• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Pierwszy śnieg zawsze cieszył

Jarosław Kus
14 grudnia 2018 (artykuł sprzed 5 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat "Banany jedzą tylko dzieci bardzo bogate"

Dziś przenosimy się do dnia 14 grudnia roku 1928. To już najwyraźniej nasza grudniowa tradycja, że - chyba z powodu tej ponurej szarości za oknem - staramy się odnaleźć w przeszłości wszelkie wzmianki o śniegowej pierzynce.



90 lat temu śnieg wprawdzie prószył ("od całego szeregu dni"), lecz - jak pisała "Gazeta Gdańska "Echo Gdańskie"" - chociaż "tu i owdzie płatek śniegu z nieba zleciał", to "rozpuszczał się nim jeszcze spadł na ziemię". Nie było chyba jednak z tym śniegiem aż tak źle, skoro zdołano uwiecznić go na zdjęciu - w chwili gdy tenże "sprawiał dziatwie niesłychaną radość"...

"Niesłychaną radość" - "świąteczną" - przynoszą też, nie tylko zresztą najmłodszym - "podarki gwiazdkowe", takie jak: "antyki, meble, przedmioty artystyczne [np. pejzaże Gdyni], prawdziwe dywany wschodnie". Ale nie tylko: są też bowiem - tak bardzo nielubiane przez najmłodszych - "praktyczne podarki gwiazdkowe" (w tym przypadku - "nudne" nieco - walizki).

Ale w grudniu roku 1928 nastrój radosnego, świątecznego oczekiwania zmąciły nieoczekiwanie doniesienia z różnych zakątków ziemi pomorskiej zupełnie nieświątecznej natury. Szczególnie niepokojące były te z - nie tak znowu odległych - Borów Tucholskich, zwłaszcza z "okolic Bożechowa, nadleśnictwa Wisły i Twardego Dołu", "gdzie rosły wielkie lasy", a mieszkańcy "trudnili się przeważnie kłusownictwem i żyli z kradzieży leśnych".

Niestety, z czasem stali się oni "prawdziwym postrachem dla spokojnej i rolniczej ludności" i nawet "leśnicy bali się ich jak ognia". Bandyci byli bezkarni również dlatego, że między Zblewem i Czerskiem "nie było ani jednego posterunku policyjnego", co rozzuchwalało ich do tego stopnia, iż dopuszczali się takich czynów, jak - opisana w "Gazecie" - bandycka napaść na niejakiego Truszczyńskiego. Był to "w ciągu niedługiego okresu czasu" "już dwunasty zkolei [!] wypadek bandyckiego napadu na bezbronne ofiary": bezpiecznym czuć się nie mógł nawet "prokurator przy Sądzie Okręgowym w Starogardzie" (być może jeden z tych zaangażowanych w śledztwo w sprawie tutejszej "panamy węglowej")!

Szczęśliwie jednak fala przemocy nie dotarła aż nad sam Bałtyk, więc jedynym zmartwieniem mieszkańców Gdańska w tym przedświątecznym czasie były: nieszczęśliwe zdarzenia przy pracy (prasa drobiazgowo relacjonowała nawet wypadki kuchenne!) oraz wypadki drogowe, powodowane głównie przez "kierowców pojazdów" (którzy "przy skręcaniu na inne ulice" nie wskazywali "kierunku w jakim jadą, względnie zamierzają jechać") lub przez... rozszalałe konie.

Ale również "ruch na ulicach gdyńskich [był] (...) już niebezpieczny", i to nie tylko z powodu rosnącej lawinowo liczby samochodów na drogach.

Wraz z nadejściem jesiennych chłodów na miejskie trotuary licznie wylegli osobnicy wyznający w życiu zasadę, że "co twoje, to i moje", wśród których prym wiedli... miłośnicy cudzej odzieży. Ten nagły wzrost bieliźnianej przestępczości wynikał najwyraźniej z obawy przed nadciągającą zimą: bo przecież bliższa ciału (ciepła) koszula, niż wszystkie pieniądze świata, zwłaszcza, że jak powszechnie wiadomo, te nigdy szczęścia nie dają...


Źródło: "Gazeta Gdańska "Echo Gdańskie"" nr 286 z 14 grudnia 1928 r., "Ilustrowany Kurier Codzienny" nr 345 z 14 grudnia 1928 r. oraz "Światowid" nr 50 z 8 grudnia 1928 r. Skany pochodzą z Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej i Małopolskiej Biblioteki Cyfrowej.

Opinie (13) 2 zablokowane

  • Co twoje, to i moje... (1)

    To hasło dotrwało o naszych czasów. Tyle tylko, że tym razem nie chodzi o kradzież gatek i koszuli.

    • 5 0

    • A. Oetker

      wiecznie żywy? W Gdańsku istnieje fabryka koncentratów spożywczych - znacjonalizowana w 1945 roku, obecnie odzyskana przez Oetkerów. Ciekawostką jest, że produkowany w niej proszek do pieczenia pierwotnie sprzedawany był w aptece :)

      • 3 0

  • Cudownie się to czyta

    • 19 0

  • mój dziadek miał wtedy 7 dni :) (3)

    7 dzień życia gdynianina

    • 8 0

    • (1)

      ja miałem wtedy 12 lat

      • 3 1

      • a ja już byłem po 50-tce :(

        • 0 3

    • ja zmarłem w tamtym roku

      • 4 0

  • Bardzo ciekawie się to czyta, szczególnie że my tutaj mieszkamy, przejżdżamy, znamy te okolice. Niektóre rzeczy się nawet nie zmieniły, jeśli chodzi o reputacje niektórych gdyńskich dzielnic. Ale niesamowicie jest się przenieść do tamtej, przedwojennej rzeczywistości, czytając artykuły napisane w takim "staro"polskim stylu.

    • 6 0

  • Kierowcy (2)

    Czyli kierowcy byli śmiertelnym zagrożeniem dla ludzi już prawie 100 lat temu!
    A gdzie przerażające wieści o tych obrzudliwych rowerzystach!?

    • 9 0

    • (1)

      spreparowane, tak byc nie moglo w przedwojennej polsce!

      • 1 0

      • Nawet przedwojenną Polskę piszemy z dużej litery...

        • 1 1

  • Ciekawe co te dzieci na tym gornym zdjeciu dzisiaj robia? (1)

    Prognoza pogody ze jesli sadzic wedlug powierza to gwiazdka niezbyt szybko bedzie.
    Bandyckie napady w Borach Tucholskich? 11 lat pozniej Szwaby wyczyscili te okolice z bambusow i odeslali ich do Piasnicy. Ruch na gdynskich ulicaj jest juz niebezpieczny. Onegdaj samochod przejechal przez nogi panienki i odwiozl ja do szpitala. Biedna ta panienka. Co twoje to i moje. Zaiste komunistyczne podejscia do pojmowania statusu czyjejs wlasnosci. Naprawde zabawni byli uwczesni redaktorzy z tamtejsza polszczyzna.

    • 1 2

    • co dzisiaj robią?

      nie żyją, policz sobie

      • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Sprawdź się

Sprawdź się

W którym roku zbudowano Wielki Młyn w Gdańsku?

 

Najczęściej czytane