nadmierne prace straży ogniowej zdołały (...) zapobiedz dalszemu szerzeniu się pożaru", jednak samych spichrzów nie udało się uratować i "oba (...) spłonęły do szczętu".

Pięć lat później Gdańsk rozpaliła zupełnie inna "gorączka": po przegranej przez Niemcy Wielkiej Wojnie w mieście z nową siłą rozgorzał - tlący się już od wielu lat - konflikt polsko-niemiecki. Zmagania toczyły się również na niwie Kościoła katolickiego, zdominowanego przez duchowieństwo niemieckie: głównym przedmiotem sporu był język sprawowanej liturgii. Polacy domagali się nabożeństw w języku polskim, zarzucając niemieckim księżom konszachty z "rządem pruskim", w zamian za antypolską postawę wspomagającym Kościół finansowo: takie oskarżenia skierowano - między innymi - pod adresem "ks. Proboszcza Wienkego z Wrzeszcza".

Inny epizod polsko-niemieckiej wojny kościelnej rozegrał się w "parafji Staro Szotlandzkiej" (przy kościele św. Ignacego Loyoli), gdzie Polacy "zrobili nowy wyłom w niemieckiej twierdzy gdańskiej". Powołując do życia "nową placówkę polską na przedmieściu gdańskim", przybliżali chwilę "ziszczenia się życzeń Rodaków, łaknących Słowa Bożego w ojczystym języku".

Dziesięć lat później "gorączka" - ponownie w dosłownym znaczeniu - ogarnęła sąsiednią Gdynię, gdzie "około godziny 22 i pół wieczorem wskutek niedbałego przeprowadzenia rury od piecyka przez sufit powstał pożar w kinie "Czarodziejka", podczas wyświetlania filmu". Na szczęście, mimo tego, że "publiczność była na sali", "do paniki nie doszło", zaś przybyła na miejsce straż ogniowa pożar ugasiła.

Rozgrzane piecyki dały się we znaki w willi "Haneczka" oraz w baraku Anny Żurawskiej na Oksywiu, wywołując ponadto mały pożar "od silnie napalonego pieca" w "baraku p. Kąkola" przy ul. Portowej".

Liczne pożary to jeden z efektów silnych mrozów panujących wówczas na Wybrzeżu: zima skuła lodem całą Rzeczpospolitą, mróz panoszył się również na wybrzeżu Bałtyku - najniższą temperaturę "zanotowano w Szczecinie, gdzie mróz dosięgnął 25 stopni", zaś "złagodzenie mrozów zaznaczyło się tylko w Prusach Wschodnich dzięki wiatrom od strony morza".

Nic więc dziwnego, że na wodach Zatoki Gdańskiej (Gdańsk - Gdynia - Hel) odbywał się wzmożony ruch lodołamaczy: m. in. "skandynawscy importerzy węgla" zakontraktowali estoński lodołamacz "Sampo".

Ponadto z lodem, "który nawet w Zatoce Gdańskiej był 3-4 metry gruby", walczyły inne estońskie jednostki "Tasuia" i "Gladjator", starając się uwolnić "dotąd uwięzionych jeszcze 6 parowców". Ale nawet statki, które uniknęły lodowego więzienia, nie były do końca bezpieczne: "Crumborg" połamał na lodzie śrubę, natomiast "szwedzki parowiec Gudrun" "nabawił się" tak wielkiego otworu, że "zagrożony był zatonięciem".

Dobrze, że chociaż w tej trudnej, zimowej aurze udało się przywrócić "prawie normalny ruch pociągów" - miały one "na ogół jeszcze tylko 30 min. spóźnienia...".

Luty roku 1939 nie przyniósł wprawdzie tak wielkiej fali mrozów, ale - tak czy siak - dla wielu statków okazał się być miesiącem pechowym: "Gazeta Gdańska" donosiła, że "w pobliżu wyspy Borkum zderzył się statek "Viborg" z angielskim statkiem "City of Bremen"": niestety, "Viborg" płynął do Gdyni z transportem bananów, zatem "wraz ze statkiem zatonął cały transport bananów przeznaczony dla Polski".

Choć to raczej nie brak bananów (których - tak na marginesie - następny transport zapowiedziano na marzec) był powodem fali przestępczości i przemocy, które tamtej zimy rozlały się po gdyńskich ulicach: bo przecież nie o banany kłócili się małżonkowie i nie o banany pobili się marynarze "kończący karnawał" "w jednej z knajp w okolicy "Dębu Napoleona" na ul. Portowej.

Z kolei pewien gdyński nauczyciel, systematycznie okradający szkołę, w której pracował, "zdefraudowane pieniądze" zamiast na banany wydał na... alkohol.

By jednak nie kończyć dzisiejszej podróży w sposób "niemiły" - tak jak pewnej "wesołej zabawy" w Chyloni - żegnamy się dzisiaj akcentem optymistycznym, przynajmniej dla mieszkańców Witomina i Działek Leśnych. Jednym słowem: od ognia do wody...



Źródło: "Gazeta Gdańska" nr 23 z 21 lutego 1914 r., "Gazeta Gdańska" nr 42 z 21 lutego 1919 r., "Gazeta Gdańska "Gazeta Morska"" nr 17 z 21 lutego 1929 r., "Gazeta Gdańska" nr 43 z 21 lutego 1939 r. Skany pochodzą z Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej.

Opinie (17) 2 zablokowane

  • uwazajcie na pajaki w bananach (2)

    a poza tym gdynia to byla gdynia kiedys teraz to juz nie jest gdynia. Teraz to miasto deweloperow gdzie sprzedaje sie port pod deweloperke. niestety ale caly charakter hanldowo-morski upadl w miescie zarzadzanym przez obecnego wladce od ilus juz kadencji... widac tylko brak pomyslow i dziury na drodze! A najlepsze to jest to lotnisko... kon by sie usmial, radom volume 2

    • 16 8

    • chronią pedofila !

      tym się przejmuj, a nie jakieś pierdoły popychasz.

      • 3 3

    • dziś stocznią zarządza poPiSowo holding i Solidaruski do sp.

      ... a ludzie tam na umowach śmieciowych samozatrudnieniu !!!

      • 2 1

  • (1)

    Pisać aby pisać. Żenada artykuł. może ważniejsze są rzeczy do pisania

    • 7 28

    • To napisz, żenado :)

      • 2 0

  • gdzie jest/był ten Dom Napoleona ????? (3)

    wie ktoś?

    • 1 1

    • w czasie cieżkiej zimy ... PKP tylko 30min opóżnienia ... i w gazetach o tym piszą !!!

      a obecna PKP ... jadąc z Wrocka do Gdyni ... dojechałem z 8'godz. opróżnienia i pies z kulawą nogą się nie interesował ... bo dziś to powszedniość i normalka :))))

      • 7 0

    • Chodzi o "Dąb Napoleona"

      przy ulicy Portowej :)

      • 3 0

    • gdynia

      Dąb Napoleona na ul. Portowej

      • 0 0

  • Straszny bełkot

    • 3 11

  • Gdzie są dziś zakłady pracy???

    • 2 0

  • Rodo (1)

    Z imienia i nazwiska? Dzisiaj sami inkoguto

    • 3 0

    • Kukuła disko

      • 0 0

  • Dąb Napoleona który

    został ścięty w czasie II W Ś przez nazistów-....niemieckich nazistów....

    • 5 1

  • Marynarz nakryl swoja zone na "goracym uczynku", (1)

    i ze zlosci pobil ja haniebnie po czym wsiadl na statek i wyjechal z Gdyni. No i chyba wszelki slad po nim potem zaginal. Bo wybuchla wojna i wazniejsze sprawy byly na glowie. Dzisiejsze zony marynarzy takze nie proznuja gdy mezowie zazywaja rajskich przygod w Surabaji albo Bangkoku. W sumie bardzo fajne wspomnienia Panie Jaroslawie. Wiecej tego... Mieszkancy Gdyni mieli co wspominac z wydarzen przedwojennych. Tylko ze juz dzis nie zyja...

    • 4 0

    • w IIRP ... Gdynianie zarabiali 2x więcej niż Gdańszczanie

      do czasów dojścia hitlerowców do władzy ... Gdynianie byli w Gdańsku i Sopocie bardzo pożądanymi gośćmi weekendowymi ...

      • 0 0

  • Gdynia widac bez zmian

    Chryja, porubstwo i prostytucja

    • 2 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Sprawdź się

Sprawdź się

Kto przebywał w latem 1920 roku w budynku będącym dzisiejszą siedzibą Towarzystwa Przyjaciół Orłowa?

 

Najczęściej czytane